Prolog

623 51 7
                                    




Moim Czytelnikom

Nie mam wątpliwości, że żadna historia – ani ta, ani poprzednie –

nie powstałaby, gdyby nie Wy.



Prolog

Robert

– Jak ona ma na imię?

Zamrugałem zaskoczony, kiedy pomalowane na czerwono usta, które wypowiedziały te słowa, zawisły nad moją nagą klatką piersiową.

Długie, jasne kosmyki Clary, bo tak miała na imię dziewczyna, którą poznałem niecałe dwie godziny temu, łaskotały mnie, a jej piersi ocierały się zachęcająco o mój tors.

Teoretycznie wszystko było z nią jak należy. Miała duże, niewinne oczy i wydatne usta, przez co wyglądała, jakby była obrażona na cały świat. Jej skóra pachniała słońcem i Cuba Libre. Teoretycznie.

– Jak ma na imię kobieta, o której myślisz, kiedy próbuję zrobić ci dobrze? – Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła, jakby jej pytanie było najnormalniejsze na świecie.

Ale nie było.

Pokręciłem skołowany głową, bo z powodu alkoholu mój mózg pracował na niskich obrotach. Oparłem się na przedramionach i spojrzałem na nią spod zmarszczonych brwi. Jeśli jeszcze przed chwilą czułem choćby namiastkę podniecenia, teraz nie było już nawet tego.

– Och, daj spokój, przecież wiem, że jest ktoś taki. Jakieś siedemdziesiąt procent facetów przychodzi do mnie się pieprzyć, ale pozostałe trzydzieści tylko po to, żeby pogadać albo zapomnieć o innej kobiecie.

– Jesteś prostytutką? – zapytałem zaskoczony i musiałem mieć przy tym kretyńską minę, bo dziewczyna głośno się roześmiała.

– Tylko mi nie mów, że się nie domyśliłeś. Przecież siedzę w Huître ivre co wieczór. I nie przychodzę tam tylko na drinka.

– Skąd mogłem wiedzieć? Dopiero dzisiaj się poznaliśmy. Jestem tutaj na wakacjach.

– A, no tak, zapomniałam, przecież mówiłeś. Turysta. – Dziewczyna uniosła lewy kącik ust i spojrzała na mnie spod zbyt mocno wytuszowanych rzęs. – Wiesz, jaki jest najlepszy komplement, jaki słyszę od turystów?

Nie wiedziałem.

– Kiedy mówią, że wrócili tutaj specjalnie dla mnie. Że przyjeżdżają tutaj rok w rok z mojego powodu. Biorą żony, dzieci i mówią im, że przecież Montpellier to takie urocze miasteczko z pięknymi plażami. A tak naprawdę chodzi im o dupczenie. Nieźle, co?

Clara pokręciła ze śmiechem głową, ale mnie jej słowa jakoś nie bawiły. Wiedziałem już, że nic z tego nie będzie. Może to i lepiej. Seks z prostytutką? Byłem pewien, że wyrwałem przy barze dziewczynę, która ma ochotę się zabawić. I nie pokaże mi przy tym cennika.

– No to gadaj, śmiało. Policzę ci mniej niż za numerek. – Poklepała mnie po ramieniu, a potem podniosła z podłogi sukienkę i zarzuciła ją na siebie. Być może sądziła, że ubrana będzie mnie mniej rozpraszać. – Mówią, że rozmowa z dziwką to prawie jak terapia u psychologa. Tylko psycholog nie obciągnie ci na do widzenia – dodała, żartobliwie szturchając mnie w bok.

Teraz to ja się roześmiałem. I poczułem dziwną ulgę, że jednak nie poszedłem z nią na całość.

– O czym tu gadać? Chciałem się zabawić i...

Strawberry KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz