Gdy pojawiłam się następnego dnia w szkole po upokarzającej akcji Amber na mnie, czułam na sobie te wszystkie spojrzenia. Nikt się nie odzywał, by nie podpaść nauczycielom (którzy wtedy jakimś cudem chyba zaszyli się w pokoju nauczycielskim). Po powrocie zdecydowałam, że czwartek i piątek zrobię sobie wolny, by sytuacja w szkole trochę się opanowała. Ja przy okazji ochłonęłam i postawiłam sobie na cel działania, które tylko z ogromną ilością pewności siebie jestem w stanie osiągnąć.
Po weekendzie pojawiłam się w murach liceum. Właśnie zaczynaliśmy od lekcji wychowania fizycznego. Pierwsza lekcja została odwołana, więc zajęcia zaczynaliśmy sportowym akcentem. Byłam jako jedna z pierwszych w szatni, bo niestety lub stety, na jednej z ławek siedziała Melania, ściskając swój plecak, położony na kolanach.
— Cześć — przywitałam się z nią z grzeczności.
Ta spojrzała na mnie z ponurym wyrazem twarzy, a potem uśmiechnęła się w bardzo sztuczny i wredny sposób. Usiadłam w rogu pomieszczenia, wyjmując swój strój. Trwałyśmy w niezręcznej ciszy i strasznie napiętej atmosferze, że ja błagałam w myślach, żeby pojawiła się tu za chwilę Rozalia albo ktokolwiek inny z klasy, z kim będę mogła chociaż trochę porozmawiać. Moje modły zostały wysłuchane i zesłano mi roześmianą Rozę, która wpadła dumnie do środka i od razu odnalazła mnie wzrokiem.
— Mam cię! — dosiadła się obok mnie — Szukałam cię po całej szkole!
— Przecież wiadome, że mamy zaraz wuef — odparłam, patrząc na przyjaciółkę.
— Wiem, wiem! Tylko nie sądziłam, że od razu przyjdziesz do szatni...
— W porządku — zdjęłam z siebie bluzę i zawiesiłam na haczyku nade mną.
— Pamiętasz o tym, co ci pisałam w weekend? — zapytała ostrożnie, patrząc na mnie wyczekująco.
— Pamiętam. Jak ochłonę to pogadamy — lekko uśmiechnęłam się do niej, na co ta westchnęła z ulgą.
Chodziło o ostatnią, najbardziej szaloną akcję pokazania bycia wrednej według Amber. Ostatnio zbyt dużo nie rozmawiałyśmy, więc dziewczyna poniekąd zmusiła mnie do tego. Ale potem już nawet sama chciałam zacząć temat w trakcie wymiany wiadomości.
— Ćwiczysz? — zmieniłam temat.
— Dzisiaj nie dam rady. Dostałam miesiączki dzisiaj rano, więc pierwszy dzień muszę sobie odpuścić — nieco spochmurniała — Ale będę ci kibicować z trybun!
— Dzięki bardzo, przyda się — zaśmiałam się.
Przebrałam się w białą koszulkę i czarne spodenki do przed kolana, po czym razem z białowłosą wyszłyśmy na salę gimnastyczną, gdzie już pojawił się pan Borys i kilku chłopaków. Mój wzrok od razu powędrował do Nataniela, którego widok, że zjawił się na lekcji bardzo mnie ucieszył.
— To wszyscy? — spytał nauczyciel.
— Z chłopaków tak. A od dziewczyn to nie wiem pojęcia, bo w podglądywanki się nie bawię — wywrócił oczami Kastiel, przeczesując swoją czerwoną czuprynę.
— Bardzo się cieszę, że tego nie robisz — odparł pan Borys, patrząc porozumiewawczo na mnie i na Rozę.
— Zaraz powinna dołączyć Melania. A z resztą nie wiem, bo ich nie widziałam — odpowiedziała za nas moja przyjaciółka.
— Jesteśmy już! Przepraszamy za spóźnienie! — wbiegła na salę Kim wraz z rudowłosą Iris.
— Cieszę się, że jesteście, bo bez was to nie lekcja wychowania fizycznego — uśmiechnął się do dziewczyn, które z niemałą dumą uniosły głowy — Dobrze, jak widać nikt więcej do nas nie planuje zajść, więc sprawdźmy obecność.
CZYTASZ
Too close to falling in love ⦁ Nataniel Carello
FanfictionRavena Lancaster w szkole Słodki Amoris nie bez powodu pojawia się zaskakująco na koniec pierwszego semestru. Dziewczyna wydaje się w pełni przeciętna tak jak na pierwszy rzut oka pozostali uczniowie. Jednak kiedy musi załatwić ostatnie rzeczy związ...