To tylko zły sen.

1.2K 48 1
                                    

Liam chwycił mnie za szyję i mocno zacisnął palce. Z całej siły uderzył mnie w twarz.

-Liam...to boli...- powiedziakan przez łzy. Wtedy on rzucił mną jak lalką na łóżko i znów jego dłoń wyładowała na moim policzku. Zaczął mnie rozbierać... Jego zimne dłonie dotykały moich piersi, brzucha, ud i pośladków...

- Powinnas schudnąć. - powiedzial patrząc mi prosto w oczy. - Ale to nie zmienia faktu co z tobą teraz zrobię.- Ściągnął spodnie i bokserki. Kiedy miał już wkładać swojego członka we mnie nagle poczułam, ze ktoś mnie budzi....

-Vivi...- obudziłam się cała zalana zimnym potem. Byłam wystraszona, nie wiedziałam co się dzieje. - Spokojnie...- usłyszałam głos Williama. - To tylko zły sen...To nie było
naprawdę...

-Problem w tym, że to było naprawdę...- przestałam łzy i przytuliłam się do niego.- Śniło mi się...

-Nie musisz mówić, Cinderella...

-On mnie zgwałcił, po imprezie. To był pierwszy raz kiedy to zrobił...- nie mogłam przestać płakać. Dlaczego tak późno z nim zerwałam? Przepraszam tato, że cię wtedy nie posłuchałam...

- Posłuchaj mnie teraz. - oderwałam się od niego, a on wziął moją twarz w dłonie i popatrzył mi się w oczy. - Ja tego nie zrobię i nie pozwolę by ktokolwiek zrobił ci krzywdę. Rozumiesz. - powiedziałam ciche "tak" i znowu się do niego przytuliłam.

__________________

Nie spałam całą noc. Cały czas myślałam o Liamie i co może zrobić. Boje się, za dobrze go znam i wiem, że dla nikogo ta zemsta nie będzie dobra...

-Cinderella, chcesz naleśniki z dżemem czy z bitą śmietaną?

- Może to i to? - zaśmiałam się. Widok Williama gotującego był uroczy. Stał przede mną w samych dresach i z mokrymi włosami.

- Dobry wybór kochanie. - czekaj, czy ja się przesłyszałam?!

-Kochanie...?

- A jak mam mówić? Szczurku?

- Nie, już wole kochanie... - William podał mi talerz z naleśnikami i usiadł obok mnie ze swoimi. Nigdy wcześniej nikt nie zrobił mi śniadania, nie licząc taty i czasami Nicolasa. Przyznam, że dziwne się czuje. - Niezła próba przekupstwa. Czego chcesz?

- Abyś pojechała ze mną do Las Vegas.

- Mogę pojechać. - miałam to nawet w planach. Muszę załatwić pare rzeczy.

______________________

Jesteśmy. Miejsce pełne wspomnień. Tutaj pierwszy raz na piłam się piwa, pierwszy papieros, pierwszy chłopak... Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale dopiero przy Williamie czuje się doceniona. Muszę załatwić jedna sprawę o której ON nie może się dowiedzieć. NIKT nie może.

-Will, zawieziesz mnie pod stare hale? Te w których aktualnie naprawiają auta. - oby się zgodził. Oby nie chciał iść tam ze mna.

-Okej, pójdę z tobą. - kurwa.

-Nie, muszę iść tam sama. - bo inaczej Cavallo mnie zabije. - Nic mi się nie stanie. - Nie obiecuję. - Naprawdę nie musisz się martwić. - zastanowiła bym się.

- Vic...

- Nie. Ide sama.

- Pisz, dzwoń jakby coś się działo ja pojadę tylko w jedno miejsce i wrócę. - powiedział kiedy podjechaliśmy na miejsce. Dałam mu buziaka w policzek i wyszłam. Udałam się pod drzwi do jednej z hal i weszłam.

- Co tu sprowadza naszą kochaną Victorie Davis. - zobaczyłam wysokiego mężczyznę w wieku 53 lat. Był szatynem i jak zwykle miał ubrany garnitur.

-Witaj, Alfredo. - powiedziałam i usiadłam na krześle znajdującym się naprzeciw niego, oddzielało nas jedynie jego masywne drewniane biurko. Siedziałam w ciemno czerwonym pokoju. Na ścianach znajdowały się różne obrazy, po prawej stronie była również szafka z książkami i zakładam, że nigdy ani jednej nie przeczytał.

- Co cię tu sprowadza? - powiedział i nachylił się w moją stronę.

- Alfredo. Wiesz, ze się lubimy i zrobilibyśmy dla siebie wszystko więc mam dla ciebie pewną sprawę.

- Słucham.

- Liam. Zerwałam z nim i..

- I teraz ci grozi?

- Dokładnie. - podniosłam koszulke by pokazać mu mój brzuch na którym znajdowała sie blizna. - Tak skończyłam po jednym spotkaniu z nim.

- Jak miałby wyglądać nasz układ?

- Ty chronisz mnie, a ja...wygram wyścig.

- On jest dzisiaj, Victoria.

- Wygram go i będziemy kwita. 80% dla ciebie reszta dla mnie.

- Interesy z tobą to czysta przyjemność. Chodź, musimy jechać. - wstaliśmy i wyciągnęłam telefon. - Gdzie dzwonisz?

- Do chłopaka. - popatrzył się pytająco więc sprecyzowałam. - William Brown.

- Nieźle się bawisz. Najpierw Liam, a teraz William. Uważaj sobie. - nie odpowiedziałam tylko wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha.

- Nie przyjeżdżaj. Spotkamy się o 20 na drodze gdzie będzie wyścig. Muszę ogarnąć jedną rzecz.

- Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony.

- Nie, wszystko jest okej. - rozłączyłam się i wsiadłam do czarnego Chevroleta Camaro.

- Mamy niecałe dwie godziny do wyścigu. Jedziemy po twoje nowe auto, będziesz mogła je sobie zostawić.

_______________

*2 godziny później*

Ustawiłam swoje auto na lini startu. Wyścig miał zacząć się za 20 minut więc miałam czas by znaleźć Williama. Alfredo miał pilnować auta pod moją chwilową nie obecność.

- Co ty tu robisz?

- Załatwiam jedną sprawę, Will. - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę by zapoznać go z pewną osobą. Kiedy zatrzymaliśmy się pod moim Mitsubishi Eclipse z 1995 widziałam zdziwienie bruneta. - William, to jest Alfredo Cavallo.

- Miło mi, nie musisz się przedstawiać William. Wiem kim jesteś. - podali sobie dłonie w gest przywitania. - Nie musisz się o nic martwić. Dobiliśmy targu i nie pytaj o szczegóły naszej umowy. Wiedz tylko, że Victorii nic się nie stanie. Ty Williamie jak i ja nie chcemy aby stała jej się krzywda więc nie musisz sie o nią martwić. Ona jest dla mnie jak córka.

- Skąd się znacie?

- Jej ojciec ze mna współpracował i Victoria poszla w jego ślady. A teraz musimy już iść.

- Kocham cię. - podeszłam do Williama i złożyłam pełen uczuć pocałunek na jego ustach. - Musisz już iść z Alfredo. - wsiadłam do swojego auta i po kilku minutach usłyszałam odliczanie. Był to jedyny wyścig tego wieczoru który rozgrywał się pomiędzy wrogiem Cavallo, Luisem Viano. Nie wiem o co dokładnie w nim chodziło, ale był ważny. Kiedy odliczanie się skończyło wrzuciłam pierwszy bieg. Wygrywałam z moim przeciwnikiem w każdy zakręt wchodziłam bez problemu. Każda osoba współpracująca z Luisem nie grała fer więc na ostatniej prostej auto tak zwanego Marcusa musiało wjeżdżać mi w tył auta. Kurwa, jebany idiota. Usłyszałam strzał i tylnia szyba się rozbiła. Tak się kurwa nie bawimy. Włączyłam nitro i dojechałam do mety. Pocisk lekko zachaczyl o moje ramie. Nie bolało mnie to już. Czułam satysfakcję, ze mam przewagę nad Liamem bo jego brat nie jest na tyle silny aby wygrać z mafią Alfredo...

________

Hejka!
Rozdział w końcu się pojawił!
Nie miałam weny i z tego powodu tak późno on się pojawił.
Dziękuję za tak duże zaangażowanie na tutaj jak i na tik toku.
Do zobaczenia...

I want to be only with you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz