Rozdział IV; Skok w Przepaść

6 1 0
                                    

Początek nowego tygodnia zdawał się być zupełnie normalny i nic nie zapowiadało, że miałoby być inaczej. Poranki zaczęły się robić chłodne i nie było już ucieczki przed nadchodzącą jesienią. Kikuyo zdała sobie sprawę że czuje jej zimny oddech na karku, gdy przebrawszy się w mundur Dywizji, drżała lekko z zimna. Myślała, że jeszcze trochę da radę wytrzymać, zanim będzie musiała zmienić rajstopy na te cieplejsze oraz zakładać coraz więcej warstw pod mundur, by nie marznąć na treningach. Znaczyło to również, że musi wreszcie rozejrzeć się za rękawiczkami, które schowała gdzieś wiosną, by na pewno wiedzieć gdzie są i nie musieć ich szukać. Tylko cały problem polegał na tym, że zapomniała niestety, gdzie one mogą być.

Przed porannym poniedziałkowym treningiem, jak zwykle była jedną z pierwszych w szatni, w końcu nikomu nie chce się zaczynać tygodnia od tak wczesnej pobudki. Gdzieniegdzie słyszała już jednak odgłosy otwieranych i zamykanych szafek, choć w zasięgu jej wzroku nie było jeszcze nikogo. Wiążąc buty, pomyślała, że chyba to niezbyt dobrze, że jeszcze nikogo nie ma. Potrzebowała pożyczyć od kogoś pastę do butów, gdyż kapitan Fujihara zawsze w poniedziałek sprawdzała stan umundurowania i nadzwyczajną wręcz uwagę zwracała na to, czy każda czołgistka miała wypastowane na glanc buty. Gdyby przypadkiem kogoś spotkała, prośba o pożyczenie czegoś nie byłaby czymś nadzwyczajnym, lecz chodzenie po szatni i proszenie się o przysługę mogłoby zostać źle odebrane.

Licząc na to, że może to tam spotka kogoś, kto poratowałby ją w potrzebie, poszła do łazienki, by w lustrze upewnić się, czy na pewno należycie wygląda i by założyć poprawnie furażerkę, gdyż bez patrzenia w nie, nigdy nie była w stanie zrobić tego dobrze. No i była trochę ciekawa, jak przedwczoraj Lotta, Elza i Ren-senpai poradziły sobie ze sprzątaniem tej nieszczęsnej łazienki.

Na miejscu powitał ją typowy dla damskiej łazienki gwar, stworzony przez nieco sztuczny tłum, do powstania którego doprowadziła zasada, że do łazienki koniecznie trzeba iść całą grupą i przy okazji porozmawiać, tak naprawdę o czymkolwiek. Spodziewała się, że na pewno nie będzie tam sama, ale to, że praktycznie każda umywalka będzie zajęta, w dodatku przez senpai z Dywizji Licealnej, zaskoczyło ją bardziej, niż tak naprawdę powinno. Tylko przedostatnia umywalka była wolna, co normalnie nie zmartwiło by jej zbytnio, gdyby nie to, że ostatnią natomiast, zajmował nie kto inny, a panna Shimakawa we własnej osobie, z wsuwką w ustach poprawiając upięcie włosów.

- Dzień dobry, Shimakawa-senpai! - Nieprzywitanie się odpowiednio sprawiłoby, że cała ich sytuacja byłaby jeszcze bardziej niezręczna.

- Dzień dobry... - odpowiedziała jej, unikając jej wzroku.

Starała się nie patrzeć w stronę Shimakawy, przesadnie wręcz skupiając się na własnym odbiciu i na tym, czy jej grzywka na pewno dobrze się układa. Może powinna ją nieco podciąć? Według regulaminu Kuromorimine, była ona zdecydowanie zbyt długa, no i gdy wchodziła jej w oczy, przeszkadzała jej nieco, a ciągłe odgarnianie jej na bok chyba nie było zbyt eleganckim nawykiem. Z drugiej strony, była zbyt bardzo do niej przywiązana, a najbardziej do tego,że gdy patrzyła w dół, zasłaniała ona jej spojrzenie, przez co postronni nie mogli dostrzec, co się w nim kryje. Bardzo ceniła sobie tą prywatność.

Poza tym, łudziła się, że następnym razem, kiedy wróci do domu na Obon, to poprosi mamę, by pomogła jej ładnie ją zakręcić, by kiedy pójdzie na Matsuri, wyglądała tak, jak u idolek, które widziała w telewizji. Złudna to była nadzieja, że jej sztywne i proste jak drut włosy poddadzą się stylizacji ciepłem, ale chyba każda nadzieja w jej życiu była tak samo naiwna.

Mimo tego nieomal narcystycznego skupienia na sobie, Kikuyo czuła, że panna Shimakawa czasami na nią spogląda, jakby chciała jej coś powiedzieć, ale nie wiedziała, jak zacząć. Ponadto, coś w jej zachowaniu zdradzało Kikuyo, że pannę Shimakawę coś najwyraźniej niepokoi. W jej ruchach było coś gwałtownego, a agresja, z którą upinała swój warkocz w niskiego koka, dobitniej pokazywała, że była nabuzowana jakąś negatywną energią. W końcu zauważyła, że ta oparła się o umywalkę, i wbiła spojrzenie w odpływ, oddychając ciężko, jakby zbierała się do zrobienia czegoś niewiarygodne trudnego i wymagającego wysiłku, czegoś, czego się bała. Kikuyo naprawdę to zaniepokoiło, i choć nie wiedziała, czy to będzie na miejscu, czy też nie, musiała się dowiedzieć, czy coś rzeczywiście było nie w porządku. Bierne patrzenie na nią w takim stanie sprawiało, że też zaczynała czuć się źle.

wiek burzy i naporu ▪︎ girls und panzerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz