Gęsty mrok lasu otulił Orianę i Hardina niczym czarny całun. Słońce nie miało szans przed gęstą koroną drzew, a jedynym światłem były nikłe promienie księżyca przebijające się przez liście. Wilgotne powietrze było gęste od strachu, a każdy szmer wydawał się zwiastunem nieszczęścia. Towarzysze szli obok siebie, ale milczeli. Ich nienawiść do siebie była niczym rwący potok, który nie dawał się powstrzymać. W każdym spojrzeniu, w każdym geście, czuć było wzajemną niechęć.
Oriana nie wytrzymała napięcia, miała dość zmiennego nastroju Hardina.
— Możesz mi wyjaśnić w końcu, dlaczego mnie tak nienawidzisz? — spytała, a jej głos drżał ze złością i frustracją.
Hardin zatrzymał się i popatrzył na nią pogardliwie. W duchu liczył, że ten temat nie zostanie poruszony tak szybko. Wolał, żeby zostawiła, to tak jak był do tej pory.
Bez pytań.
— A co? To nie do pojęcia, że uwielbiana przez wszystkich Oriana Light ma w kimś wroga? — zakpił, ruszając przed siebie. Starał się nie patrzeć na jej twarz, ale niestety ukradkiem zauważył, jak jej twarz robi się cała czerwona.
— Stój! — krzyknęła stanowczo.
Obrócił się, a w jej oczach płonął gniew.
— Czego chcesz? — warknął.
— Chcę wiedzieć, co ci zrobiłam! — krzyknęła. — Dlaczego mnie nienawidzisz?
Hardin milczał przez chwilę, a jego twarz była napięta. Doskonale wiedział, że jego nienawiść nie była prawdziwa. Jedyne co było prawdziwe to jego zbytnie zainteresowanie dziewczyną i jego zazdrość pielęgnowana latami o jej relacje ze swoim ojcem.
— Nie mam obowiązku ci tego tłumaczyć — powiedział w końcu.
— To znaczy, że nie masz powodu — odparła Oriana. — To tylko zwykła, bezpodstawna nienawiść.
— Może i tak — warknął Hardin. — Ale to mój problem, nie twój.
Oriana patrzyła za Hardinem, jak rusza bez słowa. W sercu czuła mieszankę złości, frustracji i smutku. Nie rozumiała, dlaczego chłopak ją nienawidzi. Nigdy mu nic nie zrobiła.
Cień nienawiści wisiał nad nimi niczym czarna chmura, zatruwając każdy moment ich wspólnej wędrówki. Oboje rozmyślali nad ostatnią kłótnią. Tak naprawdę żadne z nich nie rozumiało do końca swoich skomplikowanych relacji.
Hardin gwałtownie się zatrzymał, gdy usłyszał łamanie gałęzi. Oriana, która szła za nim zapatrzona w ziemię, wpadła na niego z impetem. Gdyby nie szybka reakcja Hardina, narobiłaby wiele hałasu. Dziewczyna była zniesmaczona, gdy chłopak objął ją w pasie, chroniąc przed upadkiem. Nim zdążyła zaprotestować, Hardin zakrył jej usta dłonią i nakazał ciszę.
Nagle głowę Oriany przeszył niesamowity ból. Nawet silny uścisk Hardina nie był w stanie utrzymać dziewczyny wijącej się z bólu. Zdezorientowany chłopak spojrzał na kulącą się Orianę. Nie wiedział, co ma zrobić. Krzyk dziewczyny zagłuszał dźwięki z lasu, więc nie mógł stwierdzić, czy to coś, co słyszał wcześniej, zbliża się do nich. Rozejrzał się po lesie, który nagle zaczął pogrążać się w mroku.
— Uciekajcie!
Z przerażeniem w oczach Hardin obserwował Orianę, która wpadła w szał, a po chwili zaczęła opadać bezwładnie na ziemię. Niemal bez zastanowienia chwycił ją na ręce i rozpoczął szaleńczy bieg. W oddali usłyszał ryk, który zmroził mu krew w żyłach. Rozproszony chłopak potknął się o wystający korzeń i upadł z impetem na ziemię.
![](https://img.wattpad.com/cover/362839448-288-k440243.jpg)
CZYTASZ
Szepty Zapomnianego Miasta
Fantasía"Szept Zapomnianego Miasta woła do nas. Czy mamy odwagę odpowiedzieć?" Oriana i Hardin - dwa żywioły skazane na kolizję. Znienawidzeni przez siebie, złączeni mrocznym proroctwem i przymuszeni do małżeństwa, uciekają z duszne wioski w nieznane. Wśród...