17 Choroba

158 10 43
                                    

Per. Rosji

Obudziłem się w łóżku szpitalnym. Polsza stał za szybą . Podniosłem się do pół siadu. Gdy Pol zobaczył , że się obudziłem to mi pomachał . Od machałem mu . Nagle do sali wszedł lekarz.

- Panie Rosjo. Mam dla pana złe wieści.

- Słucham.

- Choruje pan na.................. I stadium raka płuc.- zaniemówiłem.

-Jakim cudem ! Przecież ja nie palę!- krzyknąłem.

- Lepiej, żeby pan się nie denerwował. Raka można dostać nie tylko od tytoniu, ale także od
nadużywania alkoholu, otyłości, niewłaściwej diety, spalin, zanieczyszczenia środowiska przez przemysł, przypalonych lub smażonych przypraw, nadmiernego opalania, promieniowania lub odziedziczył go pan genetyczne.- może rzeczywiście. Mój dziadek od strony mamy miał raka i w sumie ja też nadużywam czasami alkoholu oraz zanim poznałem Polszę to paliłem na potęgę.- Zaczęliśmy stosować chemioterapię, więc może się czuć pan osłabiony. Rozważamy przeprowadzenie operacji, gdzie wytniemy chore płuco. Jeśli pan chcę to przyniosę potrzebne dokumenty.

- Dobrze.- lekarz już kierował się w stronę drzwi -Czy mógłby pan nie udzielać nikomu informacji o moim stanie zdrowia?-zapytałem . Lekarz kiwną głową i wyszedł. Widziałem jak jeszcze przez chwilę rozmawiał z Polszą po czym sobie poszedł. Chłopak wparował mi do pokoju i praktycznie rzucił mi się na szyję.

- Привет kochanie.- powiedziałem po czym czule pocałowałem w czółko.

- Cześć.- powiedział dużo smutniejszy.- Rosja co ci jest. Martwię się o ciebie. Lekarz niechciał mi nic powiedzieć.- po jego policzku spływała samotna łza. Po głaskałem młodszego po głowie.

- Nie martw się . Zostanę jeszcze w szpitalu na parę dni. Będzie dobrze.- przytuliłem chłopaka mocno do siebie . Po pewnym czasie przyszło jedzenie, czyli zupa pomidorowa z ryżem, a na drugie kotlet, ziemniaczki i suróweczka. Wziąłem ostrożnie talerz z zupą i drżącą ręką zacząłem ją jeść. Polak widząc, że mam problem ,chwycił łyżkę którą jadłem i zaczął mnie karmić. W połowie już byłem pełny. Pokazałem mu,że jestem pełny . Chłopak odłożył talerz na bok i położył się obok mnie. Przykryłem mojego męża kołdrą pod którą leżałem. Po pewnym czasie przyszedł lekarz z papierami.

- Witam. Tu ma pan dokumenty do podpisania.

- Спасибо - wziąłem od niego papiery. Podpisałem , co miałem podpisać i oddałem je lekarzowi.

- Jak się uda to tą operację będzie miał ją pan jeszcze dziś.- powiedział po czym wyszedł.

- Kochanie jaka operacja?- zapytał zmartwiony Polsza.

- Mała operacja. Będzie dobrze.

- Ok, ale ja się pytałem jaka operacja.

- Wytną mi jedno płuco . - kurwa Rosja aleś to zjebał. Mała operacja tylko mi płuco wytną. No geniusz roku.

- Dlaczego?- położyłem głowę na poduszce .

- Kochanie , mam raka płuc.- widziałem jak w oczach Polaka pojawiają się łzy. Wybiegł z sali.- Młody zaczekaj!- krzyknąłem . Odczepiłem kroplówkę i wstałem. Czułem, że zaraz upadnę. Nie dość, że mnie wszystko boli, to jeszcze byłem tak słaby, że czułem jak mi się nogi trzęsą. Wolnym krokiem udało mi się wyjść z sali. Trzymając się ściany szedłem w stronę łazienki. Moja intuicja mnie nie zawiodła. Polsza siedział pod ścianą z podkulonymi nogami. Od czasu do czasu było słychać ciche pociąganie nosem. Uklęknąłem na przeciwko niego.

- Polsza wszystko dobrze?- zapytałem zmartwiony.

-Rosja co ty tu robisz? Miałeś leżeć w łóżku. - odpowiedział wycierając łzy z policzków.

- Poszedłem za tobą bo się martwiłem.
- powiedziałem po czym go przytuliłem.

- Panie Rosjo co pan tu robi. Przecież nie może się pan przemęczać .- powiedział lekarz z buta wchodząc do łazienki. Powoli wstałem opierając się o umywalkę. Poszedłem za nim. Mężczyzna zaprowadził mnie do jakieś sali . Kazał mi się położyć na łóżku. Przyszła pielęgniarka, która podała mi tlen na wąsy i kroplówkę. Po jakiś paru minutach wyjechaliśmy do sali operacyjnej. Podali mi narkozę i urwał mi się film.

*Skip time*

Obudziłem się w sali szpitalnej . Obok mnie siedział Zsrr.

- Привет papa.- powiedziałem z uśmiechem. Ojciec mnie przytulił.

-Привет Россия.- powiedział ze łzami w oczach - Сын (synu) dlaczego mi nic nie powiedziałeś?- zapytał głaskając mnie po głowie.

- To, że mam raka? Czy to, że miałem operacje?

- Ty masz raka ?

- To ty nie wiesz? W sumie miałem podobną reakcję jak się o tym wczoraj dowiedziałem.

- Ale ty byłeś nieprzytomny przez tydzień.- zaniemówiłem .

- Muszę do Polszy.- wstałem z łóżka.- Muszę do Polszy- powtórzyłem. Papa zatrzymał mnie i sprawił ,że usiadłem.

- Spokojnie młody . Polsza i twoi synowie są bezpieczni. Cała ekipa się nimi zajmuje.- powiedział spokojnym głosem Zsrr.

- Panie Rosjo.- powiedział lekarz wchodząc do pokoju.- Przykro mi poinformować, że zrobiliśmy tą operację za późno. Rak zdążył przedostać się do drugiego płuca. Przykro mi.- oznajmił wychodząc z pokoju. Byłem załamany . Nie chcę opuszczać Polszy, Polrus'a i Ruspol'a. Boję się , że nie poradzą sobie bezemnie. Polsza jak się o tym dowie to albo znowu zacznie się ciąć, albo całkowicie się załamie. Czułem jak po moich policzkach spływały łzy.

-Сын nie płacz. Nadal masz duże szanse na przeżycie bo , aż 80%. Będzie dobrze tylko nie płacz bo ja się rozkleję.- powiedział papa przytulając mnie. Może i ma rację. Jako iż byłem słaby i zmęczony to po pewnym czasie zasnąłem.

______________________________________
Słowa: 793



Dwa złamanie serca  RusPol [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz