Rozdział 3

47 8 5
                                    

Kolejne dni mijały w szaleńczym tempie. Lekcje, próby do koncertu i dogryzanki od strony Kastiela. Kiedy on zrozumie, że to nie ja jestem tym złym, który chciał zniszczyć naszą przyjacielską relację w tej historii, która wydarzyła się dwa lata temu. To wszystko wina jego byłej dziewczyny, swoją drogą świetnej manipulatorki. Czasami nie mam już sił mu się odgryzać, więc tylko macham na to ręką lub nie reaguję. Ale niestety nie zawsze to pomaga.

Do koncertu pozostał już tylko tydzień. Zwiększyliśmy częstotliwość prób do każdego dnia po lekcjach, by być na sto procent gotowymi. Iris dawała radę na gitarze, a ja już swobodnie wygrywałem rytm na perkusji. Lysander ani razu nie zawieruszył się z tekstem (o co po cichu się obawiałem, ale pamiętałem, że przecież śpiewał już przed publicznością i nie ma po co się tak stresować). Po zakończonych zajęciach zgarnąłem torbę z ławki i wyszedłem za resztą klasy, która udała się ku swoim szafkom, ale jednak z wyjątkami. Ruszyłem za Lysandrem, kierując się do piwnicy. Chłopak zwolnił kroku, przez co wyrównaliśmy odległość i zaczęliśmy rozmawiać.

— I jak się czujesz, że za niedługo gramy? — spytał.

— O dziwo się nie stresuję z tego powodu.

— A stresujesz się czymś?

— Tak… Wolałbym, by moi rodzice nie przychodzili na ten koncert — rzuciłem szybko.

— Aż tak bardzo nie chcesz, żeby byli? Przecież to twoi rodzice i na pewno chcą zobaczyć swojego syna na scenie, gdy będzie świetnie radzić sobie z perkusją.

— Nie znasz moich rodziców, Lys, to po pierwsze, a po drugie nie znasz mojej sytuacji. Nie obwiniam i nie oceniam, ale uwierz, że gdybyś znał każdy szczegół to nie chciałbyś, żeby przychodzili — zakończyłem, bo po chwili zza moich pleców odezwał się czerwonowłosy.

— I jak, Natanielku? Gotowy na kolejną próbę? — rzekł prześmiewczo, posyłając mi wredny uśmieszek i wymijając nas z Lysandrem — Jak się pospieszysz to oszczędzisz sobie moich cudownych tekścików i wrócisz do swoich ukochanych rodziców i siostrzyczki!

Nagle coś mnie tchnęło. Chciałem dopaść do niego i sprać mu tą gębę, by już ją wreszcie zamknął. Jednak po pierwszym kroku zatrzymał mnie srebrnowłosy, przytrzymując na miejscu. Warknąłem kilka słów pod nosem, na co Kastiel tylko zaśmiał się i wszedł na schody, zbiegając nimi na dół.

— Nataniel, co się z tobą dzieje?

— Lys, nie wtrącaj się — syknąłem.

— Nie poznaję cię — zerknąłem na niego, będąc dalej nabuzowany emocjonalnie.

— Nie pieprz już tylko chodźmy na tą cholerną próbę — zszedłem po schodach i otworzyłem drzwi do piwnicy.

Po chwili przystanąłem przy perkusji i rzuciłem torbę gdzieś na bok, opierając niedbale o ścianę. Usiadłem na krzesełku i chwyciłem w dłonie pałeczki, zaczynając uderzać nimi o bębny i układając z tego krótki rytm na rozgrzewkę.

— Nataniel, spokojnie, zaraz zaczynamy — zagadnęła mnie rudowłosa Iris, mając przewieszoną przez ramię elektryczną, czarną gitarę.

— To zaczynajmy już — odparłem chłodno.

Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową na boki.

— Chłopaki? Gotowi? Możemy grać?

— Tak, właśnie mieliśmy zaczynać — odpowiedział Lysander, dając znać Kastielowi i Iris, by zagrali wstęp do coverowanej przez nas piosenki.

Potem dołączyła moja perkusja, której dałem się ponieść. Trzymałem się głównego rytmu melodii, ale dodawałem coś od siebie co jakiś czas, by wzbogacić ją dla przyszłych słuchaczy. Zwinnie obracałem pałeczki między palcami i śmiało grałem dalej, dając niezły pokaz przy mojej małej improwizacji po drugim refrenie. Kiedy Lysander skończył śpiewać, zaprzestałem i ja swojej roboty, a potem powoli wyciszały piosenkę dwie gitary.

Too close to falling in love ⦁ Nataniel CarelloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz