Następne kilka dni przemijało w monotoniczny sposób, podobnie jak poprzednie - niewielkie rozmowy, praca, powrót do hotelu. Codzienna rutyna, która kiedyś wydawała się być stabilna, teraz zaczynała cię denerwować. W miarę upływu czasu coraz bardziej odczuwałaś potrzebę znalezienia odpowiedzi na nurtujące cię pytania dotyczące zachowania Riki'ego.
Krążyły one w twojej głowie, budząc coraz większy niepokój. Dlaczego cię zbywał? Co przed tobą skrywał? Czy to, co wydarzyło się w klubie, miało na niego większy wpływ, niż chciał ci powiedzieć?
Każdy dzień, w którym pozostawałaś w niepewności, pogłębiał twój dyskomfort. Chciałaś zrozumieć, co się dzieje, a jednocześnie nie wiedziałaś, jak się do tego zabrać. Nie mogłaś dłużej udawać, że wszystko jest w porządku, gdy wewnątrz ciebie tyle się działo.
W miarę jak dni mijały, twoje frustracje i obawy narastały. Chciałaś poznać prawdziwe powody, które sprawiły, że Riki tak cię traktował, ale nie wiedziałaś, jak to zrobić. Czułaś, że to, co się między wami działo, zaczynało przekraczać granice twojej wytrzymałości, ale jednocześnie nie mogłaś się z tym pogodzić. Byłaś gotowa na konfrontację, na prawdę, choć w głębi serca bałaś się, co mogłaby ze sobą przynieść.
Kiedy zdecydowałaś się pójść do jego pokoju, zatrzymał cię gestem ręki, wycofując z powrotem na korytarz, po czym zamknął drzwi. Zaskoczył cię, a zarazem jeszcze bardziej wzburzył. Bez namysłu ponownie je otworzyłaś, niechcący uderzając go w procesie.
— Riki, musimy pogadać. — powiedziałaś, starając się zachować spokój, wewnętrznie buzując. Teraz albo nigdy. Musiałaś poznać prawdę, niezależnie od tego, jak bolesna mogła być.
— Nie musimy i nie mam na to ochoty. Uszanuj mój wybór. — odmówił z nutką irytacji i niechęci.
Na próbę kolejnego odrzucenia, odpowiedziałaś zdecydowanie, choć w twoim głosie było wyczuwalne rozczarowanie i zmęczenie.
— Szanuję twoje wybory od tygodnia, już dłużej nie będę tego robić.
Riki spojrzał na ciebie przez chwilę, a w jego oczach migotały mieszane emocje – lekkie zrozumienie, ale i dystans.
— W porządku, to nie był twój obowiązek. — stwierdził w końcu, jego ton był bardziej zrównoważony, choć wciąż trochę szorstki.
Czułaś, że musisz wyznać to, co od dawna cię gryzło. Zdecydowałaś się na ostatnią próbę.
— Boisz się uczuć. Boisz się, że zostaniesz odrzucony, że ktoś cię wykorzysta. Ja tego nie zrobię. — mówiłaś, zdeterminowana na wyjaśnienie sprawy. Nie liczyło się już nawet jego zbywanie cię, chciałaś jedynie poznać prawdę.
Kiedy usłyszał twoje słowa, coś w nim pękło. Spojrzał na ciebie z intensywnym wzrokiem, a w jego oczach mieszkało coś, co za wszelką cenę starało się utrzymać go przy sobie.
— Nie wiem, w jakim świecie żyjesz, ale lepiej się obudź i zrozum, że jestem największą mendą, jaką znasz. Kobieto, ja zabijam ludzi, jestem mordercą! — wyrzucił z goryczą i niezwykłą surowością.
— Dla mnie nie jesteś mendą... — odpowiedziałaś, niezrażona jego mocnymi oświadczeniami. — Pamiętasz poranek po tej jednej nocy? Powiedziałeś, że jest w tobie uczucie. — wróciłaś do ostatnich chwil, które wtedy wydawały się na umacniające relację.
— Nie obchodzi mnie kim dla ciebie jestem. To, że spędziliśmy razem noc nie sprawia, że jesteśmy w związku, nawet jeśli bardzo byś tego chciała... — zareagował na to zdezorientowaniem, jakby nie spodziewał się takiej riposty. Wyczuwalne było zmieszanie i niepokój.
Z impulsu, pocałowałaś go, pragnąc pokazać mu, że twoje uczucia są prawdziwe i autentyczne. Na moment poczułaś ciepło jego ust, ale po chwili odsunął się od ciebie, wyraźnie zaskoczony twoim działaniem.
— Nie jestem materiałem na partnera. Jesteś głupia, że w ogóle o tym myślisz... — dokończył surowym i bezlitosnym tonem. Słowa przeszyły cię jak lodowaty wiatr, chłodząc twoje gorące serce.
Gdy znów zbliżyłaś się do niego i pocałowałaś, nie stawiał już oporu. Oddał każdy pocałunek, a kiedy położył cię na łóżku, wydawało się, że jego tarcza ochronna opadła.
Siedząc nad tobą, jego spojrzenie wędrowało po twojej twarzy, a ręka siłą uderzyła w ścianę, tłumiąc w ten sposób krzyk.
— Więcej tego nie róbmy. Masz przed sobą świetlaną przyszłość, nie zmarnuj jej.
Kiedy się podniosłaś, zbliżyłaś swoje czoło do jego, a dłonie umieściłaś na obydwu stronach twarzy. Oddech chłopaka był nieregularny, a oczy mówiły więcej niż słowa.
— Dlaczego od razu cię nie zabiłem? — spytał sam siebie, wpatrując się w ciebie jak w najcenniejszy obrazek.
— Bo coś we mnie widziałeś? — odparłaś, czując, jakby wasze losy zawisły na włosku.
— Mieszasz mi w głowie. — westchnął, zbliżając się, by pocałować cię w szyję. Twoje ciało drżało, a serce biło jak oszalałe. Było to jak taniec na krawędzi między życiem a śmiercią, między miłością a strachem, ale w tej chwili, gdy wasze ciała zbliżyły się do siebie, świat wokół zniknął, liczyliście się tylko wy dwoje, w swoim bezpiecznym, choć burzliwym, świecie.
Riki powoli oddawał się emocjom, całkowicie zapominając o osobie, którą był przez cały tydzień. Jego uwaga skupiała się wyłącznie na tobie, jakbyś była jedynym punktem odniesienia w jego życiu. Gdy jego usta znalazły twoje, świat wokół zaczął zlewać się w jedno, a ty zapominałaś o wszystkim innym poza nim.
Każdy pocałunek, każde dotknięcie było pełne namiętności i pragnienia, ale jednocześnie przesycone niepewnością i tajemnicą. Nie wiedziałaś, co przyniesie ta niespodziewana bliskość, ale cieszyłaś się każdą jej chwilą.
Gdy w końcu przerwał pocałunek, spojrzał głęboko w twoje oczy, a w jego spojrzeniu dostrzegłaś coś, co wcześniej nie było tam obecne – uczucie, otwarcie, szczerość i jednocześnie niepewność.
— Nie potrafię odpowiednio się zaangażować. — szepnął cicho i niepewnie. — Nie chcę być kolejną osobą, która cię zrani.
Nie byłaś na to przygotowana, lecz doceniałaś jego szczerość i uczciwość. Uważałaś to za odsłonięcie kolejnego kawałka jego duszy, której nie znałaś.
— Po prostu obiecaj mi, że będzie tak jak teraz. — odparłaś, chcąc zatrzymać ten moment, chwilę bliskości i emocji, które przemykały między wami.
Riki przykładając swoje czoło do twojego, uśmiechnął się i delikatnie musnął twoje usta. Jego dotyk był delikatny, pełen czułości, niosący zarazem ze sobą nutę smutku.
— Nie dałabyś rady. Ciągłe leżenie w łóżku byłoby dla ciebie katorgą. — powiedział stonowany, lecz przepełniony uczuciem.
Ponownie oddawał się uczuciom, jakby w chwilę zapominał o całym tygodniu, który minął. Jego dotyk był głęboki i namiętny, jakby chciał wyrazić w ten sposób wszystko, czego nie potrafił wypowiedzieć słowami. Czułaś, jak jego ciało przyciąga cię coraz bliżej, jakby pragnął być jednym z tobą, na zawsze. W jego pocałunkach czułaś tęsknotę, żal i nadzieję, że może jednak jest szansa na coś więcej. Był dla ciebie jak zagadka, której rozwiązanie wydawało się niemożliwe, ale jednocześnie było jedyną rzeczą, którą pragnęłaś poznać.
CZYTASZ
𝐈𝐍𝐂𝐇𝐄𝐎𝐍 𝘯𝘪𝘴𝘩𝘪𝘮𝘶𝘳𝘢 𝘳𝘪𝘬𝘪
Fanfic❝𝙔𝙤𝙪'𝙧𝙚 𝙨𝙩𝙧𝙤𝙣𝙜. 𝙔𝙤𝙪 𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙣𝙚𝙚𝙙 𝙩𝙤 𝙗𝙚𝙡𝙞𝙚𝙫𝙚 𝙞𝙣 𝙞𝙩.❞ W Incheon, gdzie cienie morderstw zakrywają ulice, Y/N znajduje się na krawędzi życia i śmierci. Spotkanie z tajemniczym mordercą na skraju grobu stawia ją w centrum...