Tylko ja przeżyłem z wojny,
Dla przyjaciół los niehojny.
Wszyscy z nich poumierali,
Ja zostałem sam na Bali.I poczułem uderzenie.
To nie miecz, a przygnębienie,
Spowodowane tym, że
Sam jak palec jestem w grze.Nikogo już nie ma z was.
Może to jest też mój czas,
Żeby odejść hen, daleko,
Skryć się gdzieś za jakąś rzeką.Chciałbym, mieć kogoś bliskiego,
Takiego kompana mego.
Rad bym chciał być jak Skłodowska,
Chcę odnaleźć ten wodospad.Niech to będzie przełom w życiu,
Chcę zobaczyć cię w odbiciu.
Spojrzę ja na taflę wody,
Nie jak narcyz dla urody.Taflo, daj mi przemyślenie,
Albo zniszcz osamotnienie,
Żebym już tak nie był sam.
Nie chcę w życiu wielu dram.Wystarczy jedna osoba,
Życie mogę się z nią chować.
Może kiedyś znajdzie cię,
Ale kto to, ludzie wie.
CZYTASZ
Z tarczą albo na niej
PoesieKażdy z nas codziennie staje na różnych frontach niektóre z tych bitew są widoczne, inne toczą się w ukryciu. W tych wierszach odkryjemy, jak każdy z nas, niczym wojownik, mierzy się z wyzwaniami życia, zarówno tymi wielkimi, jak i małymi. Czasem od...