Weszłam do toalety gdzie zdjęłam rzeczy, które dał mi Pedri, a następnie przejrzałam się w lustrze. Byłam jeszcze chudsza, niż tu przyjechałam. Przez to, że bardzo mało jadłam, bo praktycznie nie byłam głodna zaczęłam okropnie chudnąć. Ale wiedziałam, że muszę zacząć jeść więcej. Bo gdy tylko Ferran, zauważy zamianę będą pytania, dlatego, po co, a ja sama szukałam odpowiedzi na to pytanie.Nie mogłam już patrzeć, w lustro więc weszłam od razu pod prysznic gdzie puściłam prawie, że wrzącą wodę. Czułam jak, pokrywa każdy kawałek mojego ciała. Było to przyjemne uczucie i mogłabym tak siedzieć z dobrą godzinę jak i nie więcej, ale, byłam na tyle zmęczona, że postanowiłam szybko namydlić jeszcze ciało i spłukać i wyjść.
I tak też zrobiłam, wyszłam i ubrałam na siebie zwykłe szare dresy a na górę bluze, która dał mi czarnowłosy. Włosy rozczesałam i wyszłam do swojej sypialni.
Położyłam się do łóżka i nie wiedząc, nawet w którym momencie zasnęłam.
***
Po paru godzinach, usłyszałam jakieś odgłosy, dochodzące z dołu co oznaczało, że mój brat zaprosił swoich przyjaciół. Nie miałam ochoty, z nikim rozmawiać, ale samotność też mi nie pomoże prawda?Dlatego podniosłam się i zobaczyłam jak wyglądam w lustrze. Oczy były podkrążone, jakbym nie sypiała wogole. Twarz opuchnięta, a włosy roztrzepane. Założyłam na głowę kaptur i wyszłam, schodząc na dół.
Weszłam do salonu, gdzie zauważyłam Sire, Pedriego, Fermina, Ansu, Balde, Ferrana i Gaviego, a obok niego dziewczynę.
Zauważyłam, że obok Pedriego jest miejsce, dlatego podeszłam do niego, a on zrobił mi miejsce w swoich ramionach, gdzie właśnie się położyłam.
-Oddam ci później bluzę okej i koszulkę i..-mówiłam, ale czarnowłosy mi przerwał.
-Nie trzeba, zatrzymaj-powiedział i się uśmiechnął, a ja zrobiłam to samo.
Czułam na sobie, wzrok wszystkich, którzy przebywali w pomieszczeniu. Rozejrzałam się po wszystkich twarzach, a gdy zauważyli
,że patrzę odwrócili wzrok.-Coś nie tak?-zapytałam.
-Wy.. jesteście razem?-pierwszy postanowił odezwać się Ansu.
-Nie wiem Pedri jesteśmy?-zapytałam, patrząc w tęczówki chłopaka.
-Nie-powiedział, ale przytulił mnie mocniej.
-No i widzicie, znacie odpowiedź-odparłam.
-Jutro gramy mecz, przyjdziesz Rosa?-zapytał Fermin.
-Przyjdę-rzekłam.
Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę, aż wszyscy postanowili już wracać do domu, żeby być wyspanym i wypoczętym na jutrzejszy mecz.
Gdy się z wszystkimi pożegnałam, wróciłam do pokoju gdzie zdjęłam kaptur z głowy i zaczęłam rozczesywać włosy, żeby je wyprostować, bo były lekko pofalowane.
Zaczęłam prostować włosy, a po chwili drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Rosa, możemy porozmawiać-odezwał się Gavi.
Bo nie musiałam, patrzeć żeby wiedzieć, że to on. Głos wszystko zdradzał.
-Nie wiem, czy mamy o czym-odparłam.
-Japierdole, spójrz na mnie Rosalina-powiedział i podszedł i zabrał mi prostownicę z ręki.-Posłuchaj, mnie kurwa! A nie zachowujesz się, jakbyś kurwa obraziła się na cały świat. Nie jesteś pępkiem świata do chuja.
-O co ci chodzi kurwa? No o co Gavi! Znów będziesz gadał, te swoje kurwa „oszaleje przez ciebie" „dobranoc Torres" i będziesz kurwa tak na mnie patrzał? Żeby później znów przyprowadzić do tego domu jakąś siksę?-mówiłam, nie myśląc czy powinnam to wszystko mówić.
-Ale o co ci chodzi? Nie byliśmy, w żadnym związku a zachowujesz się jakbyśmy kurwa byli! To, że czasem powiedziałem tak, bo miałem ochotę to nic nie znaczy! Moje słowa, nic do ciebie nie znaczyły rozumiesz. Bo dla mnie, zawsze będziesz niczym Torres rozumiesz! Niczym.
-A ty myślisz, że kim jesteś?-powiedziałam wstając.-Jesteś głupim dziewiętnastolatkiem, który myśli, że wszystko mu się należy! Ale tak nie jest. Jesteś zwykłym oszustem, manipulantem! Umiesz, tylko bawić się uczuciami innych! To ci wychodzi najlepiej, leć już do swojej nowej dziewczyny, bo ja nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Już powiedziałeś, wystarczająco dużo.
-Myślisz, że przejmę się jakimiś słowami, jakiejś osiemnastolatki? Która kurwa, boi się być z ludźmi? Boi się kurwa wszystkiego. Nie dziwie się, że Ferran cię zostawił, nikt nie chciał by mieć jakieś jebanej, psychopatki w swoim własnym domu. Brzydzę się tobą Torres i idź lepiej pieprz się z Pedrim, bo to ci chyba najlepiej wychodzi czyż nie?-powiedział, tak o swoim przyjacielu.
Teraz puściły mi nerwy, łzy spływały tak, że zaczęłam się nimi dusić, podeszłam do bruneta i dostał ode mnie prosto z liścia.
-Wynoś się! Wynoś się do chuja! Nie chce, cię już nigdy widzieć na oczy!
I wyszedł, a ja dusiłam się nie mogąc się uspokoić. Moze miał racje? Może naprawdę jestem jakąś psychopatką, która boi się ludzi? A może, po prostu, po śmierci rodziców boję się, poczuć znów pokochana? Bo kto, może pokochać osobę, która boi się zostać pokochana?
Spraw Pablo Gavira, że nie będę bała się pokochać. Proszę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nikt się chyba tego nie spodziewał prawda? No to teraz, już wiecie. Jutro wstawię dwa rozdziały. I liczę, że pomożecie mi z aktywnością! Jeżeli macie jakiś, znajomych co czytają takie książki miło by było, gdybyście udostępnili żeby przeczytali! Lecimy po 3k wyświetleń pod książką. Ściskam mocno i do zobaczenia! Kocham buziaki! Wasza leila.
CZYTASZ
Something more that enemies
Dla nastolatków18 letnia Rosalina Torres, wyjeżdża do swojego starszego brata, na jakiś czas. Lecz dziewczyna, jeszcze nie wie, że pozna tam chłopaka, który odmieni jej życie i pokaże, co to znaczy miłość oraz zaufanie. Jednak, nie będzie tak łatwo jak może się w...