Siedziałam przy stole w samotnościach bo Edgar zwiał do łazienki.
No dobra nie spodziewałam się że mnie pocałuje.
Ale cóż życie jest pełne niespodzianek.
Albo pełne Edgarowych niespodzianek.
Albo niespodziewanych Edgarów?
TAK ŻYCIE JEST PEŁNE EDGARÓW.
ta definicja spodobała mi się najbardziej.
Pisałam na telefonie z Emz machając nogami pod stołem.
Emz - stara, masz jakiś sposób na puszące się włosy?
Colette - nigdy mi się nie puszyły więc nie mam sory.
Colette - może poczytaj o tym w necie?
Emz - okej.
Emz - 🙂
Colette - 🙃
Emz - dobra nara bo już nas zaczyna odklejać.
Colette - papatki.
Odłożyłam telefon i oparłam głowę o dłonie czekając na powrót emoska.
Może on uciekł przez okno?
Byłoby to bardzo prawdopodobne.
- EDGAAAAAAAAAAR GDZIE CIĘ WCIEŁO????!!!!!! - wydarłam się tak żeby mnie usłyszał.
Nagle zza rogu wyłonił się chłopak trzymając swoje rzeczy.
- boże weź wyluzuj tylko się pakowłem - oznajmił i położył swój plecak i śpiwór koło przejścia do salonu.
- już idziesz? - spytałam
- nie ale wolę mieć rzeczy spakowane niż później szukać ich po całym twoim pokoju.
Przytknęłam na znak że rozumiem i wstałam.
- Edgar, trzeba coś porobić no wieje nudą.
- No to masz jakiś pomysł? - spytał siadając przy stole.
- porwijmy Spike'a do piwnicy - zaproponowałam entuzjastycznie.
- nie.
- więc porwijmy Emz do piwnicy.
- a może być coś bez porywania? - spytał patrząc na mnie z politowaniem.
Usiadłam przy stole koło Edgara myśląc intensywnie co byśmy mogli porobić.
Westchnęłam bo aktualnie miałam pustke w głowie.
- ty coś wymyśl - zwróciłam się do Edgara.
Chłopak pomyślał przez chwilę.
- idziemy do parku?
W sumie nie zły pomysł.
- no dobra.
Wstałam i poszłam do mojego pokoju po worek na wodę i telefon ( ewentualnie mój notatniczek) i wróciłam na dół.
Edgar czekał na mnie przed domem robiąc coś w telefonie.
Szczerze dziwiło mnie to jaki on jest spokojny po tym co się stało.
Ciekawe.
Ruszyliśmy w stronę parku gadając o różnych pierdołach.
- Uważasz ze Fang i Janet pasowaliby do siebie? - spytałam oglądając drzewa.
Chłopak wzruszył ramionami.
- zapewne gdyby chcieli ze sobą być to by byli. - odparł i popatrzył na mnie - a ty jak uważasz?