Per. Ruspol'a
*Skip time*
Po paru dniach wypuścili Polrus'a z szpitala. Chłopak miał zwolnienie z wf przez to, że był dość osłabiony i przez to, że nie ma jednej ręki. Szedłem korytarzem razem z moim bratem. Podeszła do nas Porspa.
- I co ? Jesteś ze swoim "ukochanym braciszkiem"- powiedziała do nas ironicznie. Czułem jak krew się we mnie gotuje.- A co to? O rączkę się straciło? Patrzcie ludzie! Kaleka!- krzyknęła na cały głos , a potem zaczeła się śmiać.
- Ruspol chodźmy stąd.- powiedział Polrus.
- Daj mi chwilę.- powiedziałem zaciskając ręce w pięść. Przywaliłem Porspie tak , że aż się przewróciła. Niestety nic się jej nie stało.- Jeszcze raz obrazisz mojego brata, to ostrzegam , oberwiesz mocniej.- powiedziałem przez zęby. Dziewczyna wstała i poszła w swoją stronę. Uśmiechnąłem się pod nosem. Gdy zadzwonił dzwonek to poszliśmy na lekcje.
*Skip time*
Zapisywałem w zeszycie temat lekcji gdy usłyszałem to.
"- Ruspol jest proszony do gabinetu dyrektora. Natychmiast!"- rozległ się głos wkurzonego dyrektora przez głośniki.
-Uuuuu!- powiedziała chórem całą klasa. O dziwo bez Porspy. Odkąd ją uderzyłem to nie pokazała mi się ani raz na oczy. Szybko wstałem i ruszyłem w stronę gabinetu dyrektora.
-Wzywał mnie pan. - powiedziałem z pełnym szacunkiem. Zobaczyłem , że ta suka siedzi na przeciwko niego. Również usiadłem na przeciwko niego. Dziewczyna miała podbite oko a na jej czole był plaster , który powoli przesiąkał krwią. Jej policzki były mokre od "łez". Niezła z niej aktorka.
- Dlaczego napadłeś na Porspe?- zapytał.
-Nie napadłem na nią.
-To jak wytłumaczysz jej wygląd!?- podniósł na mnie głos.
- Nie napadłem na nią!- odpowiedziałem również podniesionym głosem.- Dałem jej z liścia bo powiedziała ,że Polrus jest kaleką.
-Nie prawda!- odezwała się "poszkodowana".- Napadł mnie! Chciał pieniędzy, a jak mu powiedziałam, że mu nie dam to zaczął mnie bić.
-powiedziała uraniając sztuczne łzy. Widać było, że dyrektor nie do końca jej wierzył.- Ruspol, czy to prawda?
- Oczywiście, że nie.
-Tak?! To jak to wyjaśnisz?!- powiedziała wskazując palcem na swojego siniaka pod okiem. -Pan mu wierzy?! Temu kłamcy?! Ten chłopak próbował mnie zgwałcić! Handluje narkotykami! Pali i bije innych uczniów! A pan wierzy temu kłamcy, gwałcicielowi, narkomanowi i złodziejowi, zamiast mnie?! Całej ofiary tego zdarzenia?!- nie wierzyłem własnym uszom. Otworzyłem usta ze zdziwienia. Do pomieszczenia wszedł papa.
- Извини. Я прибыл так быстро, как только мог.(Przepraszam . Przyjechałem tak szybko jak mogłem.)- powiedział papa. Po nim widać było , że biegł.
-Porspa dlaczego twoi rodzice nie przyjechali?- zapytał dyrektor unosząc jedną brew.
- Moi rodzice są obecnie na wakacjach i nie przyjdą.- powiedziała jakby chciała się...... pochwalić? - Musi pan ukarać tego zbója!
- Już podjąłem decyzję. Ruspol zostaje zawieszony w prawach ucznia do odwołania. Możecie wyjść.- powiedział zrezygnowany. Zezłoszczony wstałem i wyszedłem. Zamykając drzwi chciałem nimi trzasnąć, lecz powstrzymał mnie papa .
-Сын(Synu) -powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
- Nie ćpam, nie biję, nie kradnę, nie palę i nie gwałcę papo. To wszystko są kłamstwa. Owszem uderzyłem ją , ale tylko dlatego, że nazwała Polrus'a kaleką.- powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.
- Wiem . Nie jestem zły. Wręcz jestem dumny , że stanąłeś w imieniu brata . Szkoda tylko, że takim kosztem. - powiedział po czym mnie przytulił. Z gabinetu wyszła Porspa. Odwróciła się w moją stronę. Uśmiechnęła się i pokazała mi środkowego palca. Następnie poszła po schodach na górę gdzie znajduję się nasza klasa.- Muszę iść do pracy . Wrócisz sam do domu?- pokiwałem głową. Ruszyłem do mojej klasy wziąłem plecak i wyszedłem żegnając się z nauczycielem . Wyszedłem ze szkoły nie zmieniając butów, ani nie ubierając kurtki. Chciałem jak najszybciej trafić do domu.
* Skip time *
Wszedłem do swojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami i usiadłem na podłodze . Zacisnąłem mocno ręce w pięści . Czułem , że za chwilę wybuchnę jeśli nie wyładuję gdzieś tej siły. Wstałem i podszedłem do ściany.
-Nienawidzę jej.- wyszeptałem po czym przywaliłem ręką w ścianę. Poczułem lekki ból. Przez to, że przywaliłem pięścią w ścianę miałem na ręce krew ,bo najwidoczniej się skaleczyłem. Moja złość nie ustała. Wziąłem pierwszą lepszą rzecz do ręki i rzuciłem nią o podłogę. Usłyszałem huk. Spojrzałem na podłogę. Okazało się że rzuciłem ramką ze zdjęciem. Byłem na niej ja, Polrus, tata , który dzień później popełnił samobójstwo i wujek Węgry.
Usiadłem na ziemi i gapiłem się na ten obrazek. Łzy same spływały mi po policzkach. Po paru minutach płaczu wstałem i pozbierałem szkło. Oczywiście największa ciapa tego świata zraniła się przy zbieraniu durnego szkła. Wyrzuciłem szkło do kosza , a później udałem się do łazienki. Zdezynfekowałem i opatrzyłem rękę. Położyłem się na łóżku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie chciałem, żeby nazwali Polrus'a kaleką. Leżałem tak przez parę minut. Nagle wpadłem na pomysł.
- Ale debil ze mnie.- wyszeptałem a później walnąłem palm face. Skoro nie chcę, żeby go tak nazywali ,to trzeba jakoś to kalectwo ukryć. Mam teraz dużo wolnego czasu więc zrobię Polrus'owi niespodziankę. Wziąłem swój szkicownik i zacząłem rysować projekt .
*Skip time*
Po paru godzinach mój projekt był prawie gotowy. Brakowało mu parę detali. Polrus i papa wrócili już do domu. Taty o dziwo jeszcze nie było. Nie widziałem go od tygodnia. Podobno ciągle siedzi w pracy. Słyszałem jak papa żali się cioci Ukrainie. On też ma tego dość. Podobno nakładają na tatę taką presję , że on nie wyrabia. Z tego co słyszałem to zemdlał już dwa razy i szef nadal go nie puścił do domu, żeby odpoczął. Nagle usłyszałem jak ktoś puka do drzwi.
-Доброе утро- odezwał się pierwszy papa. - Proszę niech pan wejdzie.- byłem ciekawy kto to. Po cichu wyszedłem z pokoju i wyjrzałem zza ściany. Do mojego papy przyszedł nasz dyrektor.
- Nie zajmę panu dużo czasu. Chiciałem tylko powiedzieć , żeby pan nie karał Ruspol'a . Wierzę w jego niewinność. Porspa to niezłe ziółko. Nie ukarałbym go , ale rodzice Porspy to główni fundatorzy szkoły. Rozumie pan?- zapytał ONZ
- Oczywiście. Nawet nie miałem zamiaru go karać. Za dobrze znam swojego syna.- odpowiedział papa ze spokojem.
- Dobrze to do widzenia.- powiedział po czym wyszedł. Ja również szybko wróciłem do pokoju. Wziąłem szkicownik i pracowałem nad detalami projektu. Gdy papa zawołał nas na kolację to projekt protezy dla Polrus'a był już gotowy.
___________________________________________
Słowa: 9871. Rozdział dedykowany zabcie_OwU.
2. Wika dziękuję za rysunek. :3
3. Czy ktoś ma pomysł na następny rozdział?
4. Przepraszam jeśli ten rozdział był gorszy. Po prostu nie mam weny.
CZYTASZ
Dwa złamanie serca RusPol [ZAKOŃCZONE]
AdventureNiemcy chłopak Polski , zostawia go dla Ameryki. Za to Ameryka nie przyjął wyznanie Rosji, który się w nim podkochiwał. Jako iż i Polak i Rosjanin mają złamane serca , zaczęli się w sobie zakochiwać. Co z tego będzie , zobaczymy.