Rozdział 15

465 17 7
                                    

Miłego czytania misie!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ROSALINA
Po kolejnym tygodniu spędzonych na badaniach, lekarze pozwolili wrócić mi do domu. To, że rok byłam w śpiączce totalnie mnie przerażał.

-Rosa idziemy?-zapytał Ferran.

Popatrzałam na brata, który właśnie brał moje rzeczy i wychodził z sali, gdzie spędziłam równy rok i tydzień. Straciłam rok życia.

-Chodźmy-odparłam, z uśmiechem na twarzy i wyszliśmy.

   Torres, zapakowywał wszystkie moje rzeczy do samochodu , a ja w tym czasie wsiadłam do środka pojazdu.

  Pablo był u mnie tydzień temu. Od tygodnia go, nie widziałam. Słyszałam od Pedriego, że znalazł dziewczynę kilka miesięcy po moim wypadku. Nie wiedziałam, jak z początku na to mialam zagregować, jednak nie zbyt tym się przejęłam. Cieszyłam się, że chłopak znalazł osobę przy, której czuje się dobrze. Bo jeżeli chodzi o naszą kłótnie, nic z niej nie pamiętam. Pamiętam tylko, krzyk Ferrana, kiedy wbiegłam na jezdnię by uratować dziecko. Ponoć rodzice, dziecka przyjeżdżali co jakiś czas do mnie, gdy byłam w śpiączce iż czekali, aż się obudzę by mi podziękować.

-Rosa, jesteśmy już-wyrwał mnie, z moich zamyśleń brat.-Wszystko w porządku? Przez całą, drogę nic nie mówiłaś.

-Tak, wszystko w porządku Fer-odparłam.

  Ale jak miało być, wszystko w porządku skoro straciłam rok życia?

     Weszliśmy do domu, gdzie czułam prze cudowny zapach, co oznaczało, że brunetka coś gotuje.

-Ferran?! Rosa!?-krzyknęła, a ja powoli zaczęłam iść w kierunku kuchni.

   Gdy weszłam do pomieszczenia, dziewczyna przywitała mnie przytulasem. Brakowało mi jej.

-Tak się cieszę Rosa, nawet nie wiesz jak tu było pusto bez ciebie-wyszeptała.

-Też, tęskniłam-powiedziałam.

   Bo oni, byli moim domem. Bezpieczeństwem i wszystkim co miałam.

-Zjesz?-zapytała.

-Nie dziękuję, nie jestem głodna-odparłam.-Przepraszam, ale pójdę się umyć i chyba położyć.

-Jasne-rzekła, a ja wyszłam w kuchni udając się na górę.

   Uchyliłam lekko drzwi, które były zamknięte a następnie weszłam do środku. Wszystko, leżało na swoim miejscu. Tak jakbym na chwilę, wyszła i zostawiła. Bo tak, zostawiłam wszystko rok temu.

-Nie mieliśmy, serca tego ruszać-powiedział Ferran.-Cały czas, miałem nadzieję, że to sen. Ze zaraz, przyjdziesz i gdzieś razem wyjdziemy.

    Przytuliłam brata i wiedziałam jedno. Miałam najlepszego i lepszego, nie mogłam mieć.

    Torres, chwilę jeszcze ze mną porozmawiał, aż wyszedł zostawiając mnie samą. Zaczęłam brać, rzeczy a następnie udałam się do toalety, gdzie zaczęłam się rozbierać. Przejrzałam się w lustrze. Moja sylwetka, zdecydowanie była chudsza niż przed wypadkiem. Lecz to co zauważyłam, było okropne. Chciałam płakać. Blizna, która ciągnęła się od biodra do klatki piersiowej. Była okropna.

   Szybko weszłam pod prysznic, gdzie włączyłam prawie, że wrzącą wodę i czułam tylko, jak gorąca ciecz zaczyna, otulać moje ciało. Chciałam płakać. Rok życia. Blizna. Pablo.

   Po co tu przyjeżdżałaś? Gdybyś, tu nie przyjechała nie straciłabyś roku życia. Nie miałabyś blizny. Nie poznałabyś, nigdy tego chłopaka. Mogłaś umrzeć Rosalina.

Something more that enemies Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz