Rozdział 11- Ukryty talent (Rodzina Agreste cz.2)

16 2 1
                                    

—Tatusiu, to jest pyszne—powiedziała Emma po spróbowaniu pankejka mojego autorstwa.
Po przyjściu do kuchni od razu zacząłem robić pankejki pod okiem ojca, który pilnował, żebym nie spalił kuchni. Na szczęście ten czarny scenariusz się nie spełnił a pankejki wyszły wspaniale.
—Widzisz, Maryś?—spytałem przenosząc wzrok na swoją żonę.
—Nigdy w Ciebie nie wątpiłam, Adiś—odpowiedziała a na mojej twarzy cały czas błądził uśmiech.
Wszyscy pochwalili moje pankejki a potem poszedłem razem z Emmą i Melanią do swojego starego pokoju.
—To co chcecie robić?—spytałem.
—Zrobimy konkurs na najlepszy rysunek—odpowiedziała mi Melania i podała każdemu z nas po jednej kartce.
Zgodziłem się i po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stoliku, który kupiła Nathalie specjalnie dla artystycznej duszy Melanii.

Wybraliśmy pierwszą kategorię i zaczęliśmy rysować. Temat oczywiście był prosty do wykonania. Miałem narysować zwykłego kota.
—Pięknie, Emmuś—powiedziałem po zobaczeniu rysunku swojej córki—twój Melciu też jest wspaniały—dodałem.
—Dziękuje, Adrien—odpowiedziała mi Melania i podała nam po kolejnej kartce—teraz kategoria rzecz.
Od razu złapałem za kredkę i zacząłem rysować jakąś rzecz. Właściwie to nie wiedziałem co narysować więc po prostu narysowałem krzesło. Oglądanie szkiców Marinette wreszcie mi się na coś przydało bo rysunek wyszedł mi perfekcyjnie. Nawet Emma i Melania to potwierdziły. Tylko wydawało mi się, że Emma jest jakaś smutna.
—Wszystko w porządku, córcia?—spytałem.
—Tak, tato—odpowiedziała mi krótko.
—To może wybierzemy się na spacer wokół rezydencji?
—Dobrze.
Spojrzałem na Melanię i szepnąłem jej na ucho, że sprawy ojcowskie wzywają i musimy na chwilę ją zostawić. Mela nie miała żadnych zastrzeżeń i wyszedłem z Emmą na spacer.

Temat rozmowy poruszyłem jednak dopiero przy rzeźbie mojej mamy.
—Emmuś, co się dzieje?—spytałem.
—Nic się nie dzieje—odpowiedziała.
—Przecież widzę, że coś jest nie tak. Możesz mi powiedzieć.
—To nic takiego.
—Skoro to nic strasznego to nie dostanę zawału.
—Mogę najpierw poukładać myśli?
—Oczywiście. Przejdę się powoli wokół rezydencji i do Ciebie wrócę.
—Dobrze.
Zostawiłem Emme samą przy pomniku mojej mamy. Obejście wokół domu zajęło mi kilka minut bo chciałem dać Emmie czas do myślenia.

Kiedy wróciłem do Emmy zastał mnie nietypowy widok. Moja córka siedziała na ziemii przed pomnikiem mojej mamy a na jej ręce siedział ptaszek. Podszedłem cicho do Emmy i dopiero teraz usłyszałem, że cicho śpiewała a ptak śpiewał swoją ptasią melodię by dodać trochę magi do melodii. Słyszałem, że moja własna córka śpiewa moją i Marinette ulubioną piosenkę co jeszcze bardziej mnie ucieszyło.

Usiadłem obok swojej córki, która dopiero teraz mnie zauważyła i od razu przestała śpiewać a ptaszek po chwili odleciał.
—Masz talent—powiedziałem.
—To żaden talent—odpowiedziała skromnie.
—Według mnie to duży talent. Powinnaś wyjść z tym do ludzi.
Po moich słowach wyciągnęła jakąś ulotkę z jakimś konkursem śpiewu w okolicy dla dziewczynek i chłopaków w jej wieku. Spojrzałem na Emme, która odwzajemniła spojrzenie.
—O to chodziło? Bałaś się ze mną o tym pogadać?—spytałem.
—Nie wiedziałam jak zareagujesz. Poza tym mogłem mnie wyśmiać —odpowiedziała.
—Emmuś, nigdy cię nie wyśmieje. Jeśli chcesz to zgłoszę cię do tego konkursu.
—Naprawdę? Dziękuje, tato.
Tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Zgłosiłem Emme do konkursu i ku mojej i jej radości go wygrała.

Córka Agreste'a [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz