9.Achernar

262 25 8
                                    

Bez zbędnego myślenia, ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych do domu, ponieważ stwierdziłam, że przebiorę się w odrobinę wygodniejsze ubrania. W salonie nie spotkałam Emily, co oznaczało, że już spała, więc skierowałam się po schodach do swojego pokoju i zaczęłam przeczesywanie szafy w celu odnalezienia odpowiedniej, czarnej bluzy. Szukałam jej dobre osiem minut i nic. Wcięło ją. Parę przekleństw później, poddałam się. Zgarnęłam ze sterty ubrań pierwszy lepszy biały top bez ramiączek i szare dresy ze ściągaczami. Sprawnie nałożyłam ubrania na siebie, po czym wróciłam do poszukiwań bluzy, lecz przerwał mi je mój wibrujący telefon.

- Już jestem, więc wyłaź. - mruknął, po czym się rozłączył.

- Jeszcze pajac będzie stawiać mi warunki. - prychnęłam pod nosem i wróciłam do poszukiwań bluzy, bez której postanowiłam nigdzie nie wychodzić.

Minęło dobre pięć minut, a bluzy nadal nigdzie nie było. Nie myśląc więcej, chwyciłam jedne z drzwiczek szafy, po czym zamachnęłam się i z całej siły trzasnęłam nimi, przez co szafa lekko się zakołysała. Musiałam na czymś rozładować nerwy.

- Gdzie jest ta pierdolona bluza! - krzyknęłam tak, że przez sekundę zastanowiłam się, czy aby na pewno nie obudziłam Emily, ale zaraz przypomniałam sobie, że ma niedźwiedzi sen, z którego nie da się jej obudzić.

- Domyślałem się, że masz pewnego rodzaju problemy z agresją, ale tego się nie spodziewałem. - powiedział brunet, otwierając szerzej drzwi.

- Co ty tu robisz kretynie? - warknęłam. - Miałeś jedno zadanie. - zatrzymałam się. - Poczekać na mnie w samochodzie. - powiedziałam, kopiąc kolejne sterty ubrań.

- A ty miałaś 10 minut temu się w nim zjawić. - burknął, przenosząc wzrok na mnie.

- Miałam, ale nie mogę znaleźć nigdzie mojej ulubionej bluzy. - westchnęłam, zerkając na lustro, w którym odbijała się cała postura jego ciała. Wyglądał... dobrze. Na prawdę bardzo dobrze. Włosy idealnie ułożone, lecz nadal pozostawione w lekkim nieładzie. Biała koszulka z małym nadrukiem idealnie opinająca jego mięśnie, a do tego wszystkiego czarne dresy, z trzema paskami po bokach.

- Nie możesz ubrać jakiejś innej? - zapytał, opierając się o framugę drzwi.

- Nie, nie mogę. - burknęłam, przewalając kolejne sterty ubrań.

- Jak wygląda? - odparł, unosząc brwi.

- Czarna z kapturem na suwak, po boku miała.... - nie zdążyłam dokończyć, bo brunet wciął mi się w zdanie.

- O ta? - zapytał, podchodząc do krzesła przy biurku, na którym leżała moja zguba.

- Kurwa. Nie wierzę. - westchnęłam, chowając twarz w dłonie.

- Jeśli już wszystko masz, to radziłbym się teraz pospieszyć, bo zaraz zamkną nam galerię i będziesz miała kłopot. - powiedział, na jednym wdechu chłopak, wychodząc na korytarz.

- Ja będę miała? - uniosłam brwi, zakładając ręce na klatkę piersiową.

- Dokładnie tak. - odparł, rzucając mi mały uśmiech, po czym skierował się w stronę schodów.

- Głupek. - mruknęłam pod nosem, ruszając w jego ślady, szczęśliwa z bluzą pod ręką.

Po opuszczeniu budynku, skierowałam się w stronę czarnego mercedesa, który zapewne należał do Ethana.

- Wejdź i zapnij pasy. - zatrzymał się. - Ja jeszcze spalę papierosa. - odparł, opierając się o maskę pojazdu.

Nie odpowiedziałam, tylko posłusznie wykonałam polecenie. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera. W środku panował nienaganny porządek, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach cytrusów. Obserwowałam przed sobą szerokie plecy bruneta oraz kłęby białego dymu, który unosił się w powietrzu. Po niecałych dwóch minutach chłopak dołączył do mnie, po czym odpalił silnik.

What Would Be, If...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz