𝟐𝟕: 𝐝𝐞𝐞𝐩𝐞𝐧𝐢𝐧𝐠 𝐛𝐨𝐧𝐝

170 19 12
                                    

Kolejny dzień rozpoczął się równie dziwnie jak poprzedni, ale twój sen był jeszcze gorszy. Przyśniło ci się, że Riki zamienił cię, jak sam kiedyś nazwał, z prawej ręki, na swoją ofiarę. Cały sen wydawał się być wyrwany prosto z horroru. Riki, który musiał kompletnie stracić zdrowe zmysły, dobijał się do drzwi twojego pokoju, aż w końcu w jakiś sposób je wywarzył. Następnie zaczął kierować nóż w twoją stronę, który wydawał się jeszcze bardziej ostry niż w rzeczywistości.

Zbudzona hałasem, błagałaś go o przestanie. Mówiłaś, że pracujecie razem, ale on patrzył na ciebie, czekając aż cofając się do tyłu, trafisz w ścianę i pozostaniesz bez szans na ucieczkę.

Zaraz, kiedy się zamachnął, obudziłaś się zalana potem. Natychmiast sprawdziłaś ciało, upewniając się, że nie masz na sobie żadnych ran.

Do pokoju wpadł Riki, który na twój widok odetchnął z ulgą.



— Przepraszam, że wszedłem bez pytania, ale miałem naprawdę chory sen. — powiedział, przecierając twarz. — Wszystko w porządku? — zapytał, zauważając, jak obsesyjnie oglądałaś swoje ręce, szukając czegoś.

— Też śnią mi się głupoty. To nic wielkiego. — odpowiedziałaś.

— Nie, powiedz mi o tym. — nalegał, podchodząc bliżej.

— Co z tobą? Co sprowadziło cię tutaj i tak zdenerwowało? — oddałaś piłeczkę, nie chcąc mówić. Martwiłaś się, że jeśli to usłyszy, straci do ciebie jakiekolwiek zaufanie, na które tak ciężko pracowałaś.

— Śniło mi się, że wpadłem w szał, sam nawet nie wiedziałem dlaczego, i chciałem cię zabić. Nie chciałaś mnie wpuścić, więc w pewien sposób przeszedłem przez próg. Bałaś się jeszcze bardziej niż kiedy zobaczyłaś mnie po raz pierwszy. Obudziłem się zaraz po tym, jak wbiłem nóż w twoją szyję. — odparł, wprawiając cię w osłupienie. — Śniło ci się to samo? — zapytał, patrząc na ciebie z niedowierzaniem.

— Dokładnie to samo. Nie widziałam tylko, jak mnie zabijałeś, bo się obudziłam. — odpowiedziałaś, wciąż próbując ogarnąć szok związany z tym, co przeszłaś we śnie.

— Po tym wszystkim, co razem zrobiliśmy, raczej nie byłbym w stanie ci tego zrobić. W pewien sposób się do ciebie przywiązałem, a to dyskwalifikuje cię ze zrobienia ci jakiekolwiek krzywdy, oprócz tej psychicznej, bo nad tym nie potrafię zapanować. — wyjaśnił, próbując uspokoić twoje niepokoje.


Po jego szczerej wypowiedzi nastała chwila ciszy. Dopiero po kilku minutach Riki odchrząknął, wybudzając was obu z tymczasowego transu.


— Pomyślałem, że zabiorę cię gdzieś. — zaczął zdecydowanym głosem.

— Niech zgadnę, kolejna alejka? — zapytałaś z ciekawością.


Chłopak jednak uśmiechnął się i odpowiedział.


— To w ogóle nie związane z pracą. Po prostu... chciałbym, żebyś mi zaufała.



Po tych słowach Riki wyszedł, a po kilku sekundach wrócił, aby powiedzieć tylko, żebyś zabrała ze sobą wszystko, co należy do ciebie, bo dziś zmieniacie hotel.

Kiedy szykowałaś się do wyjścia, zastanawiałaś się nad tym, co zaplanował. Jeśli nie chodziło o kolejne poszukiwania miejsc, w których mógłby dokonywać mordów, to o co? Nie wiedziałaś, czego się po nim spodziewać, więc musiałaś polegać wyłącznie na nim.

Kiedy opuszczaliście miasto, jedyną pewnością, jaką posiadałaś, było to, że znajdziecie się poza jego granicami. Mijając różnorodne sygnalizacje świetlne, znaki drogowe i ruchliwe ulice, ponownie odczuwałaś w sobie to uczucie spokoju. Na chwilę wydawało się, że uciekasz od wszystkiego, zanurzając się w zupełnie innej atmosferze.

𝐈𝐍𝐂𝐇𝐄𝐎𝐍  𝘯𝘪𝘴𝘩𝘪𝘮𝘶𝘳𝘢 𝘳𝘪𝘬𝘪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz