Rozdział 16

147 22 0
                                    

Natalia

Cały dzisiejszy dzień spędzaliśmy osobno – ja z tatą, Laura z Robertem. Cieszyłam się. Moje ciało i umysł mogły odpocząć od intensywnego szarozielonego spojrzenia, które sprawiało, że krew wrzała mi w żyłach. Miałam czas, by się zdystansować, przeanalizować to, co działo się ze mną w obecności Roberta, i jakoś to zracjonalizować. Ale, cholera, to nie takie proste. Wiedziałam, że wpadłam po uszy, przecież nie pierwszy raz byłam kimś zauroczona. To znów był ten sam schemat – on był starszy i budził we mnie podziw, czymś mi imponował. Ale tym razem to było coś o wiele bardziej intensywnego niż wcześniejsze zauroczenie nauczycielem historii. Bałam się tego, a jednocześnie pragnęłam. Robert był moją niezdrową obsesją, która sprawiała mi grzeszną przyjemność, choć racjonalna część mnie chciała się jej wyzbyć.

Myślałam o tym wszystkim, kiedy podziwiałam zielone wzgórza za miastem. Jechaliśmy z tatą do Grotte des Demoiselles – olbrzymiej jaskini, która podobno robiła wrażenie. Wdychałam wpadający przez okno samochodu rześki wiatr i wystawiałam twarz ku słońcu. Było pięknie, a jednak tęskniłam. Za dużymi dłońmi, które dotknęły mnie kilka razy. I za niskim, lekko ochrypłym głosem, który zarazem koił mnie i rozgrzewał, gdy wieczorami na tarasie opowiadał mi o książkach. Zacisnęłam powieki i nazwałam się w myślach idiotką. Byłam tutaj z tatą, to był nasz dzień i tylko nasz, a Robert spędzał czas z Laurą. Wszystko było w najlepszym porządku.

– Gotowa na zwiedzanie? – Tata nacisnął klakson, a ja się roześmiałam. – Mam nadzieję, że wzięłaś coś ciepłego do ubrania. Podobno temperatura nie przekracza tam piętnastu stopni, nawet latem.

– Wzięłam. – Uśmiechnęłam się do niego i postanowiłam po prostu cieszyć tym dniem bez zbędnego rozmyślania.

– Ciekawe, gdzie Robert zabrał Laurę. Skurczybyk, nie chciał zdradzić. Szykował dla niej jakąś niespodziankę.

– To miłe. – Przygryzłam wargę i popatrzyłam przez okno.

Cóż, mogłam próbował nie myśleć o mężczyźnie, który zawładnął moją wyobraźnią, ale wszystko dookoła mnie i tak mi o nim przypominało.

***

Wieczór, ku niezadowoleniu Laury, chciałam spędzić spokojnie. Zwiedzanie groty, choć ciekawe, wyssało ze mnie siły. Nie dałam się namówić na wypad do baru, więc poszłyśmy na plażę. Lubiłam spacerować tam po zmroku. Było coś magicznego w widoku morza, które nocą wydawało się o wiele bardziej niebezpieczne i tajemnicze niż za dnia. Uwielbiałam czuć pod stopami jeszcze ciepły piasek i patrzeć w roziskrzone niebo. Słuchałam radosnego trajkotania Laury, która opowiadała o tym, jak Robert zabrał ją nad jezioro Salagou.

– Czułam się, jakbym była na Marsie, serio! Jezioro otaczają czerwone pagórki. Czerwone, rozumiesz?! Ale najlepsze zostawił na koniec. Pojechaliśmy na plażę. Nie pamiętam nazwy, ale to tuż za Grau-du-Roi. Jest ogromna! Wygląda jak pustynia. Musimy wybrać się tam razem, spodoba ci się!

– Cieszę się, że niespodzianka się udała. Twój tata pewnie był cały w stresie, kiedy ją organizował. – Roześmiałam się.

– A to niby czemu?

– Bo mówił, że lubisz kręcić nosem. I ja to potwierdzam.

– Nieprawda! No... może czasami. Ale wiesz co? On naprawdę się postarał. Na plaży rozłożył koc, wyciągnął wino, oczywiście sam pił tylko bezalkoholowy cydr. Do tego zaserwował mi małże świętego Jakuba, ponoć to lokalny przysmak. Czułam się jak księżniczka. Nie do wiary, że zrobił to wszystko dla mnie. – Laurze błyszczały oczy.

– Kocha cię. Jest twoim tatą. I w końcu zaczął doceniać, że cię ma. Powinnaś się cieszyć.

– Cieszę się. Po prostu boję się, że to wszystko... to, że tak dobrze się dogadujemy... kiedyś się skończy.

Strawberry KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz