CORA SPACERUJE Z RÓŻOWĄ RÓŻĄ
w ręce. Marszczy brwi, wpatrując się w pomnik swojego szefa. Zauważyła dwójkę młodych ludzi, prawdopodobnie po dwudziestce, trzymających się siebie, wpatrujących się w jej grób i płaczących sobie w ramionach. Na jej ustach pojawia się grymas, gdy z wahaniem kieruje się w stronę grobu, mocniej ściskając różę." Eee… cześć " Cora wita się i oboje na nią patrzą. Mężczyzna i kobieta. Mieli podobne rysy twarzy, oliwkową skórę, przenikliwe zielone oczy i miękkie brązowe włosy. Ubrali się ładnie i widać było, że to ludzie majętni. " T-czy to twoja matka? "
" Co ci do tego? " Dziewczyna warczy, pociągają nosem i rzucają ostre spojrzenie, które powoduje, że na ustach Cory pojawia się grymas.
" Przepraszam w imieniu mojej siostry, mieliśmy ciężki dzień i tak… to jest nasza matka. Zaatakowało ją jakieś obdarte zwierzę " Chłopiec mówi i wyciąga rękę.
" Jestem Charlie, Charlie Martin, a to moja siostra Charlotte " Uśmiecha się delikatnie.Cora odwzajemnia uśmiech. " Cora Salvatore, też miło mi cię poznać " Powiedziała, ale Charlotte tylko patrzy w dół, starając się nie pokazywać łez.
" Przykro mi, ale czy znałaś moją matkę? Nie była osobą towarzyską, tylko my przyszliśmy… ” mówi Charlie, a Cora przełyka gulę w gardle, czując tylko większe poczucie winy.
" Uch, pracowałam kiedyś w jej bibliotece. Jest całkiem... kochaną osobą " Cora kłamie, a Charlotte drwi.
" Blefujesz. Ona jest prawdopodobnie najbardziej niegrzeczną osobą, jaką możesz spotkać. Nawet my o tym wiemy " Charlotte splunęła, a Charlie trącił ją w bok.
Charlie uśmiecha się nieśmiało. " Dziękuję. Powinniśmy już iść. Mam nadzieję, że cię jeszcze zobaczę, Charlotte " Macha lekko ręką.
" Jak ja " Cora odwzajemnia uśmiech i odchodzą, a ona wzdycha, po czym spogląda na grób.
Klęka i kładzie różę na grobie.Cora wpatruje się w grób. Nie mogła powstrzymać poczucia winy. Florencja miała dwójkę dzieci. Nie wiedziała, że Klaus ją zabije. Myślała, że po prostu ją pocieszy, bo tego właśnie potrzebowała, potrzebowała pocieszenia, a nie śmierci pani, ale Klaus najwyraźniej tego nie rozumiał.
Gdy łza spływa po jej policzku, słyszy za sobą kroki, ale nie zwraca na to uwagi, myśląc, że ktoś po prostu odwiedza ukochaną osobę. " Cora, skąd wiedziałem, że cię tu znajdę? " W jego głosie słychać rozbawienie, bez wyrzutów sumienia.
Natychmiast wstaje i odwraca się, by spojrzeć mu w twarz ze wściekłym spojrzeniem. " Jak śmiesz ze mną rozmawiać?! " Krzyczy, naciskając jego klatkę piersiową, ale on wcale nie jest tym zaskoczony. Rebeka powiedziała mu, że wie wszystko i rzekomo nie przeszkadza jej to.
" Zabiłeś ją! Miała dzieci, Niklaus! "Klaus beztrosko wzrusza ramionami.
" Zwolniła cię. Powinienaś być wdzięczna, wyświadczyłem ci przysługę "" Przez cholerne zamordowanie jej?! " Cora krzyczy z niedowierzania i podnosi rękę, ale Klaus szybko łapie ją za nadgarstek i wpatruje się w nią.
" Nie kładź na mnie palca " Klaus zaciska zęby, przyciągając ją bliżej, gdy przełyka gulę w gardle. " Zwolniła cię bez powodu, nie pozwolę, żeby to poszło na marne! Jeśli tego właśnie szukasz… "
" Nie szukam niczego! ” Cora próbuje wyrwać nadgarstek z jego uścisku, ale jej się to nie udaje. " Chcę tylko prostego życia, Niklaus. Nie pragnę niczego więcej, jak tylko… tej fikcji z wampirami, wilkołakami i czarownicami. To przytłaczające i… a ty ją zabiłeś. To ciągłe powtarzanie i poczucie winy! "
CZYTASZ
another love ' niklaus mikaelson'
Random1864, co za cholerny rok. " Byłem jej pierwszą miłością... i ostatnią " HISTORIA CORA SALVATORE JEST NADAL OPOWIADANA WŚRÓD ŻYWYCH I UMARŁYCH. [niklaus mikaelson x o...