Rozdział 8

538 17 3
                                    

       Miłego czytania misie!
   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                    ROSALINA

-Naprawdę, przepraszam Jude-rzekłam.

-Nic, nie szkodzi Rosa-powiedział.-To nie twoja wina.

-Po prostu przepraszam-rzekłam, na co brunet rozłożył ręce, a ja powoli do niego podeszłam i przytuliłam się.

-Będę, już lecieć Rosa-odparł.-Mam nadzieję, że do zobaczenia.

-Jasne, że do zobaczenia-powiedziałam i po chwili odsunęłam się od chłopaka.

     Jude, następnie ruszył w stronę, swojego auta a chwilę później, odjechał.

    Odwróciłam się, w stronę drzwi do domu, a moim oczom ukazał się, obraz moich przyjaciół, którzy wyglądali przez okno.

-To są, jakieś żarty?-powiedziałam do siebie i weszłam, do domu.

    Powędrowałam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli  na swoich miejscach, jakbym wogole dopiero ich nie widziała przez okno.

-Niech ktoś zacznie!-krzyknął Ansu.-Nie ja!

   Patrzyłam, na wszystkich z niezrozumieniem, bo nie zbyt wiedzialam, co chcieli mi przekazać.

-Więc, ty i Jude?-odezwał się w końcu Fermin.

    W tym momencie, moje czoło, spotkało się z moją dłonią.

-Nie, nie i nie-odpowiedziałam.

-Uff, całe szczęście-tym razem zabrał, głos Pedri.

-Pedri!-krzyknęłam.

-No co, jestem tylko szczery-odparł, unosząc ręce w geście obronnym.

    Po chwili, rozejrzałam się po twarzach, moich przyjaciół i kogoś mi brakowało.

-Zaraz, zaraz-mówiłam.-Gdzie Pablo?

-No..-rzekł Ferran.-Śpij, sobie.

    Nie. Nie. I nie. Od razu, ruszyłam w stronę schodów, a później biegiem na górę. Ruszyłam w stronę, drzwi do mojego pokoju a kiedy do niego weszłam, zauważyłam Gaviego, który spał w moim ŁÓŻKU. POD MOJA KOŁDRA!

   Nie czekając, ani chwili zdjęłam kołdrę, z chłopaka zrzucając ją na ziemię.
  
     Natomiast chłopak, ani rusz.

    Następnie, zbliżyłam się bliżej jego twarzy, i niemal od razu, zabrałam mu poduszkę.

    Patrzyłam, na twarz chłopaka, który właśnie się wybudzał.

-O Rosalina-rzekł, zachrypniętym głosem, roztrzepując sobie włosy.-Wiesz, wygodne masz to łóżko.

-Wiem, a teraz wypad-powiedziałam.

-Musze cię zasmucić, ale zostaje u was, na jakiś czas-odpowiedział.-Rodzice wyjechali, a Ferran, ma mnie pilnować.

Czy wy to słyszycie? Trzeba pilnować osiemnastoletniego Gaviego?

-Do tego, moja noga..-odparł.-Bardzo, boli wiesz.

Wyszłam, z pokoju wkurzona na Ferrana, który nie raczył, mnie nawet poinformować, że będziemy mieć osiemnastoletnie dziecko w domu.

Znów, znalazłam się w salonie gdzie siedzieli, wszyscy prócz Pabla, który aktualnie przybywał na górze.

-Ferran?-mówiłam.-Nie sądzisz, że należą mi się wytłumaczenia?

-Rodzice Pabla, wyjechali a, że ja jestem najodpowiedzialniejszy z wszystkich tu zebranych osób, więc powiedzieli, że mam pilnować młodego, żeby nic głupiego nie robił-tłumaczył mi Ferran.-Więc, będzie z nami mieszkał przez dwa tygodnie.

O dwa tygodnie, zdecydowanie za dużo.

-Wszystko super, ale niech śpij na kanapie-rzekłam.

-Goście, nie powinni spać na kanapie-odezwał się,nie spodziewanie Gavi, który znalazł się tuż za mną i oparł się jedną ręką o moje ramię.

-To, gdzie niby ja mam spać?-powiedziałam.

-Wiesz, mi tam nie przeszkadza to, że będziesz ze mną spać-wyszeptał, ledwo słyszalnie.

-Niech już będzie-odpowiedziałam.

Przecież to tylko dwa, tygodnie co może się takiego stać? Prawda?

***
Właśnie szykowałam się do spania, aż przypomniałam sobie, że w moim łóżku leży jeszcze jedna osoba.

Gdy weszłam, do pokoju po wykonaniu, wieczornej toalety, zauważyłam bruneta, który leżał bez koszulki, w samych spodenkach i przykryty moją kołdrą. I oczywiście, z głupim uśmiechem na twarzy.

Obeszłam, łóżko i po chwili położyłam się obok Gaviego. Zgasiłam lampkę nocną, gdzie nagle w pokoju zrobiło się ciemno. Czułam, że chłopak był blisko. Za blisko.

Odpaliłam jeszcze, na chwilę telefon by wysłać, jedna wiadomość.

Ja:
Jeszcze raz, dzięki za dziś. Musimy, jeszcze raz kiedyś się spotkać.

Jude.Bellingham:
Również dziękuję. W takim, razie zapraszam cię na mój mecz, napisze ci jeszcze co kiedy gdzie. Dobranoc Rosa.

Ja:
Dziękuję. Dobranoc Jude.

    Po chwili wyłączyłam komórkę i odłożyłam ją na półkę. Po czym, chciałam się przykryć kołdrą, lecz nie było mi dane tego zrobić, bo zostałam przyciśnięta do ciała bruneta, na co pisnęłam.

   Czulam tylko ciepło, które biło od chłopaka, a moje serce biło tak, że chłopak, napewno je słyszał.

   Poczułam, nagle ciepła pierzynę, która również okryła moje ciało.

-Dobranoc Torres-wyszeptał, niemal słyszalnie.

-Dobranoc Gavi-również wyszeptałam, a po chwili odpłynęłam, zasypiając w ramionach chłopaka.

   Dobranoc Torres.
Dobranoc Gavi.

   ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

   Mamy to! W końcu 8 rozdział! Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale w moim życiu zaczęło się dużo dziać aż, za dużo.

    Ale tak, jak obiecałam jutro również, coś wleci. Na ten moment, ciężko mi określić, o której konkretnie godzinie, ale napewno coś wyleci!

   Dajcie znać, jak rozdział i jak się czujecie. Trzymajcie się i buziaki widzimy się jutro Misiaki pysiaki!

Something more that enemies Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz