21 Pogrzeb

177 10 83
                                    

Per. Polski.

Było lato. Ja i Rosja szliśmy przez łąkę. Bawiliśmy się w wysokiej trawie. Robiliśmy wianki, bawiliśmy się w berka i wspinaliśmy się po drzewach. W pewnym momencie zaczęliśmy się turlać po ziemi. Przez przypadek wpadłem na niego. Nasze twarze dzieliły milimetry. Nagle to lato zamieniło się w srogą zimę. Ktoś trzymał mnie z tyłu, podobnie jak Rosję. Nagle nieznajomy przyłożył pistolet do głowy mojego męża.

- Jakieś ostatnie słowa?- zapytał mężczyzna z radością w głosie.

- Kocham cię Polsza.- właśnie te słowa rozniosły się echem. Usłyszałem strzał. Rus padł martwy na ziemię, a jego krew zrobiła jedną wielką plamę wokół jego głowy. Ktoś mnie puścił. Odrazu pobiegłem do Ruska. Łzy płynęły mi po policzkach strumieniami. Wziąłem jego ciało na kolana.

- ROSJA!- wydałem z siebie krzyk.- Nie. NIE! Dlaczego mu to zrobiłeś?!- krzyknąłem ciągle płacząc.

- Bo widzisz Polen.- powiedział celując we mnie pistoletem.- Jeśli ja cię nie mogę mieć. To nikt nie będzie cię miał.- powiedział uśmiechając się. - A teraz albo powiesz, że mnie kochasz, albo zginiesz jak ten śmieć.- powiedział po czym kopnął Rosję. Przytuliłem martwe ciało męża do siebie.

- Też cię kocham Rus.- nagle starszemu znikł uśmiech. Widać było , że z niechęcią przykłada pistolet do mojej głowy.

- Popełniasz duży błąd Polen. Duży błąd.- powiedział po czym oddał strzał.

*Koniec snu*

Obudziłem się ze łzami w oczach. O dziwo spałem na biurku.

- A mówiłem ci, żebyś nie siedział za długo?- usłyszałem głos. Prawie spadłem z krzesła.

- Węgry kurwa. Chcesz, żebym przez ciebie na zawał tu zszedł ?- powiedziałem obracając głowę w stronę łóżka , gdzie siedział mój brat. Wstałem i położyłem się na brzuchu na łóżku.

- To o której usnąłeś?- zapytał krzyżując ręce na piersi.

- Chyba gdzieś po piątej.- powiedziałem chowając głowę w poduszkę. Zacząłem cicho płakać. Z dnia na dzień tęsknię coraz bardziej.

- Stary, mógłbyś być gotowy na godzinę 12.00 , bo o 13 jest pogrzeb Ruska. Dobrze?- matko to już dziś? Ja nie chcę się z nim żegnać. On nie może ze mną zostać? Z każdym pytaniem płakałem coraz bardziej. Węgry pogłaskał mnie po plecach.- Będzie dobrze.- no nie sądzę. Brat poklepał mnie po plecach, po czym wyszedł. Zostałem sam. Chyba... Bo nagle poczułem jak ktoś wchodzi na łóżko. Obróciłem głowę. Zobaczyłem bliźniaków.

- Cześć.- powiedziałem obracając się na plecy.

- Cześć tato .- powiedzieli chłopcy jednocześnie przytulając się do mojego torsu.- Jak się spało?- zapytał Polrus. Pomijając fakt, że praktycznie w ogóle nie spałem.

- Dobrze. A wy?

- Też.- powiedzieli jakby smutni.

- Kochani. Tatuś musi jeszcze popracować dobrze ?- pokiwali głowami i wyszli. Usiadłem przy biurku, podłączyłem laptopa i zacząłem pracować.

*Skip time*

Skończyłem jedną trzecią pracy. Wyciągnąłem z walizki czarną koszulę, czarny krawat, czarne spodnie, czarne skarpetki i czarne buty. Ubrałem się i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby i uczesałem włosy. Była godzina za dziesięć dwunasta. Zszedłem na dół. Na dole już czekała moja siostra. Po paru minutach zeszli chłopcy w towarzystwie swojego wujka. Wyszliśmy z domu. Szliśmy jakieś pięć minut . Gdy weszliśmy do kościoła to pierwsze co rzucało się w oczy to otwarta trumna. Podszedłem do niej. Na widok martwego Rosji zrobiło mi się słabo. Nawet nie zauważyłam, że urwał mi się film.

Obudziłem się na posadzce w kościele. Nade mną stał Węgry , a obok niego Litwa, Polrus i Ruspol.

- Tato wszystko dobrze?- zapytał zmartwiony Ruspol.

- Co się stało?- zapytałem zdezorientowany.

- Zemdlałeś.- powiedział brat pomagając mi wstać. Największe pytanie. Dlaczego zemdlałem?

- Brolis już lepiej?- pokiwałem głową. Usiedliśmy w ławce i zacząłem cicho płakać.

*Skip time*

Byliśmy na cmentarzu. Właśnie widziałem jak wkładają trumnę z ciałem Rosji do grobu. Po policzkach łzy spływały mi strumieniami . Uklęknąłem przy grobie. Zapaliłem znicz i postawiłem kwiaty. Na nagrobku napisane było:

" Federacja Rosyjska. Zmarł w wieku 26 lat. Spoczywaj w pokoju."

- Lengyelország, musimy już iść.- powiedział Węgry kładąc rękę na moim ramieniu . Nie chciałem, ale nie miałem siły, żeby się kłócić. W tłumie zobaczyłem Niemca. Wręczyłem mu list i ruszyłem za bratem. Gdy szliśmy chodnikiem, to po drugiej stronie zobaczyłem Rosję. Rozłożył ręce jakby chciał mnie przytulić. Bez namysłu wbiegłem na ulicę, lecz poczułem jak ktoś pociągnął mnie do tyłu. Przede mną przejechał samochód. Gdy auto przejechało, to Rosja zniknął. Czyżby to były zwidy?

- Lengyelország, dlaczego chciałeś się zabić.- powiedział Węgry ze łzami w oczach.

- Węgry, ja nie chciałem... Miałem jakieś zwidy. Przepraszam.- przytuliłem brata. Z oczu poleciało mi kilka łez.- Pewnie przez to że się nie wyspałem.- oznajmiłem. Zdezorientowany wróciłem do domu.

______________________________________

Słowa: 718

Postawmy znicz dla Rosji.

(*)

Dwa złamanie serca  RusPol [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz