Rozdział 6- Rozmowa

46 6 0
                                    

Po powrocie z pracy nikt mnie nie przywitał i nikt nie żucił mi się na szyje co było dziwne. Takie zachowanie tyczyło się Emmy która powinna o tej godzinie już być w domu. Kiedy przebrałem się w luźne ubrania i poszedłem do kuchni wszystko stało się jasne. Marinette opowiedziała mi o tym, co stało się w przedszkolu. Szczerze, byłem tym zaskoczony. Emma nigdy nie rzucała się na kogoś i nie kradła żadnych rzeczy. Pomyślałem, że z tą przedszkolanką musi być coś nie tak. Zjadłem obiad podczas którego Mari opowiedziała mi jeszcze o powrocie do domu i że Emma już długo siedzi w swoim pokoju i odmawia jedzenia. Biedna musiała się bardzo zestresować tą sytuacją którą mogłem rozluźnić tylko ja. Oczywiście wiedziałem, że muszę posprzątać bałagan którego narobiłem rano zaciągając ją do przedszkola. Nałożyłem więc porcje ulubionego dania Emmy na talerz i poszedłem do jej pokoju.
Najpierw zapukałem ale nikt mi nie odpowiedział. Potem zapukałem drugi raz ale znowu cisza. Trzeci raz już nie pukałem bo wszedłem bez pytania o zgodę.

Emma siedziała przy biurku i zapisywała coś w notesie. Nie zwróciła na mnie nawet uwagi. Podeszłem do niej.
—Emmuś, mamusia mi powiedziała co się wydarzyło w przedszkolu. Opowiesz mi to na spokojnie?—spytałem łagodnie.
—Najpierw muszę wiedzieć, czy wierzysz w to co mówiła ta cała Lissy...—odpowiedziała bez emocji.
—Powiem jedno. Nie wierzę, że moja kochana córeczka zrobiła coś takiego.
W tym momencie Emma odwróciła wzrok z notesu na mnie. Wstała i mnie przytuliła. Czyli punkt dla mnie. Odłożyłem talerz na biurko żeby go nie upuścić po czym odwzajemniłem pieszczotę.
—No to słucham. Co się wydarzyło w przedszkolu?—spytałem kiedy usiadłem przy biurku a Emma na moich kolanach.
—Ta przeklęta Pani Lissy kazała mi rysować i powiedziała, że ta cała Stella Bourgeois podzieli się ze mną kredkami... Ale mnie oszukała... Bo Stella nie chciała mi dać nawet jednej kredki... Więc żeby te Panie się nie czepiały, że nic nie robię to chciałam zabrać te kredki siłą... Ona zaczęła się ze mną szarpać no i przez przypadek zepchnęłam ją z krzesła...

Słuchałem tego i wiedziałem, że ta jebana Lissy faworyzuje tą całą Stellę. W dodatku oszukała moją córkę i próbowała jej wmawiać to kłamstwo nawet po tej szarpaninie. Wierzyłem mojej córce i wiedziałem, że nie jest ona zdolna do kłamstwa. Nawet jeśli nie patrzyła mi w oczy to słyszałem tą szczerość w jej głosie. Kiedy skończyła to pogłaskałem ją delikatnie po włosach.
—Rozumiem, Emmuś. Porozmawiam z tą Panią Lissy i zobaczymy co mi powie—powiedziałem a Emma kiwnęła głową po czym dodała, że ona nie chce i tak chodzić już do tego przedszkola. Nie chciałem się zgodzić ale Emma zrobiła słodkie oczka i patrzyła mi w oczy dopuki się nie zgodziłem. Oczywiście się zgodziłem ale pod warunkiem, że teraz grzecznie zje swoje ulubione jedzenie. Zgodziła się więc przysunąłem bliżej ten talerz żeby Emma mogła spokojnie zjeść.

Życzyłem jej smacznego a ona podziękowała i zaczęła powoli jeść. Teraz przyszła pora na naprawienie bałaganu którego narobiłem rano.
—Emmuś, chciałbym cię przeprosić za rano. Musiałem cię zaprowadzić do tego przedszkola—powiedziałem.
—Wybaczam...—odpowiedziała.
Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem ją w czoło. Kiedy Emma zjadła obiad to poprosiła mnie, żebym pobawił się z nią lalkami. Zgodziłem się i po chwili siedzieliśmy już na dywanie przy domku dla lalek. Tym razem wiedziałem, żeby nie palnąć niczego głupiego. Nie mogłem pozwolić, by powtórzyła się sytuacja z Melanią na mojej córce więc nie wtrącałem się w jej fabułę. Bawiliśmy się jakoś dwie godziny i nawet trochę rozmawialiśmy. Chyba można powiedzieć, że naprawiłem swój błąd z rana.

Córka Agreste'a [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz