Miłego czytania misie! Przepraszam, za błędy jeżeli jakieś są!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ROSALINA
Po przegranym meczu, pojechaliśmy do nas. Nikt się, nie odzywał. No raczej, tylko do mnie. Każdy, szeptał coś między sobą, za to ja szłam z łzami w oczach, które starałam się, systematycznie wycierać.Otworzyłam drzwi, do domu i udałam się od razu w stronę schodów. Gdy znalazłam się w pokoju, nie czekałam długo. Zamknęłam drzwi, a na uszy założyłam słuchawki i włączyłam jakąś losową playlistę. Płakałam. Nie chciałam, czuć tego bólu. Chciałam żeby, rodzice wrócili. Żeby żyli. Żeby, żyła moja babcia. Chciałabym, żeby nigdy, mnie to nie spotkało. Ale spotkało.
Zaczęłam pakować sie, do walizki a przez łzy, ledwo co widziałam. Wrzucałam wszystko, byle by jak najszybciej, stąd wyjechać. To, że wróciłam tutaj było błędem. Pablo miał racje, od samego początku. Byłam błędem.
Nie miałam już siły trzymać się, na nogach dlatego runęłam na ziemię. Płakałam, leżąc na ziemi i czułam, jak każdy odłamek mojego ciała, zaczynał boleć. Dlaczego to tak cholernie bolało?
Chciałam spać. Chciałam zasnąć. Powieki stawały się, coraz cięższe a ja rozumiałam, że w tym momencie upadam na samo dno. Na samo dno,po raz kolejny. Jednak, poczułam coś jeszcze. Poczułam, jak ktoś opatula mnie, swoimi ramionami.
-Słoneczko-szeptał.-Przepraszam. Nie powinienem, się tak zachować. Nie, powinienem mu pozwolić, wtedy mówić te okropne rzeczy. Kurwa przepraszam.
Wsłuchiwałam się, w każde słowo wypowiedziane przez Gonzaleza. Nagle wszystko, przestało boleć. Cały świat, przestał istnieć. Bo ja, zasypiałam. Zasypiałam, w ramionach. W ramionach, które były moim domem. Bo Pedro Gonzalez, był moją definicja domu.
***
Poranek był, dla mnie niesamowicie trudny, ponieważ wszystko mnie bolało. Jednak, nie obudziłam się na podłodze. Leżałam w łóżku, otulona kocem oraz w kogoś ramionach. Dokładnie wiedziałam, kogo.Ledwo, chwyciłam telefon do ręki i zaczęłam, przeglądać różne media. Ostatnim czasem, mało na nie patrzałam, bo nie miałam znajomych żeby z nimi pisać.
„Kim jest tajemnicza dziewczyna, z ławki rezerwowych Realu Madryt?"
„Ferran Torres i siostra? Przypadek? Czy może rodzina?"
„Nowa dziewczyna Juda Bellinghama?"
*dwa zdjęcia*Obejrzałam, dwa zdjęcia i zobaczyłam na nich siebie. Ktoś, uchwycił zdjęcie mnie i Juda, kiedy przytulaliśmy się, ponieważ gratulowałam mu wygranej. Nie chciałam, już dłużej czytać, tych artykułów dlatego wygasiłam telefon.
Spojrzałam na chłopaka, który spał co musiało oznaczać, że dość długo wczoraj ze mną siedział. Starałam się, powoli wyplatać się z jego ramion, tak aby go nie obudzić. I na szczęście, udało mi się.
Rozejrzałam się, po pokoju gdzie aktualnie panował bajzel. Wszystkie rzeczy, były rozrzucone, ale również niektóre były w walizce. Lecz, tylko na nie patrzałam. Nie ruszyłam się, żeby to posprzątać. A, może zwyczajnie nie miałam siły?
Nie przedłużając, wyszłam z pokoju przymykając drzwi i gdy zeszłam na dół, moim oczom ukazał się Ferran, Fermin, Sira oraz Balde i Ansu.
Sira, podeszła i mocno mnie przytuliła, natomiast reszta obdarzyła wzrokiem.
-Fer-mówiłam.-Wszystko ci...
-Nie Rosalina-zaczął mówić, ale nadal na mnie nie patrzał.-Nic, nikomu nie powiedziałaś. Nawet to, że Jude zaprosił cię na ławkę rezerwowych.A jeżeli chodzi, o twoją pracę? Mh. Ciężko stwierdzić, skoro nikomu nie powiedziałaś.
CZYTASZ
Something more that enemies
Teen Fiction18 letnia Rosalina Torres, wyjeżdża do swojego starszego brata, na jakiś czas. Lecz dziewczyna, jeszcze nie wie, że pozna tam chłopaka, który odmieni jej życie i pokaże, co to znaczy miłość oraz zaufanie. Jednak, nie będzie tak łatwo jak może się w...