Rozdział 17

33 6 6
                                    

Sofia z niepokojem czekała na nadejście Tedrosa. Po kilkunastu minutach ponownie wystrzeliła iskry, żeby umożliwić mu znalezienie jej.

-Co mu tak długo zajmuje?- myślała zdezorientowana. -Może nie przyjdzie?

Uznała, że będzie próbować do skutku. Kiedy już miała wyczarować trzeci sygnał zobaczyła go. Wyglądał jakby przybyło mu kilka lat, do tej pory zawsze był gładko ogolony a teraz miał na twarzy kilkudniowy zarost i wory pod oczami. Bez zastanowienia zrzuciła z siebie płaszcz niewidzialności.

-Tedziu!- krzyknęła i podbiegła rzucić mu się w ramiona.

Chłopak otworzył szerzej oczy ze zdumienia i złapał ją w pasie.

-Sofia, to naprawdę Ty- westchnął i przytulił ją mocno do siebie. -Przyszłaś tutaj sama?

-Tak, ale nie mamy dużo czasu- dziewczyna nie chciała tracić ani chwili, wiedząc że Baśniarz prawdopodobnie właśnie w tej chwili maluje ilustrację przedstawiającą ich spotkanie. -Jesteś w dużym niebezpieczeństwie.

-Powiedz mi coś czego nie wiem- odpowiedział Tedros. -Te przebiegłe żmije przejęły moje królestwo. Ale mną się nie martw, Merlin ma plan jak ich pokonamy. 

Mówiąc to złapał ją za ramię i zaczął ciągnąć w kierunku Puszczy.

-To Ciebie musimy natychmiast schować w naszym obozie, żeby Dyrektor Cię nie dopadł.

Sofia stanęła jak wryta. On kompletnie nic nie rozumiał.

-Tedziu stój- powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. -Ty mnie nie rozumiesz. Ja wcale nie uciekłam od Dyrektora, żeby do Was dołączyć. Przyszłam tylko Cię ostrzec.

Chłopak spojrzał na nią, puścił jej dłoń i cofnął się o krok.

-Ty.. dalej jesteś po jego stronie?- zapytał z niedowierzaniem. -Po tym wszystkim co zrobił?

-Posłuchaj mnie- dziewczyna nie zamierzała omawiać z nim teraz swojego związku z Rafalem. -Grozi Ci większe niebezpieczeństwo niż Ci się wydaje. -Baśniarz zaczął pisać baśń o Tobie i Nasirze, co znaczy, że jesteście swoimi nemezis i jeden z Was musi zginąć.

Nie zwracając uwagi na szok wymalowany na jego twarzy kontynuowała:

 -Widziałam Nasira i jego czarowników. Twoi rycerze nie mają z nimi szans. Wasza przegrana jest nieunikniona.

-Po co tu przyszłaś?- zapytał cicho Tedros niepokojącym tonem głosu.

-Żeby Cię ratować głupku!- Sofię zezłościła jego reakcja. -Twoją jedyną szansą na przetrwanie jest powrót do Gawaldonu, do Agaty. -Inaczej Nasir nabije Cię na pal!

-Co masz na myśli, mówiąc że widziałaś Nasira?- zapytał Tedros ignorując to co przed chwilą powiedziała.

Sofia zawahała się, ale postanowiła mówić prawdę.

-Jako Królowa Akademii byłam tam z wizytą- odpowiedziała, czując że Tedros nie przyjmie tego dobrze.

-Że co zrobiłaś?- wykrzyknął wzburzony Tedros. -Chodzisz sobie na wizyty z tym potworem do MOJEGO zamku zadomowionego przez najeźdźców?!

-Nie miałam pojęcia, że wrócisz do Puszczy- Sofia zaczęła się bronić. -Poza tym jako królowa utrzymuję stosunki dyplomatyczne z królestwami nigdziarzy, nie ma w tym nic dziwnego. -Przestańmy w końcu tracić czas, musisz natychmiast uciekać do Gawaldonu!

-Jesteś stuknięta jeżeli myślisz, że podkulę ogon i schowam się na końcu świata, kiedy ten uzurpator panoszy się na zamku mojego ojca- krzyknął Tedros. -Nic o mnie nie wiesz!

-Wiem, że dawny Tedros nigdy by nie zostawił mojej przyjaciółki samej na pastwę losu!- wrzasnęła Sofia, przestając dbać o dyskrecję. -Jak mogłeś wybrać Kamelot zamiast niej?!

-Kiedy już zdobędę zamek to po nią wrócę- teraz to chłopak zaczął się bronić. -A dawna Sofia jaką znałem nigdy by nie zgodziła się na zostanie pionkiem złoczyńcy!

-Jak śmiesz!- dziewczyna zrobiła się czerwona na twarzy. -Nic nie wiesz o moim związku z Rafalem.

-Związku?- Tedros parsknął szyderczo. -Jesteś jego niewolnicą i trzyma Cię przy sobie tylko dlatego, że pierścień, który nosisz na palcu trzyma go przy życiu!

-Ja i Rafal się kochamy!- krzyknęła Sofia. -Łączy nas prawdziwe uczucie, i nie ma znaczenia, że jesteśmy nigdziarzami!

-Przecież on jest Zły Sofia, do szpiku kości Zły- odpowiedział cicho chłopak. -Ty nigdy nie byłaś zła, nie tak naprawdę. 

Mówiąc to podszedł do niej i przejechał dłonią po jej włosach.

-To mnie kiedyś kochałaś- wyszeptał. -Proszę Cię, pójdź ze mną, jeszcze nie jest za późno. Merlin ukryje Cię razem z nami i w spokoju obmyślimy sposób, w który będziesz mogła zniszczyć pierścień.

Sofia złapała go za nadgarstek i odrzuciła jego rękę. 

-Rafal jest tysiąc razy lepszym narzeczonym niż Ty, bo on nigdy nie uwodził mojej przyjaciółki, tak jak Ty to robisz za plecami Agaty- jej chłodny głos strzelił w niego jak z bicza. -Tak samo nigdy nie miał w sobie niepewności, czy na pewno jestem tą jedyną. Może być Złoczyńcą, ale ma w sobie więcej z księcia niż Ty.

Tedros cofnął się o krok i zmierzył ją spojrzeniem.

-Lepszy ode mnie?- zawołał. -Mówisz o potworze, który zabił własnego brata bliźniaka! Pozbył się Dziekan Sader jak tylko wykonała zadanie, które jej powierzył! Wykorzystał niezgodę pomiędzy Tobą i Agatą, żeby powrócić do życia i zrobił z Ciebie amulet, który zapewni mu nieśmiertelność!

-Porzuciłeś mnie po próbie baśni, kiedy dowiedziałeś się, że oszukiwałam, żeby zdobyć dobre oceny!- zawołała Sofia. -Chciałeś mnie zabić, kiedy zamieniłam się w wiedźmę, a na drugim roku wyznaczyłeś nagrodę za moją głowę, ponieważ Agata wolała zakończenie ze mną a nie z Tobą! Zakochiwałeś się w Filipie mimo, że byłeś już księciem Agaty, a kiedy dowiedziałeś się że to ja natychmiast się mnie wyparłeś! Czy tak zachowuje się prawdziwy książę?

Tedros otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale potem od razu je zamknął. 

-Trafiłam w sedno- pomyślała ze smutną satysfakcją Sofia. -Czy jemu kiedykolwiek naprawdę na mnie zależało?

-To w takim razie wracaj sobie do niego!- warknął Tedros dotknięty do żywego. -Ale nie myśl sobie, że jeszcze kiedyś dopuszczę Cię do siebie albo Agaty Ty wiedźmo!

-Agaty, którą porzuciłeś w Gawaldonie?- Sofia roześmiała się histerycznie w odpowiedzi. -Musiało Wam się świetnie układać, skoro uciekłeś szukać przygód w Puszczy. -Niech zgadnę. Ciągle się kłócicie, ona podważa Twój autorytet, Ty jej nie ufasz i tak w kółko? Pewnie po tygodniu zamknięcia w jednym domu chcieliście się pozabijać!

W oczach Tedrosa dostrzegła, że poprawnie zgadła przebieg wydarzeń ostatnich miesięcy. Ale książę był zbyt dumny, żeby przyznać, że on i Agata nie są do końca dobrze dobraną parą.

-Zejdź mi z oczu- odpowiedział zrezygnowanym tonem. -Wracaj do swojej Akademii i przemyśl to jak nisko upadłaś.

-Bardzo chętnie!- Sofia uznała, że to już definitywny koniec ich rozmowy. Podbiegła do swojej peleryny, zarzuciła ją na ramiona i zaczęła biec śladem różowego złota w drogę powrotną.

Nie obejrzała się za siebie.

       ***

Miałam ostatnio napad weny, więc rozdziały będą częściej niż zwykle :D





Akademia Dobra i Zła Evil LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz