Rozdział 10

44 3 0
                                    

Stwierdziłyśmy z mamą, że przyda nam się odpoczynek od wszystkiego i wszystkich i postanowiłyśmy wyjechać na cały tydzień do Hiszpanii. Moim największym marzeniem od kiedy byłam mała było zobaczenie na żywo Madrytu. Babcia została w naszym domu z karmelkiem a my z mamą już jechałyśmy taksówką na lotnisko. Mama od śmierci taty była nie mal nie obecna ona go kiedyś kochała i chyba jednak nadal, może po mnie nie było tego zbytnio widać ale ja po prostu go nie znałam. Jak miałam płakać całymi dniami za człowiekiem którego nie było w moim życiu nigdy?

Wysiadłyśmy z samolotu po paru godzinnym locie i zameldowaliśmy się w pięknym hotelu. Co chwilę pisałam z Basią o wszystkim co się po kolei dzieje, żeby przyjaciółka (TAK dobrze czytacie przyjaciółka!!!) wiedziała o wszystkim na bieżąco. Mama oznajmiła, że wychodzi na kolacje ze swoim starym znajomym, jak jeszcze podróżowała z tatą mieszkali w Madrycie niecałe 2 lata. Ja stwierdziłam, że skoro mam dużo czasu przejdę się po hotelu ale słyszałam w torebce dzwoniący telefon. Myślałam, że to Basia więc szybko bez zastanowienia odebrałam telefon.

- Gdzie ty jesteś szukam cię w domu wszędzie proszę powiedź, że nic ci nie jest... -powiedziała niemal krzycząc Celina

 -Celina? Po co do mnie dzwonisz z obcych numerów?

- Dzwonie z telefonu cioci, bo mnie zablokowałaś. Musimy szybko porozmawiać. - Celina

- Czy ty przypadkiem nie leżysz teraz w ciężkim stanie w szpitalu?

- Chce ci to wytłumaczyć ale musimy to zrobić na żywo ciocia zaraz jedzie do domu a chce ci wszystko od początku wyjaśnić...

Nie słuchałam już dalej co ma do powiedzenia i zablokowałam numer jej cioci. Jeszcze jej mi brakowało. Te wakacje miały być odpoczynkiem.

Mama była na kolacji więc nie chciałam sama siedzieć w pokoju dlatego udałam się do recepcja a tam zauważyłam wielki plakat na drzwiach który był wieszany przez jednego z pracownika hotelu.

Na plakacie była informacja o dzisiejszym koncercie młodego zespołu więc stwierdziłam, że się na niego wybiorę. Poszłam do pokoju się przebrać w zwykłą czarną sukienkę na ramiączkach i udałam się na salę. Hala była wielka było bardzo dużo nastolatków  w moim wieku. Stwierdziłam, że w takim razie chyba powinnam ich znać ale nazwa "Tomsonowie" nic mi nie mówiła. Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć a chłopcy weszli na scenę. Mieli na oko 17 lat i byli bardzo przystojni zwłaszcza chłopak który stał z przodu grając na gitarze. Miał piękne ciemne oczy i cudowne brązowe włosy. Nagle ogłosił, że zaproszą na scenę jedną osobę na którą zaświeci się duża lampa. Jak tylko to usłyszałam zaczęłam przepychać się dyskretnie zmierzać do wyjścia aby z moim szczęściem nie wypadło na mnie. A jednak, dziewczyna stojąca akurat obok mnie szturchnęłam mnie i kazała mi spojrzeć na scenę. Wtedy po raz pierwszy nasze oczy się zetknęły ja i Jonas (tak miał na imię główny gitarzysta). Stwierdziłam, że i tak już gorzej być nie może i weszłam na scenę a on powiedział mi na ucho, że gramy teraz jego najpopularniejszą piosenkę i że mam śpiewać. I Z AUTOMATU ZACZĘŁAM PANIKOWAĆ I NIE WIEDZIAŁAM CO MAM ZROBIĆ BO NIE ZNAŁAM ICH ŻADNEJ PIOSENKI. Chwyciłam go za rękę i delikatnie wypchnęłam na zaplecze sceny. Chłopaki byli już przyzwyczajeni, że jak tylko biorą jakąś fankę  na scenę ta bierze kogoś na zaplecze więc, żeby nie złościć publiczności zaczęli grać inną melodię dopóki ich główny piosenkarz się nie pojawi.

- Słuchaj mała co wy sobie myślicie, że ja każdą z was będę całował? - powiedział znudzony Jonas

- Czy ty mówisz poważnie?!- pokręciłam oczami i skrzyżowałam ręce.

- To co jest tak ważnego,że zamiast śpiewać ze swoim idolem wyciągasz mnie ze sceny w samym środku koncertu!? - powiedział ze śmiechem brunet

- Ja nie znam waszych piosenek... Przyszłam na koncert bo nie chciałam siedzieć w pokoju sama nie wiem co zrobić bo ludzie będą mieli ze mnie pośmiewisko rozumiesz? - mówiłam ze łzami w oczach

- Czekaj czekaj ty tak na poważnie?

Nie czekając na jego odpowiedź wybiegłam z rykiem jak nienormalna ze sceny i wszystkie oczy oraz lampa wylądowała na mnie. 

Jonas próbował przetworzyć w głowie co się właśnie stało i spoglądając na ziemie zauważył łańcuszek ze świecącym niebieski księżycem należący do Soni.

Pobiegłam jak najszybciej do swojego pokoju i wbiłam głowę w poduszkę. Mama powiedziała, że zostaje na noc u swojego kolegi a ja mam zakluczyć drzwi hotelowe i pójść spać. Przebrałam się w piżamę spięłam włosy w luźny kok i zasnęłam. Przebudziłam się głośnym pukaniem do drzwi spojrzałam na zegar i była 3 w nocy. Otworzyłam zaspana drzwi mówiąc: "Mamo miałaś wziąć ze sobą kartę żeby mnie nie budzić. Spojrzałam w górę i zamiast mamy stał tam Jonas.

-Chwila co ty tu robisz? - powiedziałam zdenerwowana sytuacją bo nie wiedziałam co mam zrobić

-Mogę wejść? - powiedział ze smutkiem w oczach 17 latek

- Okej,wejdź

Usiadł na moim łóżku i zaczął robić dziwne miny, nie wiedziałam co mu odpowiedzieć ale on wyciągnął do mnie rękę a w niej był mój łańcuszek..

-Powinnaś bardziej uważać na swoje rzeczy i wejść czasem w internet żeby być na bieżąco z nowymi gwiazdami

-Słucham?!!

-Przecież wiem że robisz z siebie nie wiadomo kogo każdy nas zna kochanie - powiedział z satysfakcja Jonas

- Nie no ty sobie chyba żartujesz!?? - wyrwałam łańcuszek z jego ręki i wyrzuciłam go przed drzwi, Jonas wyciągnął z kieszeni karteczkę i powiedział: tu mój numer w razie czego jakbyś chciała nauczyć się całować ;)

Zamykając ostro drzwi zatrzymał je ręką i powiedział: "nie spotkałem jeszcze kogoś takiego jak ty"


Czy Jonas zakochał się w Soni od pierwszego wejrzenia? Jedno jest pewne, że Sonia go nienawidzi i nawet jeszcze nie wiecie jak bardzo



Moonlit meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz