Ile można pisać o wojnie i o walce z tym światem?
Ile można się sprzeczać, jak brat ze swym bratem?
Ile można wytrzymywać tego cierpienia, smutku i żalu?
Ile można patrzeć na te odmęty tego przeklętego koszmaru?
Ile, ile można być na wojnie i mieć podniesioną broń?
Powiem wam jedno, ah ty wojno, toń.
Wiem, że każdy z was prowadzi wojen tyle,
Że nawet nie chcę strzelać, ile, bo się pewnie pomylę.
Ile zadajecie sobie pytań i trudu podczas jednego dnia?
Chyba czasami lepiej byłoby się przyszyć do pnia.
Dopiero kiedy do tego podejdziecie ze swoją chłodną głową,
Zaczniecie nad tym myśleć tak poważnie, ze swym zwierzaczkiem, swą sową.
Zrozumiecie wtedy te wszystkie pytania, jakie coś za sobą niosły,
Los przed wami szedł z koszem pełnym porad, ah, on był owocny.
Zrozumiecie to wszystko, jak popatrzycie sobie na to wszystko z boku,
Nie wplątując się emocjonalnie, ani nie stawiając kroku.
Kroku ani do przodu, ani w tył nie stawiajcie,
Tylko bacznie się przypatrujcie i wnioski wyciągajcie.
Bo na emeryturze człowiek zaczyna rozumieć wszystko zupełnie inaczej,
Cieszę się, że dożyłem dni, kiedy patrzę na słońce i mówię: "No raczej."
"No raczej, moje życie było ciężkie, ale w końcu jestem już po."
Każdemu z was się uda przejść przez to przeklęte zło.
CZYTASZ
Z tarczą albo na niej
PuisiKażdy z nas codziennie staje na różnych frontach niektóre z tych bitew są widoczne, inne toczą się w ukryciu. W tych wierszach odkryjemy, jak każdy z nas, niczym wojownik, mierzy się z wyzwaniami życia, zarówno tymi wielkimi, jak i małymi. Czasem od...