Rozdział 10- Wizyta (Rodzina Agreste cz.1)

24 3 1
                                    

Zatrzymałem się swoim samochodem na terenie rezydencji Agreste'ów. Wyłączyłem silnik i razem z moją żoną i córką wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę wejścia do rezydencji.
—Adrien!—krzyknęła Melania i rzuciła mi się na szyję.
—Też tęskniłem, Melka—przytuliłem swoją siostrę do siebie a potem odsunęliśmy się od siebie i nadeszła pora żeby przywitać się z tatą i Nathalie.
Najpierw podszedłem do Nathalie i przytuliłem ją na powitanie dając przy okazji bukiet różowych tulipanów. Kobieta podziękowała a potem podszedłem do ojca i również go przytuliłem.
—Tak się cieszę, że znaleźliście czas na odwiedziny—powiedział Gabriel odsuwając się ode mnie.
—Dziadek!—Emma z prędkością światła znalazła się obok mojego ojca i rzuciła mu się na szyję.
—Moja ulubiona wnuczka. Mój syn się dobrze spisuje jako ojciec?
—Mój tata jest najlepszy, dziadku.
Ojciec spojrzał na mnie a ja się tylko uśmiechnąłem. Nie będę przecież zaprzeczał prawdzie.

Gabriel i Nathalie przywitali się jeszcze z moją żoną a Nath przy okazji powitała też Emme, która bardzo ucieszyła się na myśl spędzenia weekendu wśród trzech najważniejszych kobiet w jej życiu: Marinette, Melanii i Nathalie.
Ja tymczasem miałem spędzić czas z ojcem, który stęsknił się za swoim jedynym synem.

Wszyscy poszliśmy do jadalni i usiedliśmy przy wielkim stole na którym było już poustawiane mnóstwo potraw.
—Znowu pankejki?—spytałem ojca.
—Emma bardzo je lubi—powiedział Gabriel a ja przeniosłem wzrok na swoją córkę.
—Pankejki dziadka są najlepsze—powiedziała Emma.
—Mówisz tak, bo jeszcze nie spróbowałaś pankejków mojej roboty.
—Ty byś szybciej kuchnię spalił—wtrąciła się Marinette.
—Ej! Przecież nigdy niczego nie przypaliłem, Maryś.
—A nie pamiętasz ciasta, które spaliłeś i nadawało się tylko do wyrzucenia?—tym razem głos zabrała Nathalie.
Wolałem się już bardziej nie pogrążać więc zakończyłem rozmowę o moim talencie kulinarnym.

Po obiedzie i deserze każdy ruszył w swoje strony. Emma poszła razem z Melanią do jej pokoju, Marinette poszła z Nathalie oglądać jakiś serial a ja poszedłem z ojcem na świeże powietrze.
—Tato, ja naprawdę tak tragicznie gotuje i pieczę?—spytałem ojca.
—Babeczek nie spaliłeś. Tyle tylko pamiętam—odpowiedział mi Gabriel.
—Dzięki za pocieszenie.
—Synu, przecież nie musisz być dobry we wszystkim—powiedział widząc smutek na mej twarzy. Dodatkowo objął mnie ramieniem.
—Łatwo ci mówić. Ty we wszystkim pomagasz i wspierasz Nathalie a ja?
—A ty jesteś wspaniałym ojcem w którym Emma widzi autorytet. Zawsze kiedy mnie odwiedzała to wspominała o Tobie.
—Jak dorośnie to zmieni zdanie.
—Adrien, zaczynasz mnie denerwować—jego głos stał się bardziej wrogi.
Zatrzymaliśmy się i ojciec odwrócił się do mnie przodem i wycelował wskazujący palec w miejsce, gdzie miałem serce.
—Ty jesteś Agreste. W naszej rodzinie nie wszyscy są najlepsi we wszystkim ale każdy potrafi zadbać o dobro najbliższych—powiedział ojciec.
—Tak jak ty zadbałeś o moją mamę i Nathalie?—spytałem odwracając wzrok na pomnik swojej mamy.
—Zgadza się. Nasza rodzina nie polega na jakiś durnych zasadach i tradycjach bo spójrz. Ja z twoją mamą pochodziliśmy z dwóch różnych światów. Tak samo jak ty i Marinette. Twoja mama złamała zasady bo chciała wyjść za skromnego krawca a jej siostra wolała słuchać rodziców i dać im sterować jej życiem.
—Tato ale co to ma do...
—Chodzi o to, że mimo różnic między sobą można stworzyć coś pięknego. Ty z Marinette różnicie się, i to bardzo. Ale macie siebie i wspaniałą córkę, która jest owocem waszej miłości.
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Przytuliłem swojego ojca i cicho podziękowałem mu za to, co mi powiedział. On tylko podziękował i powiedział, że jeśli chce to mogę spróbować zrobić lepsze pankejki od niego. Oczywiście się zgodziłem i po chwili byliśmy już w kuchni.

Córka Agreste'a [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz