Rozdział 28

30 5 20
                                    

Dzień ślubu Agaty

-Nie podoba mi się, że tam idziesz- powiedział Rafal, obserwując szykującą się Sofię.

Włosy miała ułożone w loki a oczy podkreślone delikatnym złotym cieniem. Usta pomalowała jasnoróżową szminką, pasującą do jej bladoróżowej sukienki.

-Nie przesadzaj najdroższy, to tylko ślub- odpowiedziała dziewczyna, poprawiając mascarę na rzęsach. -Bywałam w gorszych tarapatach.

-Wiem, że sobie poradzisz, ale nie podoba mi się, że idziesz beze mnie- Dyrektor splótł dłonie na karku, lustrując ją wzrokiem. -Wyglądasz zbyt pięknie, żeby iść bez partnera, wszyscy będą pożerać Cię wzrokiem- potrząsnął głową, jakby próbując odpędzić ten nieprzyjemny obraz.

-Znowu jesteś zazdrosny- Sofia zachichotała. -Myślałam, że ten etap mamy już za sobą.

-Pamiętaj do kogo należysz najdroższa- Rafal podszedł do niej kocim ruchem i przejechał jej palcem po szyi. -Żaden zawszanin ma Cię nawet nie dotknąć- zawarczał ostrzegawczo.

-Pamiętam, pamiętam- złotowłosa niedbale zrzuciła jego dłoń. -Jestem gotowa- odwróciła się i wyciągnęła do niego ręce. -Możemy lecieć.

Dyrektor bez słowa zamknął ją w swoich ramionach i wyskoczył przez okno wieży.

                              ***
Sofia przeszła przez zwodzony most. Czuła się lekko niepewnie, nie mając przy sobie Rafala, ale rozumiała, dlaczego nie mógł z nią przyjść. Już sama jej obecność będzie szeroko omawianym skandalem zarówno wśród zawszan jak i nigdziarzy.

-Kochana Aga- pomyślała ciepło o przyjaciółce. -Zaprosiła mnie mimo zdania Tedrosa i dam dworu.

Wrota otwarły się. Powitał ją skromny komitet złożony z kilku rycerzy i jakiejś starszej damy dworu.

-Ekhm, witam- Sofia lekko odkaszlnęła, widząc spojrzenia pełne nienawiści. -Jestem Królowa Sofia, druhna Agaty.

-Księżniczka nie może pani przyjąć- zaskrzeczała dama dworu.

Złotowłosa uniosła brwi. A więc już zaczynają.

-Jestem pewna, że może, w końcu jestem jej jedyną druhną- odpowiedziała cierpko.

-Panienka może podjęła taką decyzję, ale my, mieszkańcy tego zamku nie życzymy sobie osób Twojego pokroju- gdyby spojrzenie mogło zamrażać to Sofia byłaby teraz jednym wielkim soplem lodu. Na szczęście to ona umiała mrozić zaklęciem a nie starsza dama dworu.

-No co Ty nie powiesz- powiedziała chłodno. -Macie mnie wpuścić i to już, chyba że mam przedrzeć się siłą?- jej palec zaświecił wściekłym różem.

Dama dworu zadrżała ze strachu, spuściła głowę i cofnęła się o krok przepuszczając dziewczynę.

-Tak lepiej- skinęła głową z aprobatą. -To gdzie jest nasza księżniczka?

-Proszę za mną Wasza wysokość- dama dworu nagle zyskała dobre maniery.

-Ciekawe, że wystarczy trochę postraszyć i już robią się grzeczniejsi- pomyślała Sofia z satysfakcją.

Eskorta poprowadziła ją do jednej z wieżyczek. Po drodze mijały służbę i najwcześniejszych gości zmierzających do sali tronowej. Wszyscy posyłali Sofii albo wrogie, albo przerażone spojrzenia.

-Jakim cudem wszyscy już o mnie wiedzą- Sofia dziwiła się w duchu a ręce jej się lekko spociły.

Odpowiedź była oczywista, ale w tej chwili nie przyszła jej do głowy. Wszyscy czytali Baśń o Sofi i Agacie, więc każdy zawszanin wiedział jak wygląda okryta mroczną sławą Królowa Zła.

-To tutaj- eskorta zatrzymała się pod drzwiami komntaty. -Niestety księga nikomu nie otwiera, więc watpię, żeby udało się Waszej Wysokości z nią zobaczyć- dama dworu i rycerze skłonili się uniżenie.

-To na pewno tylko lekka panika przedślubna- odpowiedziała dziewczyna. -Wszyscy przez to przechodzą.

Odwróciła się do drzwi i zapukała.

-Agaaaa, to jaaa- zaintonowała i zamilkła czekając na odpowiedź.

-Sofia?- zza drzwi rozległ się słaby głos.

-A kto inny?- zawołała Królowa. -Otwieraj!

Aga nacisnęła klamkę i bez słowa wpuściła przyjaciółkę do środka. Nigdziarka ciekawie rozejrzała się po komnacie. Była mniejsza od jej własnej i na pewno nie tak gustownie urządzona, ale i tak sprawiała luksusowe wrażenie.

-Co to za nerwy?- zapytała Sofia i zlustrowała księżniczkę wzrokiem. -Świetnie wyglądasz w tej sukni, dobrze wiedziałam co robię.

Aga stała na nogach jak z waty i nerwowo wachlowała się eleganckim białym wachlarzem.

-Sofia, ja chyba nie dam rady- wyszeptała. -Słabo mi.

-Spokojnie, to tylko typowa panika przedślubna, nic wielkiego- złotowłosa poklepała ją po ramieniu. -Pięknie wyglądasz, wystarczy się tylko szeroko uśmiechać i dasz radę.

-Przecież wiesz, że właśnie z uśmiechaniem się zawsze miałam największe problemy!- jęknęła księżniczka.

-No to bez uśmiechu, będziesz władcza i wyniosła- Sofia zaczęła wygładzać jej suknię i dokonywać drobnych poprawek. -To tylko krótka ceremonia, on powie tak, Ty powiesz tak, hajtniecie się a potem wszyscy upijemy się na Twoim weselu.

Aga odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić.

-No dobrze, ale nikogo tutaj nie wpuszczaj- powiedziała niepewnie. -Nie mogę wytrzymać w towarzystwie tych dam. -Wszystkie sztucznie się śmieją, wmawiając mi, że jestem najpiękniejszą panną młodą jaką w życiu widziały- a dobrze wiem, że Ginewra była znacznie piękniejsza ode mnie... Ba, wszystkie młodsze damy dworu są ode mnie ładniejsze...

-Bez przesady- mruknęła Sofia, starając się ją pocieszyć mimo że wiedziała, że księżniczka pewnie ma rację.

-A te ich gadanie o dziedzicu, ja tego psychicznie nie wytrzymam- Aga nerwowo kontynuowała swój słowotok. -Ciągle tylko: oby pierwszy był chłopiec, dzieci są takie cudowne, poznałam już nawet kandydatki na przyszłe mamki dla mojego dziecka, wyobrażasz to sobie?

-Nie bardzo- Sofia przyznała zgodnie z prawdą. -W tej chwili bardzo się cieszę, że okazałam się nigdziarką...

Przerwało im głośne stukanie do drzwi.

-Kimkolwiek jesteś, odejdź!- zawołała wojowniczo złotowłosa. Widziała w jakim stanie jest Agata i nie chciała jej dodatkowo stresować.

Nikt nie odpowiedział, a pukanie rozległo się jeszcze raz.

-Spokojnie, ja to załatwię- Sofia podeszła do drzwi i mocno otworzyła je na oścież.

-Powiedziałam nie wcho...- urwała, ale nie dokończyła, bo raził ją ciemnozielony błysk. Ostatnie co zapamiętała przed omdleniem był krzyk Agi i kojący zapach morza i soli.

                             ***
Baśniarz niczym drapieżnik spragniony krwi zerwał się do skoku i rzucił na puste stronnice.

Głodny władzy złoczyńca pragnął być potężniejszy niż ktokolwiek przed nim. Opuścił swe głębiny i wydarł się na powierzchnię w poszukiwaniu ostatniego elementu, którego mu brakowało.

Zło udowodniło, że może mieć miłość i on też chciał posiąść ją dla siebie. Potrzebował Królowej, która będzie mieć duszę równie krystalicznie czysto złą jak jego własna.

Już dokonał wyboru.

Baśniarz postawił agresywnie kropkę na końcu strony. Za to u samej góry widniał tytuł jego najnowszej baśni.

"Narzeczony Królowej Zła"

                               ***
Zasypaliście mnie ostatnio gwiazdkami i wyświetleniami, więc wstawiam wcześniej niż planowałam ;)

Akademia Dobra i Zła Evil LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz