Rozdział 4- Trudny początek dnia

70 6 1
                                    

Emma doczekała się swojego pierwszego dnia w przedszkolu. Bardzo chciała tam iść a ja z Mari cieszyliśmy się, że nie musimy jej zaciągać tam siłą. Niestety siła wyższa musiała nas skazać na tą męczarnię.
—Ale Emmuś, wczoraj chciałaś iść bardzo do przedszkola więc skąd wzięła się dzisiaj ta niechęć?—spytała ją Mari.
—Może okres dostała—powiedziałem pod nosem za co oberwałem wrogim spojrzeniem od żony—no co? Wy dziewczyny jesteście nieprzewidywalne.
—Ty wogule wiesz ile dziewczyna musi mieć lat żeby to mieć?
—No... Dojrzała musi być.
—A Emma jest dojrzała?
—Dla mnie tak. Przecież to Agreste.

Marinette westchnęła ciężko i pewnie zastanawiała się, dlaczego tak bardzo chciała ze mną być. Odpowiedź była bardzo prosta: jestem opiekuńczy, troskliwy, miły, pomocny i super przystojny. Byłem po prostu chłopak idealny.

—No bo... Co jeśli inne dzieci mnie nie polubią...?—spytała cicho Emma.
—Oj Emmuś... Oczywiście, że cię polubią. Jesteś wspaniałą dziewczynką z dużą wyobraźnią i oczywiście jesteś moją córką. A to wystarczy żeby zostać polubioną—powiedziałem i ją przytuliłem.
—Tato... Ja się boję...
—Nie masz się czego bać. Jeśli chcesz to Hailie i Valerie mogą towarzyszyć Ci w przedszkolu.
—A jeśli inne dziewczynki mi je zabiorą?
—No to osobiście do nich pójdę i poproszę je o zwrot.
—Wolę nie ryzykować...
Mogłem się tego spodziewać. W końcu to były jej ulubione lalki.

Spojrzałem na Marinette która chyba znowu chciała zostawić tą sprawę na mojej głowie. Jak zawsze tatuś musi wszystko załatwiać a mamusia tylko się patrzy.
—A mogę po prostu zostać w domu...?—spytała i spojrzała na mnie słodkim spojrzeniem Emma.
—Emmuś... W przedszkolu będzie fajnie. Zobaczysz tylko musisz tam iść—nie miałem pomysłu na kolejne argumenty.
—Ale tato...
—Nie mogę się zgodzić. Zaprowadzę Cię do przedszkola nawet jeśli tego nie chcesz.
Założyłem jej kurteczkę, czapkę i szalik po czym wziąłem ją na ręce i przejąłem jej mały plecak od Marinette. Oczywiście Emma próbowała protestować ale i tak stało się po mojemu i po kilku minutach staliśmy pod drzwiami przedszkola.

Postawiłem ją na ziemii i dałem jej plecak. Od razu zauważyłem, że jej oczy lśnią od łez. Czułem się winny bo przecież jej nie uległem.
—Emmuś...—chciałem ją przytulić ale mi na to nie pozwoliła.
—Mogę już iść...?—spytała cicho.
—Jasne...
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia gdzie zmieściły się szafki na kurtki i buty oraz niewielka lada za którą stała bardzo ładna Pani. Oczywiście nie taka ładna jak Mari.
—Emma Agreste, zgadza się?—spytała miłym głosem kobieta.
Emma zdążyła otrzeć łzy i spojrzała na tą Panią a na mnie nie chciała nawet spojrzeć. Pokiwała twierdząco głową a Pani wyszła zza lady i podeszła do niej. Kucnęła przy niej.
—Jestem Diana, za tamtymi drzwiami—wskazała drzwi na których był przyklejony rysunek jeża—czeka na Ciebie już kilka dzieci i moja przyjaciółka Lissy. Mam nadzieję, że lubisz rysować.
—Lubię...—odpowiedziała cicho.
—To dobrze się składa. Dzieci właśnie rysują z Panią Lissy a jednej dziewczynce brakuje towarzyszki. Zostaw tutaj tą kurtkę, czapkę, szalik i buty a ja Ciebie tam zaprowadzę.

Widziałem, że Emma niechętnie się do tego zabiera. Chciałem jej nawet pomóc z zamkiem przy kurtce ale jak ona poczuła moją obecność to się odsunęła i sama zajęła się tym zamkiem. Zdjęła kurtkę do której rękawa schowała czapkę i szalik a potem zdjęcia buty. Pani Diana pokazała jej która szafka jest jej a Emma schowała do wskazanej szafki buty i kurtkę.
—Pożegnaj się z tatą i możemy iść—powiedziała Pani Diana.
—Pa, Emmuś. Miłego dnia—powiedziałem ale nie doczekałem się odpowiedzi.
—Rozumiem, mamy urazę do tatusia. To się często zdarza—otworzyła drzwi za którymi zniknęła razem z Emmą.
Wróciłem do domu gdzie Marinette próbowała ze mnie wyciągnąć jak udało mi się zaciągnąć Emme do przedszkola. Ja jednak nie odpowiedziałem i poszedłem szykować się do pracy.

Córka Agreste'a [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz