Miłego czytania misie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ROSALINA
Nie wiedząc czemu, zgodziłam się na to aby wyjść z Gavim. Wydawał się, inny niż wszyscy, których dotąd poznałam w swoim życiu.Poprosiłam Sire, by zawiozła mnie na boisko.
Nie obyło się oczywiście, bez pytań dlaczego i po co.Ufałam brunetce, dlatego opowiedziałam jej co dlaczego tak się stało. Liczyłam tylko na to, aby dziewczyna nie powiedziała niczego Ferranowi, ponieważ nie chciałam aby pomyślał, że ledwo co tu przyjechałam, a już zabieram mu znajomych.
-Przyjechać po ciebie, później?-zapytała, gdy miałam już zamiar wychodzić z samochodu.
-Nie trzeba-odpowiedziałam.-Wrócę Metrem.
I wyszłam z samochodu. Dziewczyna chwilę, po moim wyjściu odjechała, a ja odpaliłam komórkę gdzie weszłam w czat z jednym z piłkarzy.
Do Juda:
Wybacz. Nie mogę się spotkać, coś mi wypadło!
Naprawdę przepraszam. Może innym razem?I wyłączyłam komórkę i szłam na boisko.
Nagle poczułam, lekkie szarpnięcie za ramię, a kiedy się odwróciłam napotkałam brązowe oczy, które patrzyły wprost na mnie i były bardzo blisko.
-Nie tutaj-powiedział i chwycił mnie za rękę, a po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
Szliśmy ulicami Barcelony, gdzie drogę oświetlał nam zachód słońca, który był cudownie nieziemski.
Brunet ciągle, trzymał mnie za rękę prowadząc przed siebie. Chłopak, ani razu na mnie nie spojrzał ani nic nie mówił. Po prostu, szliśmy przed siebie.
Po paru minutach, drogi w końcu znaleźliśmy się na boisku, koło placu zabaw.
-Po co, tutaj przyszliśmy?-zapytałam, a Gavi puścił moją dłoń i odwrócił się przodem do mnie, a mój wzrok padł na przepiękne brązowe oczy.
-A co się robi, na boisku?-tym razem, on zadał pytanie. Chłopak, powoli zmniejszał odległość między nami.-W końcu, masz na nazwisko Torres. Więc pokaż, że jesteś Torres.
Brunet nagle się odsunął, a zostawił po sobie tylko chłód.
Chłopak wziął piłkę, z torby, która ciągle miał przy sobie gdy zmierzaliśmy tutaj.
Następnie, kopnął tak piłkę, że bezbłędnie wleciała w bramkę.
-No Torres-powiedział, a ja podeszłam i wyciągnęłam piłkę z bramki.
Rzuciłam ją na ziemię i powoli, próbując wyczuć ruch piłki, swobodnie trzymałam ją blisko siebie.
Niestety nie na długo, bo gdy tylko się obejrzałam, piłki nie było pod moimi nogami, a była ona pod kimś innym.
Pablo Martiń Páez Gavira, po co to wszystko robisz?
Podeszłam, pewnie do chłopaka a gdy chciałam zabrać mu piłkę on przemieszczał ją między, swoimi nogami.
-No dalej-mówił.-Torres, naprawdę nie umiesz zabrać mi piłki?
Uśmiechał mi się prosto, w twarz. I wtedy dotknęłam jego ramienia, gdzie jego wzrok powędrował na moją rękę.
Tym razem, to ja się uśmiechnęłam i zabrałam brunetowi piłkę.
-Nie czyste, zagranie Rosa-powiedział.
-Kto powiedział, że muszą być czyste?-zapytałam i z całej siły, kopnęłam piłkę, która chwilę później była już w bramce.
Poczułam nagle, jak ktoś podkłada mi tak nogę, że wylądowałam na ziemi. Spojrzałam, z góry na chłopaka, który pochylił się i wyszeptał mi do ucha.
-Torres zapamiętaj, że ze mną tak się nie pogrywa-rzekł i podał mi rękę, abym wstała.
Jednak, że chwilam jego dłoń i pociągnęłam ją do siebie. A chłopak, poleciał tak, że leżał teraz obok mnie.
-To było niezłe-odparł.
Powoli podniosłam się, aby wstać i wtedy poczułam dłoń, która pociągnęła mnie ku dołu.
-Poczekaj-powiedział i po chwili podniósł swoją rękę i pokazał palcem, na niebo.
Spojrzałam, do góry a moim oczom ukazało się niebo, pełne gwiazd.
-No Rosa, no to co tu robisz?-zapytał.-Ferran nigdy, nikomu się nie chwalił, że ma siostrę.
Nie ufałam, chłopakowi i nie chciałam, o tym rozmawiać.-Ja..-mówiłam, aż nagle Gaviemu zaczął dzwonić telefon.
-Przepraszam-powiedział i odebrał telefon.
Patrzałam, na bruneta, który rozmawiał właśnie przez telefon, a jego wyraz twarzy pokazywał, że nie jest dobrze.
Jednak , po chwili się rozłączył i powiedział.
-Muszę jechać. Chodź.
Od razu, wstał z ziemi, a ja od razu za nim. Wziął piłkę i torbę i zaczął biec, a ja za nim.
Nie miałam, za bardzo na to siły jednak, chłopak wyglądał na zmartwionego.
Gdy znaleźliśmy się na parkingu, boiska Pablo, pokazał mi ręką, abym wsiadła do samochodu.
Wsiadłam do auta, nie widząc nawet czemu i ruszyliśmy.
***
Chłopak, przez całą droge, nie odzywał się ani jednym słowem. Nawet, na mnie nie spojrzał.Gdy znaleźliśmy się pod, domem mojego brata, powiedział tylko cześć i wyszłam, a on odjechał niemal od razu.
Może to i dziwne, jednakże martwiłam się o chłopaka. Widziałam jego wyraz twarzy, który nie wskazywał na nic dobrego.
Ruszyłam do środka, domu a kiedy weszłam, usłyszałam głosy, w salonie.
Pomyślałam, że to rodzice Siry i nie chciałam, przeszkadzać dlatego po cichu, udałam się na górę. Wysyłając dziewczynie wiadomość, że już jestem w domu.
Gdy znalazłam się, u siebie w pokoju położyłam się na łóżko i próbowałam zasnąć, jednak nie udawało mi się. Ponieważ moje myśli, trafiały do chłopaka. A dokładniej do Pabla Gaviry, z którym spędziłam cały wieczór.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka Misiaki! Dajcie znać, jak podoba się rozdział! Mi osobiście, się on wogole nie podoba. Mam wrażenie, że czegoś w nim brakuje, ale to już sami oceńcie!
Xavi zostaje w Barcelonie! Dajcie znać, czy się cieszycie, bo ja tak! Uważam, że tam jest jego miejsce i powinien zostać, z nami jak najdłużej. Visca El Barca!
Niestety wczoraj, rozdział się nie pojawił z powodów prywatnych, o których nie mam zamiaru mówić i mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Przepraszam, za taki krótki rozdział, lecz myślę, że następne będą dłuższe iż idzie majówka i będzie,trochę więcej wolnego!
Jeżeli, macie jakieś uwagi piszcie, śmiało! Zależy mi, aby wam się podobało! Jeśli są jakieś, pytania zachęcam, do pisania ich na priv tutaj na watt lub na Ig: leilaautorka
Trzymajcie się tam, miłego dnia/po południa lub nocy! W zależności, kiedy to czytacie! Buziaki i ściskam mocno! 💗
leilathestory
CZYTASZ
Something more that enemies
Подростковая литература18 letnia Rosalina Torres, wyjeżdża do swojego starszego brata, na jakiś czas. Lecz dziewczyna, jeszcze nie wie, że pozna tam chłopaka, który odmieni jej życie i pokaże, co to znaczy miłość oraz zaufanie. Jednak, nie będzie tak łatwo jak może się w...