Rozdział 24

28 5 3
                                    

Sofię obudził rumor dobiegający z głębi wieży. Hałas brzmiał jakby ktoś demolował pokój za ścianą. Dziewczyna przetarła oczy i podniosła się z łóżka. Rafala nigdzie nie było, na co zerwała się na równe nogi, aby sprawdzić źródło trzasków. 

-Ała- skrzywiła się czując dyskomfort między nogami. Skutki wczorajszej nocy wciąż były dla niej odczuwalne.

Nie narzucając szlafroka wyszła szybko z komnaty, kierując się boso w kierunku, z którego wcześniej dobiegał hałas. Nie musiała długo szukać- od razu zauważyła, że coś niedobrego dzieje się w prywatnej komnacie Dyrektora.

Uchyliła nieśmiało drzwi, żeby zobaczyć jak jej ukochany całkowicie zdemolował swój pokój. Meble były roztrzaskane, stolik przewrócony a okno wybite. Rafal stał w środku tego wszystkiego wpatrując się z furią w Baśniarza jakby chciał rozwalić księgę na drobne kawałeczki.

Sofia omijając odłamki porozrzucane po podłodze, na palcach powoli podeszła do piszącego pióra. Bała się zadać Rafalowi pytanie, dopóki sama nie zobaczy, co go tak zezłościło. Baśniarz zawzięcie pisał i tworzył ilustracje a królowa z zaskoczeniem zauważyła, że nie są to poszukiwania Tedrosa przez Nasira, lecz grupa ocalałych rycerzy z Kamelotu, Merlin oraz książę przemierzający Puszczę.

-Co się stało?- zapytała niepewnie patrząc na Dyrektora. -Jego reakcja sugerowała, że powinna być bardzo ostrożna w słowach, aby więcej mebli nie wylądowało na ścianach.

-Użyli podstępu- odpowiedział Rafal wyzuty z wszelkich emocji. -Ci zawszeni zawszanie użyli podstępu jak jacyś pospolici nigdziarze i pokonali Nasira. Tedros zadał mu cios mieczem. Już po wszystkim.

-Skoro wygrał baśń, to dlaczego nie ma napisu koniec?- zapytała z rezerwą Sofia, chociaż domyślała się odpowiedzi.

-Baśniarz uznał, że Tedros ma jeszcze jedną sprawę do załatwienia, aby zyskać szczęśliwe zakończenie- powiedział Dyrektor aż zbyt spokojnym tonem głosu.

-Idzie uwolnić Agatę- wyjąkała Sofia. -A to znaczy, że moja baśń może otworzyć się na nowo.

-Dzisiaj skończymy to raz na zawsze- rozkazał Rafal. Machnął ręką i z ich wspólnej komnaty przyleciał płaszcz i buty, które natychmiast jej założył, sadzając ją na zdemolowanym łóżku.

-To znaczy?- zapytała wystraszona dziewczyna.

-Zabiję ich- odpowiedział obojętnie Dyrektor.

Sofia zamarła ze strachu.

-Ale przecież... Mieliśmy nie ingerować w baśń Tedrosa- zająknęła się, patrząc na niego z przerażeniem w oczach. -Pokonał Nasira, więc uczciwie wygrał swoją historię...

-Jeżeli baśń się nie zakończyła w momencie zabicia czarnoksiężnika i książę musi najpierw uwolnić Agatę, to oznacza że jeżeli Twoja była przyjaciółka tylko zażyczy sobie zmian w Waszej historii, to może otworzyć ją na nowo- w oczach Rafala nie było nawet krztyny zawahania. -A wtedy to Ty będziesz musiała ją zabić. -Lepiej jeżeli ja to zrobię jak tylko opuszczą Gawaldon.

Złapał ją w talii, Baśniarz magicznie uniósł się za nimi i wylecieli przez rozbite okno.

-Błagam, pozwól mi chociaż z nią porozmawiać- Sofia była na granicy histerii. -Powiem jej, że nie będziemy atakować ani jej ani Tedzia, zostawimy ich w spokoju w Kamelocie ale niech oni zostawią w spokoju mnie.

-Agata nie jest godna zaufania- zawyrokował Dyrektor. -Już kilkukrotnie Cię oszukiwała, a na koniec zdradziła. -Może Ty jej ufasz, ale ja nie.

-Jedna rozmowa, tylko o to Cię proszę- dziewczyna prosiła go desperacko. -Przedstawię jej jakie ma opcje. -Albo się ze mną pogodzi albo przegra z nami w baśni. Aga jest racjonalna, nie narazi na szwank Tedrosa ani siebie bez potrzeby.

Akademia Dobra i Zła Evil LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz