Rozdział 5

589 16 11
                                    

   Miłego czytania misie!
  ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                 ROSALINA

     Cały wczorajszy wieczór, jak i noc rozmyślałam czy nie napisać, do chłopaka i zapytać czy wszystko, u niego okej. Jednakże, skończyło się tym, że tego nie zrobiłam. Nie byliśmy, zbyt blisko i nie miałam, prawa mieszać się w sprawy bruneta.

     O poranku, gdy jeszcze wszyscy spali zdecydowałam się, pójść pobiegać. Lubiłam to robić, iż pomagało mi to nie myśleć, o wszystkim za dogłębnie.

      Przebiegłam identyczną trasę, jak pierwszego dnia gdy tutaj byłam. Droga była, przyjemna i można, było zobaczyć w niektórych momentach, wschodzące słońce, co oznaczało, że dzień dopiero się zaczynał.

     Po powrocie, od razu poszłam wziąć chłodną kąpiel. Czułam, jak po moim ciele, spływa zimny strumień wody, który niemal od razu mnie przebudził.

     Gdy skończyłam się, myć owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z toalety, kierując się do pokoju, w którym wyciągnęłam z szafy, dżinsowe spodenki, które sięgały mi przed kolana a na górę, założyłam biały top na ramiączkach.

    Swoje brązowe włosy, wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone.

   Po skończonych, czynnościach zeszłam na dół, gdzie zrobiłam sobie śniadanie, w postaci gofrów.

   Popijałam właśnie, kawę i jadłam śniadanie, gdy zauważyłam, schodzącego Ferrana, który był jeszcze lekko zaspany, dlatego przecierał oczy rękoma.

   Gdy Ferran, mnie zauważył, uśmiechnął się i podszedł do mnie i przytulił mnie, jedną ręką, przy tym zabierając mi jednego z moich, gofrów z talerza.

-Ej to, było moje!-krzyknełam, do niego, a on się tylko zaśmiał.

-Teraz, już moje-powiedział.

     Pokręciłam głową i chwyciłam kubek, w którym znajdowała się moja kawa i upiłam, z niej łyk.

-Rosa-powiedział chłopak.

    Popatrzyłam, na brata, zastanawiając się co właśnie powie.

-Jutro, gram mecz i chcialabys przyjść? Byłabyś, z Sira-rzekł.

-Jasne-powiedziałam.

-Dziękuję, zależało mi, bardzo na tym, żebyś się tam pojawiła-odparł.

     Chwilę później, dołączyła do nas Sira, która była jak zwykle uśmiechnięta i pełna życia.

   Nagle, po domu rozniósł się dźwięk, dzwonka do drzwi.

-Otworzę-powiedziałam i wstałam.

    Podeszłam, do drzwi, które następnie otworzyłam, a w nich stali chłopcy, z drużyny Ferrana.

-Ferran, ktoś do ciebie!-krzyknęłam, a niemal chwilę potem, pojawił się już koło mnie mój brat.
 
    Odeszłam, od drzwi wracając, do brunetki.

-I jak, było opowiadaj-wyszeptała, ale tak, abym słyszała.

-Było okej-powiedziałam.

-Tylko okej!?-rzekła.

-Ciszej-odparłam.-Pograliśmy, trochę w piłkę i chwilę pooglądaliśmy gwiazdy, lecz nie za długo, bo do Gaviego, ktoś zadzwonił i musiał jechać.

-Wyjaśnił, ci chociaż dlaczego?-zapytała.

Pokręciłam, głowę w ramach zaprzeczenia.

-Kurde, słabo-odparła.-Ale nie, ma co. Może jeszcze, ci jeszcze wyjaśni.

Something more that enemies Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz