Rozdział 9- Zaplanowane Déjà Vu

24 5 2
                                    

Emma pov.
Kilka dni po naszym wypadzie do wesołego miasteczka tata zabrał mnie do dziadka Gabriela i babci Nathalie. Przy okazji mogłam też pobawić się z Melanią. A jaki był powód decyzji mojego taty? Sama nie wiem. Powiedział tylko, że musi zrobić niespodziankę mamie. Nawet proponowałam mu pomoc ale się nie zgodził.

—Dlaczego, tato?—spytałam.
—Bo ty nie zawiniłaś, Emmuś. To tatuś zawinił o musi starać się o wybaczenie—wyjaśnił mi.
—Ale wiesz, że z chęcią ci pomogę w każdej sprawie?
—Oczywiście, Emmuś.
—A kiedy dojedziemy na miejsce?
—Nie pierwszy raz jedziesz do dziadków. Powinnaś znać drogę.
Odwróciłam wzrok od taty i spojrzałam na drogę przed nami a potem znów na tatę.
—Nie pamiętam tej drogi—powiedziałam a tata westchnął.
—Masz prawo jej nie znać bo jedziemy na skróty, łobuziaku—powiedział tata a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
—Żarty sobie z własnej córki robisz? To ładnie tak?
—Muszę ci się odwdzięczyć za to wesołe miasteczko i za to, że mam przejebane u Marinette.
—A co to znaczy przeje-
Nie dokończyłam bo tata zasłonił mi swoją jedną ręką usta.
—Nununu, nie ładnie tak się wyrażać Emmusiu.

Adrien pov.
Zaplanowałem dla Marinette niezapomnianą kolację w restauracji. Specjalnie zarezerwowałem ten sam stolik co na kolacji z oświadczynami i nawet specjalnie przypomniałem sobie każdy detal tamtej kolacji.

Moja żona całą drogę do restauracji się nie odzywała więc jej nie zagadywałem. Musiałem jednak przyznać, że wyglądała przepięknie w tej różowej sukience.
Tak jak prawdziwa księżniczka.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce od razu wyszedłem z samochodu i podeszłam od strony pasażera żeby otworzyć Marinette drzwi i podać jej pomocą dłoń. Ona ją przyjęła i podziękowała. Wysiadła z samochodu a ja zamknąłem za nią drzwi po czym poszedłem razem z nią do restauracji. Od razu zostaliśmy zaprowadzeni przez kelnera do wybranego stolika przy którym już kiedyś jedliśmy. Odsunąłem Marinette krzesło a potem sam zająłem miejsce po drugiej stronie stolika. Granatowłosa posłała mi lekki uśmiech, który odwzajemniłem a potem złapaliśmy za karty menu.

—Dzień dobry, czego państwo sobie życzą?—spytał uprzejmie kelner.

—Dzień dobry, poprosimy czerwone wino i dwa razy brownie—odpowiedziałem.

—Dobrze, coś jeszcze?

—Jeszcze szarlotkę dwa razy poprosimy—dodała Marinette.

—Dobrze, zamówienie niedługo będzie gotowe.

—Proszę się nie śpieszyć. Poczekamy—powiedziałem spokojnym tonem.

—Oczywiście, panie Agreste.

Kelner odszedł a ja spojrzałem na Marinette, która akurat w tym momencie zamrugała jakby nie wierzyła, co właśnie się stało. Mogłem jedynie się domyślać, że miała silne Déjà Vu. Oczywiście sam zaplanowałem taki wieczór z myślą o powrocie naszych wspomnień. Po jakimś czasie kelner przyniósł nam czerwone wino i dwie puste lampki, które postawił na stole i nalał do nich trochę wina. Podziękowaliśmy a kelner odłożył butelkę wina, skinął głową i odszedł.

—Czy ty myślisz o tym samym co ja?—spytała mnie miłość mojego życia.

—Jesteśmy wystarczająco dojrzali żeby pić takiego rodzaju napoje. Oczywiście z wyjątkiem mocniejszych alkoholi—powtórzyłem tekst z kolacji, podczas której jej się oświadczyłem.

—Czytasz mi w myślach?

—Można tak powiedzieć. Chociaż sam zaplanowałem taki klimat z efektem Déjà Vu. Zaskoczona?

—Ty chyba bardziej jesteś zaskoczony.

—No tak. Założyłaś tą samą sukienkę co do kolacji z oświadczynami.

—Zgadza się, Adiś.

W tym momencie usłyszałem melodię graną przez wynajęty przeze mnie zespół. Od razu wstałem i podeszłem do Marinette przy której uklęknąłem. Tym razem jednak wyciągnąłem pudełeczko z pięknym naszyjnikiem w kształcie serca. Wy też macie Déjà Vu?

—Marinette, wiem, że zachowałem się w tym wesołym miasteczku jak jakiś małolat ale obiecuje, że to się już nie powtórzy. Wybaczysz mi?—spytałem.

—Oczywiście, że ci wybaczę—odpowiedziała a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Ja też się uśmiechnąłem.

Od razu wstałem a Marinette zrobiła to samo. Zbliżyłem twarz do jej twarzy i złożyłem pocałunek na jej ustach. Marinette oczywiście oddała pocałunek i usłyszeliśmy brawa. I uwaga szok: w restauracji było więcej ludzi niż podczas oświadczyn.

Odsunęliśmy się od siebie a ja jak na prawdziwego męża z bajki przystało wyciągnąłem naszyjnik z tego pudełeczka i założyłem go swojej żonie. Potem ponownie zajęliśmy swoje miejsca a kelner przyniósł nam nasze ciasta.

—Dzięki, że pomyślałaś o mnie składając zamówienie—powiedziałem.

To co? Zjemy najpierw szarlotkę a potem brownie czy na odwrót?—spytała a ja cicho się zaśmiałem.

—Przerobiłaś mój tekst?

—Oczywiście, że tak.

Zaczęliśmy od szarlotki którą zjedliśmy rozmawiając i popijając ją co jakiś czas winem a potem zajęliśmy się jedzeniem brownie. Co mogę powiedzieć? Wyszło idealnie.

Córka Agreste'a [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz