- Colette! - krzyknął Edgar.
Nie wiedziałam co się dzieje.
Stałam nie mogąc się ruszyć a przedemną był Edgar.
Patrzył na mnie ze łzami w oczach gdy nagle podeszła do niego jakaś postać.
Uśmiechnęła się szeroko i przyłożyła dłonie do szyji chłopaka po czym zaczeła go dusić.
Chciałam krzyknąć, chciałam podbiec do niego i mu pomóc, ale nie mogłam nic zrobić.
Czułam się cholernie bezradna.
W końcu zaczęłam krzyczeć ale nic nie było słychać.
Stałam praktycznie dusząc się żeby wydobyć z siebie jaki kolwiek dźwięk ale to nic nie dało.
W końcu upadłam na ziemię dalej się dusząc.
Ta postać zaczęła się śmiać.
Przerażający śmiech który przeszywał mnie do szpiku kości.
W końcu puściła ciało Edgara który się nie ruszał.
Czułam w sobie narastającą panikę gdy w końcu mogłam zobaczyć kto to jest.
Nagle odzyskałam panowanie nad ciałem i podniosłam się patrząc na martwe ciało Edgara i na czerwonoskórą dziewczynę która stała przedemną uśmiechając się.
Wyglądała jak ja.
Ale jednocześnie była zupełnie inna.
Dziewczyna podeszła do mnie i dotknęła mojej twarzy dłonią.
Patrząc na jej twarz i otworzyłam oczy.
Leżałam w swoim łóżku cała zapłakana.
To był sen.
To tylko zły sen.
Już wszystko dobrze.
Odetchnęłam wycierając mokre oczy.
Dziękowałam Bogu za to że się obudziłam i nie musiałam dłużej siedzieć w tym koszmarze.
Usiadłam na łóżku patrząc na zegar.
Była siódma dwadzieścia.
Cholera.
Wstałam z łóżka ignorując zawroty głowy i zaczęłam mega szybko pakowac się do szkoły.
Ogarnęłam się w jakieś 10 minut i zbiegłam na dół.
Cioci nie było więc pewnie już pojechała do pracy.
Zrobiłam sobie kanapki i wybiegłam z domu.
Biegłam przez park na skróty gdy mój wzrok padł na czarnego kotka który miałcząc podbiegł do mnie.
Stałam zestresowana nie wiedząc czy lecieć dalej do szkoły czy pogłaskać kitku.
W końcu postanowiłam improwizowac i wzięłam kota na ręce po czym pobiegłam do szkoły.
Przed szkołą nikogo już nie było.
Pewnie zaczęły się już lekcje.
Skierowałam się do portierni i otworzyłam drzwi po czym mój wzrok padł na zdezorientowaną panią woźną.
- dzień dobry czy mogłabym zostawić u Pani na czas lekcji kotka? - spytałam.
Kobieta popatrzyła na mnie a potem na czarnego kotka.
- wiesz że do szkoły nie można przynosić zwierząt, prawda? - odparła.
- proszę, nie mam co z nim teraz zrobić - powiedziałam posyłając jej błagalne spojrzenie.