Ja pierdole gdzie jest Diana? - szukałem jej wszędzie jednak psychopaci nie dawali mi spokoju. Ktoś bardzo chciał mojej śmierci. Nadien nie żyje. Czy oni naprawdę ją zabili czy chcieli mi posmucić ostatnie chwile mojego życia.
Jeden z nich na chwilę gdzieś odszedł. Drugi rzucił sie na mnie i zaczął mnie dusić. Obok mnie leżał nóż Diany. Chwyciłem go do dłoni i wbiłem w pięść mordercy. Nie zajęczał z bólu. PO jego dłoni tylko wytrysnęła krew.
Czy to są roboci?
Ja już naprawdę nie wiedziałem w co ręce włożyć. Nie ogarniałem. Oni nie odpuszczał. Będę musiał stać się mordercą i ich zabić. Pobiegłem do łazienki. Tam nikogo nie było. Na szczęście gdzieś na podłodze leżał mój telefon. Wziąłem go i wykręciłem 112. Jednak ktoś przełączył mnie na inny numer.
Mój telefon jest głupi...
- Co się stało Alanie sił zabrakło? - zaśmiała się kobieta mówiąca z telefonu
- Spierdalajcie ode mnie - warknąłem i chciałem się rozłączyć jednak nie mogłem
- Diana umarła - oznajmiła a ja zamarłem ze strachu - Nie masz już żadnego wsparcia mój drogi - zaśmiała się i rozłączyła
Diana umarła? Gdzie ona w ogóle jest...Jestem w dupie...
Ktoś zaczął tłuc w drzwi od łazienki. Postanowiłem wyjść. Wybiegłem w stronę pokoju Harper. Oni pobiegli oboje za mną. Jeden z kieszeni wyjął małe nożyczki . Chciał mnie nimi zabić. Pochylił się do mnie. Podniósł mnie. Złapał za szyje. Kopnąłem go w nogę jednak to na nic. Nie mogłem złapać oddechu. Przecież on mnie dusił. Nożyczki przyłożył do mojej szyi. Powoli zaczął robić małą ranę. Nagle ktoś rzucił się pięściami na mordercę i prawie go zabił kiedy on uciekł do innego pomieszczenia.
- Kim? - wydusiłem bo czułem, że zaraz stracę przytomność
- Nazywam się Felicity a teraz chodź ze mną musimy stąd jak najszybciej uciec - odparła
Pomogła mi wstać i wyniosła z domu Harper.
- W domu z..została jeszcze Diana - powiedziałem
- Nie martw się zaraz przyjedzie tutaj ambulans i policja tylko proszę żyj - szepnęła i wyjęła apteczkę
Tak jak mówiłem straciłem szybko przytomność.
***
Obudziłem sie znowu w szpitalu. Wygrałem. Tak wygrałem życie. Przeżyłem! Obok mnie stała pielęgniarka. Kiedy się wybudziłem uśmiechnęła się w moją stronę. Dała mi szklankę wody która tam leżała. Znowu w tym samym miejscu. Ale w końcu najważniejsze, że żyje.
- Gdzie jest Diana? - zapytałem szybko
- Diana? - zapytała również zdezorientowana kobieta
- Diana Wiliams - szybko powtórzyłem
- Wczoraj ratownicy znaleźli ją nie martw się jest w bezpiecznym miejscu - uśmiechnęła się i odeszła
Tak cholernie sie martwiłem. Chwyciłem za telefon. Zobaczyłem wiadomości od nieznanego numeru. To była dziewczyna która praktycznie uratowała mi skórę. Z tego co zapamiętałem nazywa się Felicty.
Ja: Dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobił... Zaraz a skąd wiedziałaś gdzie mnie znaleźć?
Felicity: A to ten numer wysłał mi adres i powiedział, że wszyscy czekają aż ktoś wybawi ich z piekła
Ja: Jestem już drugi raz w szpitalu przez tego cholernego psychopatę
Felicity: Myślisz że kto nim jest?
Ja: Nie wiem, ale z przyjaciółką prowadzimy śledztwo
Felicity: Hah mój tata też
Ja: Czy twój ojciec przyjechał tu z Kanady?
Felicity: Dokładnie tak ^^ Podróżujemy już długo i zawsze odnajduje winowajcę.
Ja: Brzmi fantastycznie! Muszę kończyć, bo pielęgniarka ma kilka słów do mnie
CZYTASZ
TELEPHONE
HorrorNie odbieraj telefonu od nich jeżeli to zrobisz tej rozmowy nigdy nie skończysz i nie zapomnisz... Pośród osób w Wielkiej Brytani pewne dwie nastolatki dzwonią na nieznajomy im numer w ramach zabawy. Tak oto też zaczęła sie zabawa "Telephone" Kilka...