15 Chłopcy

241 14 60
                                    

Per. Polski

*Skip time o ponad 8 miesięcy*

Poinformowaliśmy całą naszą rodzinę o naszym małym szczęściu. Ostatnio dostałem pracę tam gdzie Rosja. Czyli pracę zdalną. Rosja wyszedł na zakupy. Wykonywałem swoją pracę, jednocześnie głaszcząc swój duży brzuszek i uśmiechając się pod nosem . Usłyszałem dzwięk otwierania i zamykania drzwi. Mąż położył siatkę z zakupami na blacie.

- Cześć kochanie .- powiedziałem po czym wstałem i go przytuliłem .

- Привет .- powiedział tak jakby był zmartwiony? Sam nie wiem . Słyszałem , że jest zmęczony. Chciałem mu polepszyć dzień . Rosjanin odwracał głowę tylko, żeby mnie nie widzieć. Trochę mnie to zabolało.

- Rus co jest?- mężczyzna milczał- Zrobiłem coś nie tak? Kochanie?- łza mi się zakręciła w oku. Co ja zrobiłem?- Jesteś na mnie zły?- obróciłem jego głowę, żeby na mnie spojrzał . Gdy zobaczyłem jego twarz, zamarłem. Zrobiło mi się słabo. Musiałem złapać się blatu, żeby nie upaść . Rosja miał podbite oko oraz krew lała mu się z nosa strumieniami.

- Polsza wszystko dobrze? Strasznie blady jesteś.- powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.

- Usiądź. - powiedziałem . Rosja natychmiast wykonał moje polecenie. Z apteczki wyciągnąłem gazę i żel na siniaki. Najpierw zatamowałem krew lecącą z nosa. Następnie posmarowałem oko , które było podbite. Ściągnąłem jego koszulkę . Moim oczom ukazało się czerwone ciało, które na środku miało siniaka . To miejsce również posmarowałem maścią . Usiadłem na kolanach partnera, ten tylko objął mnie swoją umięśnioną czerwoną ręką.- Rosja, a teraz się przyznaj. Kto ci to zrobił?

- Nie ważne.- odpowiedział .

Per. Rosji chwilę przed przyjściem do domu

Wracałem z zakupów . Polsza powinien być zadowolony. Szedłem chodnikiem w stronę domu, gdy ktoś mnie zaczepił. [ No nie zgadniecie kto to. dop. od Autorki ]
- Czego chcesz Szkopie? - zapytałem poddenerwowany.
- Chcę zadać Ci jedno pytanie. Czy to prawda, że będziecie mieli dziecko?- zapytał trochę zawstydzony.
-Да. A co ?- Брат złapał mnie mocno za koszulkę.
- Nienawidzę cię gnoju . A żebyś zginął w męczarniach, komunistyczny psie!- napluł mi w twarz, a następnie przywalił mi w oko i w nos. Oddałem mu z podwójną siłą.- Przysięgam, że któregoś dnia zabiję ciebie i twoje dziecko . A w tedy Polen będzie mój. Zrobię to gdy się nie będziesz tego spodziewał!- uderzył mnie w brzuch i poszedł w swoją stronę. Chciałem mu oddać, ale miałem zakupy dla Polszy. Chciałem mu je jak najszybciej pójść do niego. Po dojściu do domu , przywitał mnie ukochany.

- Cześć kochanie - powiedział wstając od stołu i przytulił mnie. Odwracałem głowę ,żeby młodszy nie zobaczył lima i krwi.

-Привет - odpowiedziałem trochę zmartwiony. Polsza starał się odwrócić moją głowę , żeby zobaczyć moją twarz .

- Rus co jest?- już zaczyna się martwić- Zrobiłem coś nie tak? Kochanie?- nie wiedziałem co mu odpowiedzieć.- Jesteś na mnie zły?- wciąż próbował obrócić moją głowę w jego stronę. W końcu dałem za wygraną. Gdy zobaczył moją twarz , to zamarł. W jednej chwili pobladł i , żeby nie upaść to musiał złapać się blatu.

- Polsza wszystko dobrze? Strasznie blady jesteś.- zacząłem się martwić.

- Usiądź. - powiedział. Wykonałem jego polecenie. Polsza wyciągnął z szafki gazę i jakąś maść. Po chwili zatamował krwawienie z nosa i posmarował mi oko maścią. Po chwili ściągnął mi koszulkę i posmarował mi brzuch na którym był siniak. Było to bardzo przyjemne. Jego małe cieplutkie, czerwone ręce jeździły po moim zimnym torsie. W końcu przestał i usiadł mi na kolanach. - Rus, a teraz przyznaj się. Kto ci to zrobił?

- Nie ważne.- odpowiedziałem . Polsza złapał mnie za podbródek i podniósł go do góry .

-Rosja, ważne. Kto ci to zrobił ? - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Германия.- Polsza przytulił mnie . Również go przytuliłem i przymknąłem oczy. Usłyszałem jakiś plusk. Chłopak trzymał się za brzuch. Nagle Polsza zemdlał. Zacząłem panikować. Wziąłem go na ręce i zaniosłem go do samochodu.

*Skip time*

Szybko dojechaliśmy do szpitala. Oddałem go w ręce lekarzy. Widziałem jak wiozą go na łóżku do jakieś sali. Szedłem za partnerem i trzymałem go za rękę. Polsza obudził się.

- Rosja? Gdzie jestem? Co się stało?- szybko pocałowałem małżonka w czoło.

- Wszystko będzie dobrze. Obiecuje.- powoli wchodzili do jakieś sali . Puściłem jego dłoń i uśmiechnąłem się ciepło . Usiadłem na krześle i czekałem .

*Skip time*

Po najprawdopodobniej paru godzinach, nie wiem bo zasnąłem przyszedł lekarz.

- Pan Rosja?
-Да. A o co chodzi?
- Gratuluję. Właśnie został pan ojcem. Małżonek leży w sali na przeciwko.- podziękowałem , wstałem i ruszyłem do sali gdzie leżał Polsza. Zobaczyłem Polsze na łóżku gdzie na piersi trzymał dwie urocze istotki. Usiadłem na krześle obok.

-Привет - powiedziałem po czym pocałowałem go w usta.

-Cześć - powiedział po czym się uśmiechnął.

- Mogę?- zapytałem z ciekawością.

- Oczywiście.- powiedział . Wziąłem jedno dziecko na ręce.- Gdybyś chciał wiedzieć to oboje to chłopcy. Myślałem nad imionami Ruspol i Polrus. Co ty na to ?- uśmiechnąłem się. Spodobał mi się ten pomysł. Przytuliłem delikatne Ruspol'a do siebie. Chłopiec którego trzymałem miał biało- czerwono- niebieską twarz. Jego małe rączki miały białe plamy na czerwonej skórze. Podobnie jak jego tata. Ruspol ziewnął i wyprostował swoje białe skrzydła z aksamitnymi piórkami. Za to Polrus miał niebiesko- biało- czerwoną twarz z delikatnymi piegami. Oczy miał błękitne po mnie, za to jego bliźniak miał morskie oczy po Polszy.

-Piękne imiona.- byłem wpatrzony w moje dzieci jak w obrazek gdy nagle do sali wpadli Венгрия и Литва (Węgry i Litwa.)

- Szia - powiedział że ekscytacją.
- Labas
- Cześć- powiedział trochę zmęczony. Węgry wziął Polrus'a na ręce. Czułem, że znowu zaczyna mnie dusić. Wręczyłem Ruspol'a Литва( Litwie) i wyszedłem . Usiadłem pod ścianą i zacząłem mocno kaszleć. Popatrzyłem na swoją rękę na której było trochę krwi którą wykaszlałem. Nagle poczułem czyjąś rękę na plecach. Odwróciłem się i zobaczyłem moją szwagierkę.

- Rusija wszystko dobrze?

-Да ,Да wszystko dobrze.- dziewczyna przytuliła mnie .

Per. Polski

Oboje z Rosją patrzyliśmy się na nasze dzieci. Nagle usłyszałem charakterystyczne kroki Litwy i Węgier.

- Szia- powiedział podekscytowany
-Labas- siostra powiedziała również szczęśliwa.
- Cześć - powiedziałem trochę zmęczony. Nie powiem chłopaki mnie straszne wymęczyli. Wungier wziął ode mnie Polrus'a. Zobaczyłem, że coś jest nie halo z Rosją. Wręczył Ruspol'a Litwie i wyszedł. Wstałem i chciałem pójść za nim , ale zatrzymała mnie Litwa.
- Lenkija leż i odpoczywaj. Ja za nim pójdę.- wręczyła Węgrowi Ruspol'a i wyszła.
- Zostawili mnie samego z dziećmi.- brat zrobił smutną minę. Roześmiałem się. Wziąłem od niego Polrus'a. Pocałowałem go w czółko i zacząłem go pieścić. W szybie zobaczyłem mocno kaszlącego Rosję, i Litwę przytulającą go. Rosja martwię się o ciebie.

_____________________________________

Słowa: 1080

Po pierwsze dziękuje za ponad 1 tyś wyświetleń pod tą książką, a po drugie podejrzewam, że nie będzie rozdziałów przez kilka dni ponieważ mam 2 kartkówki z matmy , sprawdzian z matmy , sprawdzian z geografii, kartkówkę z biologii i rolę do nauczenia się na pamięć i to wszystko w jednym tygodniu.

Dwa złamanie serca  RusPol [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz