Rozdział 21

29 5 9
                                    

Tedros pov

Merlin siedział na pryczy ze skrzyżowanymi nogami i popijał kakao z piankami. Tedros miał w rękach własny kubek, ale napój nie chciał przejść mu przez gardło. 

-Jesteś pewien, że jesteśmy gotowi?- zapytał książę z niepewnością. Plan był szlifowany od tygodnia, ale Tedros wciąż nie czuł się przygotowany do zadania, które miał wykonać.

-Bardziej gotowi nie będziemy- Merlin wzruszył ramionami. -Po naszej stronie jest element zaskoczenia. "Zło atakuje Dobro się broni"- Nasir nie spodziewa się, że zaatakujemy jako pierwsi- jego taktyka to znaleźć naszą kryjówkę i wybić nas w pień.

-Czy nasz atak nie wywoła jakichś.. komplikacji?- zapytał książę. 

-Masz na myśli to, że jako zawszanie nie powinniśmy być stroną ofensywną?- zapytał ze zrozumieniem Merlin. -Cóż, technicznie rzecz biorąc to Nasir przejął Kamelot pokonując naszych rycerzy, więc myślę że Baśniarz raczej uzna, że się bronimy, lecz z pewnym opóźnieniem.

-To tylko Twoje przypuszczenie, prawda?- zapytał niezadowolony z odpowiedzi Tedros.

-Życie składa się z wielu przypuszczeń- odpowiedział filozoficznie czarodziej. -Ostatnio Baśniarz podejmuje najdziksze decyzje. Samo to, że starzy bohaterowie dostali nowe baśnie, w których przegrali z nowymi nemezis było dla mnie zaskoczeniem.

-Naprawdę wierzysz w to, że Dyrektor nie przyjdzie na pomoc Nasirowi, gdyby zaczęli przegrywać?- zapytał z powątpieniem Tedros. -Na tym jednym założeniu opiera się nasza cała strategia.

-Dyrektor podejmuje ostatnio zaskakujące decyzje- Merlin rozsiadł się wygodnie na pryczy. -Samo to, że do tej pory nie zareagował jest zastanawiające.

-Co przez to rozumiesz?- zapytał książę. -Może czeka na odpowiedni moment.

Same wymawianie jego imienia przyprawiało Tedrosa o złość. Sofia wolała jego zamiast prawdziwego księcia z baśni syna króla Artura, co było wystarczającym ciosem w ego, ale to co powiedziała o nim i o Agacie- że nie są dobraną parą, sprawiało, że nienawidził Dyrektora jeszcze bardziej. Niby ten potwór jest lepszym narzeczonym od niego? Dobre sobie.

-Po tym jak jego narzeczona przyszła Cię ostrzec, nie przyleciał, żeby Cię wytropić i zabić?- Merlin uniósł brew. -Od miesięcy nie zaatakował żadnego z zawszańskich królestw i pozwala im spokojnie egzystować? Wiem, że ciężko Ci to zaakceptować, ale to prawdopodobnie Sofia hamuje jego zwykłą bezwzględność. Powinniśmy się cieszyć, że stoi po jego stronie, inaczej życie byłoby znacznie cięższe.

-Uważasz, że to dobrze, że żyje z tym potworem?- warknął rozeźlony Tedros. -Że dzieli z nim łoże?

Merlin uniósł brwi na ostatnie pytanie, ale postanowił tego nie komentować. Nie chciał denerwować księcia sugestią, że jego zaborczość wobec Sofii wydaje się co najmniej dziwna- tak jakby chciał mieć jednocześnie i ją i Agatę.

-Dla nas jej wpływ na niego jest nieocenionym wsparciem- odpowiedział spokojnie. -A teraz dosyć tych pogaduszek i skupmy się na omawianiu bitwy!

           ***

Tedros czekał ukryty w lesie. Merlin rzucił na niego zaklęcie kamuflażu, co sprawiało, że był całkowicie niewidoczny dla przeciwnika. Ich plan miał być zabójczy w swojej prostocie. Rycerze Kamelotu zaatakują pierwsi i odwrócą uwagę nigdziarzy. Za to czarodziej i książę przedrą się niezauważeni na tyły wroga, gdzie Tedros zada ostateczny cios Nasirowi swoim Ekskaliburem. Merlin przewidywał, że Nasir nie stanie do walki w pierwszym szeregu, tylko będzie wolał obserwować wszystko z tyłów, czekając aż jego poplecznicy wykończą prawowitych mieszkańców Kamelotu. 

Mag poszedł przodem, aby zapewnić rycerzom trochę przewagi swoimi czarami. Tedros miał czekać w kamuflażu aż Merlin po niego wróci i razem wyruszą na spotkanie Nasira. Czarodziej miał go osłaniać, ale to Tedrosowi przypadało zadanie ostatecznego ciosu.

W tym momencie książę czuł tylko rozpacz i zwątpienie. A co jeżeli Sofia miała rację? Porzucił swoją księżniczkę w Gawaldonie, licząc że wróci po nią po zdobyciu Kamelotu, ale co jeżeli polegnie na w tej Puszczy?

-W takim razie idź do tego Kamelotu, ale po mnie już nie wracaj!- to były ostatnie słowa, którymi uraczyła go Agata na pożegnanie. To że się kłócili mieszkając razem w miasteczku było niedopowiedzeniem. Darli ze sobą koty każdego dnia, a kiedy Merlin przyszedł go uwolnić byli już na granicy nienawiści do siebie nawzajem. Agata nie wierzyła w powodzenie ich misji, a kiedy zorientowali się, że księżniczka nie może przejść przez granice Gawaldonu ze względu na magię baśni, była zdeterminowana, żeby został w miasteczku.

Wstyd przyznać, ale jedną z jego pobudek, żeby wrócić do Puszczy było chwilowe uwolnienie się od swojej księżniczki. Kiedy był z nią, nie czuł się ani szanowany ani doceniany. Bez aury księcia czuł się nikim i kiedy Merlin po niego przyszedł, wiedział że zrobi wszystko żeby odzyskać swoje królestwo i pozycję, która mu się należała. 

W tej chwili zastanawiał się czy nie popełnił fatalnego błędu. Nasir miał przewagę liczebną i już raz pokonał jego rycerzy. Jedyną różnicą była obecność Merlina i Tedrosa, ale czy to wystarczy żeby odwrócić losy bitwy? Książę nie był tego taki pewien.

Zatopiony w tych ponurych rozmyślaniach spojrzał w zachmurzone niebo. Nagle zaskoczony zauważył powiększający się punkt na horyzoncie, który zbliżał się z każdą sekundą. Przez chwilę poczuł niepokój, ale uspokoił się, że czary kamuflażu Merlina na pewno wciąż działają. Z naprzeciwka przyleciał ciemny kształt, a Tedros z zaskoczeniem rozpoznał Sofię w ramionach Dyrektora lecących nad Puszczą.

-Co oni tutaj robią?


Akademia Dobra i Zła Evil LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz