Rozdział 18

349 17 11
                                    

Miłego czytania Misiaki!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                  ROSALINA
 
    Gavi od wczorajszego wieczoru, cały czas do mnie wypisywał, że przeprasza i czy możemy się spotkać. Ja jednak, nie odpisywałam. Nie chciałam, mieć z tym chłopakiem, nic wspólnego. Bo ile razy, jeszcze będzie zachowywał się tak samo? Ile razy, będzie mnie przepraszał?

Tej nocy, nie zmrużyłam nawet, na chwilę oka. Byłam, strasznie zmęczona jednakże, po wczorajszej sytuacji nie mogłam spać, iż myśli nie dawały mi spokoju.

-Rosa wstałaś?-usłyszałam, damski głos a następnie dźwięk otwieranych drzwi.-Jak się czujesz słońce?

-Jest dobrze-powiedziałam.-Jeszcze raz przepraszam, że was tak wystraszyłam.

-Nic się nie dzieje-odparła.-Zjesz coś? Może byśmy pojechały, razem gdzieś? Dawno nie wychodziliśmy.

-Tak, oczywiście tylko muszę się ogarnąć-odpowiedziałam.

   Dziewczyna posłała mi uśmiech, a następnie wyszła z pokoju. Kiedy wstałam, z łóżka podeszłam, do toaletki a gdy zobaczyłam, moje sińce pod oczami, przeraziłam się.

    Chwyciłam, najbardziej kryjący korektor, byle by zakryć sine oczy, a gdy już wykonałam tą czynność zrobiłam resztę makijażu. Włosy wyprostowałam, a później założyłam na siebie, białą spódniczkę a na górę niebieską koszulkę.

   Gdy skończyłam się szykować, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, gdzie przytulił mnie mój brat.

-Gdzieś wychodzicie?-zapytał.

-Idziemy, na miasto z Sira-powiedziałam.

-Dobrze, ale uważajcie na siebie-odpowiedział, składając szybkiego, całusa na ustach brunetki.

                                          ***
    Z Sira, jeździliśmy po różnych galeriach handlowych i właśnie wracaliśmy do domu, aż na mój telefon przyszło powiadomienie. Od razu odpaliłam urządzenie i zauważyłam, że napisał do mnie Jude.

Jude:
Cześć Rosalina, wiesz jutro gramy mecz z Barceloną i myślałem, czy nie chciałabyś przyjść? Domyślam się, że napewno się pojawisz ze względu na to, że gra tam twój brat, ale załatwiłem ci miejsce, na ławce rezerwowych.

-Kto, napisał?-zapytała mnie Sira.

-Jude-odparłam.-Pyta, czy nie chciałabym przyjść na mecz, bo przecież niedługo chłopcy grają z Realem i że załatwił mi miejsce, na ławce rezerwowych.

-O mój Boże-mówiła.-Ja, bym się zgodziła. Oczywiście, jakbym nie miała chłopaka.

Zawsze kibicowałam Barcelonie. I tak, miało być. Ale to, że będę siedziała na ławce rezerwowych graczy Realu, nie musi świadczyć, że im kibicuje prawda?

Ja:
Jasne, czemu nie. Do zobaczenia jutro.

Po odpisaniu chłopakowi, wyłączyłam komórkę i akurat podjeżdżaliśmy pod dom z brunetka.

Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka mieszkania, a następnie przywitały nas krzyki chłopaków. No tak. Fer nie mógł siedzieć, sam tyle czasu.

Przemieściliśmy się, do salonu gdzie przywitał mnie uścisk Pedriego.

Rozejrzałam się po reszcie, ale nie zauważyłam tutaj Pabla ani Maddy.

-Szukasz kogoś?-zapytał mnie Pedri. Spojrzałam na czarnowłosego, do którego się uśmiechnęłam.

-Nie-powiedziałam.

Something more that enemies Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz