Rozdział 26

31 4 5
                                    

-A co sądzisz o tym projekcie?- Agata podstawiła Sofii pod nos kolejny szkic.

-Co to za paskudztwo?- złotowłosa skrzywiła się nieznacznie. -Nie macie w tym Kamelocie porządnej projektantki? Jak można coś takiego przedstawić swojej księżniczce i nazwać to suknią ślubną?!

Dziewczyny siedziały na fotelach w komnacie Sofii w wieży Dyrektora. Ślub księżniczki z Tedrosem miał odbyć się za 3 tygodnie i przygotowania ruszyły pełną parą.

-Wiesz, że dopiero odbudowujemy królestwo- westchnęła Agata. -Nasir poczynił tyle spustoszeń, że znalezienie specjalistki od mody nie było naszym priorytetem na koronację. Gdyby tylko nas nie napadł...

-To dalej siedziałabyś z Tedrosem w Gawaldonie- dokończyła radośnie Sofia. -Już nie zwalaj na niego winy, tak się składa, że utrzymuję bardzo dobre kontakty z jego krewnymi. Na pewno zaproszę ich na mój własny ślub- królowa założyła nogę na nogę, nie przestając przeglądać szkiców dostarczonych przez Agatę.

-No tak, w końcu teraz przejęli królestwo innych zawszan- z przekąsem skomentowała księżniczka. -Kogo zaatakowali tym razem?

Agata wciąż miała żal do klanu Nasira za napad na zamek jej księcia i przysporzenie tylu kłopotów jej przyszłym poddanym.

-Królestwo Belli i tej Bestii- Sofia wzruszyła ramionami. -Dalej nie rozumiem jak ta zawszanka mogła zainteresować się takim paskudnym monogryfem.

-Bo wygląd to nie wszystko?- podsunęła Aga, niezadowolona z nieustępliwego poparcia, którego Sofia udzielała tym egzotycznym nigdziarzom.

-Czy to właśnie powiedziała Ci ta projektantka, prezentując te szkice?- Królówa uniosła brwi. -Że wygląd to nie wszystko?

Księżniczka w odpowiedzi rzuciła w nią poduszką.

-Wiesz co, chyba się poświęcę i sama zaprojektuję i uszyję Ci tą suknię- nigdziarka ostentacyjnie podarła na strzępy wyjątkowo- według niej- paskudny projekt. -Uznaj to za mój prezent ślubny dla Ciebie.

-No nie wiem- westchnęła Agata. -Damy dworu mogą być niezadowolone, jeżeli moją suknię ślubną sprezentuje mi wiedźma- bez obrazy.

-Jestem Królową Zła a nie wiedźmą- Sofia przewróciła oczami. -Zajmuję się raczej rządzeniem Akademią niż zjadaniem małych dzieci. -Ale dla tych pospolitych zawszanek pewnie to jedno i to samo.

-Królowa Sofia na pewno nie brzmi dla nich mniej groźnie niż wiedźma- Aga odpowiedziała poważniej patrząc jej w oczy.

-W takim razie zamiast sukni ślubnej muszę dać Ci coś innego- złotowłosa pokazała idealny uśmiech. -Może jakaś klątwa na damę dworu? Złowrogie zaklęcie użyte na projektance w czasie Twojego pierwszego tańca?

-Dobrze już dobrze- Agata podniosła ręce w geście poddania się. -Wolę suknię. Tylko nic wyzywającego, nie chcę dekoltu do pasa, mini spódniczki ani rozcięcia na udzie. Pamiętaj, że to Kamelot a nie bal nigdziarzy.

-Załatwione- Sofia podarła resztę fatalnych szkiców. -Poczekaj, już zapisuję. Duży dekolt, rozcięcie na udzie...

-Hej, to nie jest zabawne- księżniczka załamała ręce. -Nawet nie wiesz pod jaką jestem presją. Wszyscy tam będą mnie obserwować, wszyscy! W co się ubrałam, jakie mam maniery, jak dygam, co mówię, kim są moi goście... Od dwóch miesięcy mam codziennie lekcje etykiety i dobrego zachowania, bo wysoko postawione damy dworu uznały, że Akademia Dobra mnie za dużo nie nauczyła.

-W końcu byłaś w niej tylko rok- trzeźwo zauważyła Sofia. -A skoro Twoi goście też są poddawani ocenie, to jak zareagowały Twoje nowe nianie na wieść o tym, że jestem zaproszona?- przechyliła głowę na bok.

Aga zacisnęła usta w wąską kreskę. Znała Sofię wystarczająco długo, żeby wiedzieć że pod tą pozorną obojętnością kryje się huragan emocji. Złotowłosa miała bardzo radykalne pojęcie o lojalności a nawet najmniejsze pominięcie doprowadzało ją do szewskiej pasji.

-Powiedziałam im, że jak nie zostaniesz zaproszona to na pewno zaatakujesz Kamelot w trakcie uroczystości ślubnej- burknęła i zaczerwieniła się lekko.

-A co ja jakaś Diabolina?- Sofia aż położyła się ze śmiechu. -Ale skoro ten argument zadziałał to nie będę się czepiać.

-A Tedros?- uniosła brwi. -Dobrze przyjął wiadomość o mojej nieuchronnej wizycie u Was?

Książę był wciąż śmiertelnie obrażony na Sofię. Nie mógł darować Agacie, że ona w przeciwieństwie do niego utrzymuje z nią dobry kontakt i pozostały przyjaciółkami. Był to jeden z ich najczęstszych tematów kłótni. Drugim był zbliżający się ślub a trzecim codziennie zachowanie Agi, które nie było jego zdaniem godne księżniczki.

-Nawet nie zaczynajmy tego tematu- westchnęła zrezygnowana kruczowłosa. -Wystarczająco, że widuję go codziennie, żeby jeszcze tutaj o nim rozmawiać.

-Miesiąc miodowy się skończył?- mruknęła nigdziarka, patrząc na swoje dłonie.

-To nie tak- księżniczka ruszyła bronić swojego księcia. -On też jest pod ogromną presją i zależy mu, żeby jego poddani mnie zaakceptowali.

-Dlatego wolę być narzeczoną złoczyńcy- Sofia uśmiechnęła się zadowolona. -Gdyby ktokolwiek został przyłapany przez Rafala na krytykowaniu moich rządów to zostałby zamknięty w lochu i skazany na tortury- ciągnęła radośnie. Dlatego wszyscy koło mnie skaczą i robią co tylko chcę.

-Jestem zdziwiona, że pozwala mi tu przebywać w takim razie- bąknęła księżniczka.

-Nie jest zachwycony naszą przyjaźnią, to fakt- Sofia wzruszyła ramionami. -Ale toleruje Cię, bo nie życzysz sobie otwarcia naszej baśni i starcia mnie na proch.

-Na tyle mnie toleruje, że aż pozwala Ci przyjść na mój ślub- zwróciła uwagę Aga.

-Jestem Królową Zła a nie Kamelotu, co daje dużo swobody- stwierdziła w odpowiedzi. -Mogę wizytować kogo mi się żywnie podoba.

Agata skrzywiła się na ten przytyk, ale nie skomentowała go.

-A kiedy ja dostanę zaproszenie na Twój ślub?- zapytała zaczepnie.

-Mnie i Rafalowi nigdzie się nie śpieszy- Królowa strąciła jakiś pyłek z ramienia. -W końcu jesteśmy nieśmiertelni. Za to Wy musicie spłodzić dziedzica i wziąć szybki ślub, żeby przypieczętować nowe rządy.

Agata zaczerwieniła się jak burak.

-Ciebie też czeka rodzenie dziecka!- warknęła niezadowolona poruszeniem tego tematu.

-Żartujesz sobie?- Sofia roześmiała się. -Wyobrażasz sobie mnie z niemowlakiem? Dzieci są potrzebne do przedłużenia rodu, a ja i Rafal nie umrzemy, jeżeli żaden zawszanin nas nie zabije w walce. -Dlatego nie planujemy mieć potomków.

Agata otworzyła usta ze zdziwienia i poczuła, że cięta riposta więźnie jej w gardle.

-Ty to masz dobrze- westchnęła z zazdrością. Ominą Cię rozwydrzone bachory upaprane kaszką i sam... sposób tworzenia dziecka- zarumieniła się.

-A nie, to sam sposób praktykujemy regularnie- Sofia wgryzła się w ogórka, nie zwracając uwagi na zszokowaną twarz przyjaciółki. -Rafal pilnuje, żeby było wystarczająco często- parsksnęła śmiechem na widok spalonego buraka przez Agatę.

-To Wy już?...- zaczęła niepewnie kruczowłosa, patrząc na swoje stopy.

-Taak, i to od dłuższego czasu- potwierdziła złotowłosa. -Nie przejmuj się, pierwszy raz jest okropny, ale potem tylko z górki.

Agata pokiwała głową starając się wyglądać na doskonale poinformowaną, chociaż wcale się taka nie czuła. Nie była gotowa ani na noc poślubną, ani na samą uroczystość, ani tym bardziej na rządzenie królestwem.

Akademia Dobra i Zła Evil LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz