Tego dnia w szkole pojawiłam znacznie później. Miałam wizytę u znajomej dentystki na ósmą rano, bo przez ostatnie dwa dni nie mógł przestać boleć mnie ząb. Najpierw był to to ledwie odczuwalny dyskomfort, ale kiedy wróciłam do domu, było znacznie gorzej. Dlatego nie było mnie na pierwszej lekcji.
Przeszłam na korytarz, gdzie stał długi ciąg szafek dla większości uczniów ze szkoły. Zauważyłam, że jedna z nich wyróżnia się aż nadto, bo dziwnie odbijało się od niej światło. Kiedy się zbliżyłam, okazało się, że akurat właśnie mój schowek został pomazany sprayem. Zapach był dość silny, a dodatkowo kapało na szafkę pod tą moją, że nawet kilka kropel znalazło się już na podłodze. Nagle usłyszałam dziki chichot niedaleko mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam zadowoloną Amber, która w towarzystwie Charlotte i Li, szła beztrosko do sali na następną lekcję.
— I jak? Chyba o wiele lepiej wygląda teraz, nieprawdaż? Jakby kolorów nabrała... I tak się wyróżnia — ryknęła śmiechem, a jej koleżanki zawtórowały jej, idąc za nią i wpatrując się jak w święty obraz.
Zagryzłam wargę, by nic złego nie palnąć. Teraz nie mogłam nic z tym zrobić, bo za kilka minut miał zabrzmieć dzwonek. Otworzyłam ostrożnie szafkę, chowając do niej tylko kurtkę, po czym zamknęłam ją i czym prędzej pognałam na piętro, by zdążyć na fizykę.
Po wyjściu z sali poczułam intensywne spojrzenia na sobie każdego ucznia, który przechodził koło mnie. Niektórzy chichotali, a inni pewni siebie, głośno komentowali słowami: "Ale mi ciebie żal. Tak dać się zniszczyć..." lub "Ale z ciebie seksowna laska. Może poszłabyś ze mną do łóżka?". Byłam w szoku, o co im chodziło, lecz niestety kiedy przeszłam na główny hol, wszystkiego się dowiedziałam. Na mojej pomazanej szafce przyklejony był duży plakat pani w skąpym ubraniu i z dużym biustem, a jej głowa została zastąpiona moją (zdjęcie pewnie zrobione specjalnie przez kogoś z ukrycia). Stanęłam przy szafce i patrzyłam na tą grafikę. Słyszałam za swoimi plecami coraz głośniejsze śmiechy nabijających się ze mnie uczniów liceum. Czułam się zdeptana i zmieszana z ziemią. Zerwałam gwałtownie plakat, widząc, że przymocowany był dodatkowo taśmą dwustronną, której trochę kleju zostało na metalu. Byłam wściekła, smutna, a zarazem chciało mi płakać jak też wszystko w pobliżu rozwalić ze złości. Wiedziałam, kto mógłby się posunąć do takiej rzeczy.
— Czemu psujesz moje dzieło? Wiesz, ile się nad tym mocowałam wczoraj, by idealnie to ze sobą dopasować? — odezwała się Amber, która stała w rogu z założonymi rękami.
— I nie ruszyło cię nic?
— A co niby miałoby mnie ruszyć? W stosunku do ciebie nic mnie rusza. Ale uwielbiam widzieć, jak krzywisz się lub wściekasz na to co robię. To takie urocze, nie uważasz? — westchnęła, podchodząc do mnie powolnym krokiem.
— Czego ode mnie chcesz? — syknęłam.
— Czego ja od ciebie chcę? Niczego, kochana — zaśmiała się — Ale tak jakoś od początku nie znosiłam cię, wiesz? Jakąś dziwną aurę wprowadziłaś — dodała, mierząc mnie zimnym i pełnym wyższości wzrokiem — A jeszcze bardziej rozzłościło mnie to, że próbowałaś dobierać się do mojego brata! Podlizywałaś mu się w każdej możliwej chwili. Czy naprawdę myślałaś, że ja tego nie widzę? — zakręciła kosmyk moich włosów na moim palców — Ale z ciebie głupiutka nastolatka. Jakbyś w ogóle nie znała świata, mała mróweczka. Coś rodzice ciebie za dużo nie nauczyli albo może w ogóle ich nie miałaś, biedna dziewczynko z domu dziecka? — mruknęła, po czym wybuchła gromkim śmiechem, a za nią poszli w ślad reszta podsłuchiwaczy.
Wszyscy mieli ze mnie polewkę. Wytykali mnie palcami, wskazywali palcami, a ja w dłoni coraz mocniej ściskałam ten ohydny, poniżający plakat. Miałam ochotę rzucić nim w jej twarz i zniknąć z tego miejsca. Ale musiałam dostać się do szafki, na co pozwoliłabym sobie tym na kolejną falę pośmiewiska ze mnie.
Miałam dość. Nie wytrzymałabym ani chwili dłużej. Szybko otworzyłam szafkę, z której przepakowałam kilka rzeczy i wzięłam moją kurtkę, zarzucając ją na siebie i pośpiesznie zamykając drzwiczki. Odwróciłam się i uciekłam. Nie chciałam dłużej na nią patrzeć, a tym bardziej wysłuchiwać kolejnych wrednych epitetów na mój temat, która przez ten czas nie odrywała ode mnie wzroku ani na moment. Przede mną były jeszcze trzy lekcje, ale teraz pragnęłam znaleźć się tylko w domu. Albo przynajmniej poza szkołą...!
Biegnąc pustym korytarzem w stronę wyjścia, nagle wpadłam na kogoś i na jego twardy, umięśniony tors.
— Ravena? Hej, spokojnie. Co się dzieje? — spytał łagodnie Nataniel, delikatnie podnosząc palcem moją głowę.
— Chciałabym ci to wyjaśnić, ale nie teraz. Naprawdę — odparłam, łapiąc jego czułe spojrzenie — Muszę wrócić wcześniej do domu. Kiepsko się czuję... — nieco skłamałam.
— Usprawiedliwię cię. A jeśli potrzebujesz to leć już. Odpocznij — posłał mi śliczny uśmiech, po czym krótko mnie przytulił.
— Dziękuję. Jesteś niezastąpiony — odpowiedziałam, kłaniając się lekko i w przyspieszonym tempie wyszłam przed budynek szkoły Słodki Amoris.
Pojechałam na bazar, by zrobić małe zakupy, by koniecznie uzupełnić zapasy słodyczy w mojej szafce. Potem ruszyłam do siebie, skąd nie miałam daleko. Po energicznym spacerze wróciłam do siebie, przebrałam się w wygodne spodnie dresowe i ciepły sweter, po czym wgramoliłam się pod gruby koc z kubkiem gorącego kakao. Włączyłam pierwszą lepszą komedię romantyczną, chociaż średnio mogłam się na niej skupić. Prawie cały czas moje myśli biegały do różnych tematów — od tego, że Amber nazwała mnie "dziewczynką z domu dziecka", by tylko mnie poniżyć i zrównać z ziemią, chociaż wcale nie znała mojej historii, aż po opiekuńcze spojrzenie blondyna, który na pożegnanie mnie przytulił. Momentalnie zrobiło się ciepło, że podkurczyłam nogi i wypiłam z uśmiechem łyk czekoladowego napoju.
— Ale tak być nie może... — pomyślałam — Nataniel jest mi bliski, ale jak na złość Amber jest jego siostrą, która mnie nienawidzi i to ze wzajemnością. Nie mogę się w nim zakochać. Nie mogę...
Rozdział trochę krótki, nawet tysiąc słów tutaj nie ma (ale jest blisko). Ale wszystko co chciałam zawrzeć się tutaj znalazło, więc uznałam, że nie będę już dorzucać więcej. Mocno się podziało w tym rozdziale. Za mało czy za dużo? Pozdrówki dla was i do następnego!
CZYTASZ
Too close to falling in love ⦁ Nataniel Carello
FanfictionRavena Lancaster w szkole Słodki Amoris nie bez powodu pojawia się zaskakująco na koniec pierwszego semestru. Dziewczyna wydaje się w pełni przeciętna tak jak na pierwszy rzut oka pozostali uczniowie. Jednak kiedy musi załatwić ostatnie rzeczy związ...