Obudziłam się.
Był chyba ranek.
Było mi cholernie zimno więc tylko przykryłam się szczelniej kołdrą i przewróciłam się na lewy bok.
Wtedy do pokoju weszła moja mama.
- colette wstawaj bo się spóźnisz do szkoły.
Nie podeszłam do tego zbyt entuzjastycznie.
- gshajajbebdhdhdkdke
- nie marudź tylko wstawaj - powiedziała mama i wyszla z mojego pokoju.
Sturlałam się na podłogę owinięta kołdrą i niczym zawodowa dżdżownica podpełzłam do biurka.
Złapałam się go i próbowałam się podciągnąć.
Taka poranna siłka.
Podciągnełam się ze trzy razy po czym wstałam i odłożyłam kołdre na łóżko.
Wzięłam plecak i pakowałam do niego nie zbędne rzeczy takie jak mój notatnik który w sumie już trochę pękał w szwach ale olać, podręcznik od historii i piórnik.
Ubrałam się szybko i odrazu mi się humor polepszył.
Z biegłam na dół niczym torpeda i w leciałam do kuchni prawie taranując moją mamę.
- jezu colette zawału przez ciebie dostanę - zaśmiała się - dzisiaj wrócę trochę później z pracy więc obiad będziesz musiała sobie sama zrobić.
- oks
Zrobiłam sobie kanapki i wyleciałam z domu przy czym prawie rozwaliłam drzwi.
Wiem mam za dużo energii.
Biegłam do szkoły aż w końcu wpadłam na Edgara ale on nie utrzymał równowagi i wywaliliśmy się na asfalt.
- Mój ulubiony maruda - powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy siadając po turecku obok staranowanego Edgara.
- wal się - odpowiedział wstając ale nie zdążył bo uwiesiłam mu się na szyji i prawie znowu się wywaliliśmy.
- złaź
- nieee
Zaczął się kręcić więc musiałam się trzymać mocniej bo bym zleciała.
- złaź ty mała przylepo - powiedział wnerwiony po czym mnie strzepnął i upadłam na plecy.
- ała! - zawołałam masując sobie plecy.
Edgar przewrócił oczami i podał mi rękę żebym mogła wstać.
Gdy wstałam poszliśmy do szkoły bo zaraz miała być lekcja. Pierwsza miała być matma.
Weszłam do klasy siadając przy oknie i machając nogami.
Edgar usiadł obok mnie i wtedy wszedł nauczyciel do klasy.
- dzień dobry - powiedziała cała klasa.
Pan od matmy przywitał się i zaczął sprawdzać obecność.
Lekcja była nudna więc wpadłam na smerfastyczny plan.
Wzięłam długopis i zaczęłam rysować gwiazdki na ręce Edgara.
Ten popatrzył na mnie z politowaniem ale nic nie powiedział.
Pod koniec lekcji miał na ręce (według mnie) prześliczne gwiazdki.
Wyszliśmy na przerwę.
Roiło się od ludzi co było trochę męczące ale nie dla mnie.