- Więc jak? - kontynuowała rudowłosa, okrywając ramiona szarym kocem. - Jakieś pomysły gdzie moglibyśmy go zabrać?
- A może Nowy Jork? - rzuciła Charlotte, wkraczając do salonu, w którym wszyscy się znajdowali.
No właśnie. Prawie wszyscy, bo o naszym spotkaniu nie został poinformowany Ethan, który za tydzień obchodził swoje osiemnaste urodziny. Początkowo planując przyjęcie, myśleliśmy o czymś bardziej hucznym, lecz Aaron wybił nas z tropu mówiąc, że Colter co roku urodziny obchodzi w najbliższym gronie i nigdy nie organizował większych imprez. Kolejno Noel wpadł na pomysł, o wynajęciu sali kinowej na całą noc i puszczeniu maratonu horrorów, które sami wspólnie organizowaliśmy bardzo często w domach. Wszyscy stwierdzili, że da się to ogarnąć, lecz mimo to chcieliśmy zrobić coś jeszcze.
Coś, co Colter będzie bardzo miło wspominać. Zresztą osiemnaste urodziny obchodzi się tylko raz, a ze względu na niechęć bruneta do dużych przyjęć, takowe odpadły, a pozostał pomysł o wspólnym wyjeździe.
- Błagam cię dziewczyno. - mruknęła z politowaniem Nicole. - Nowy Jork jest tak oklepany, że nawet Aaron by się tam zanudził.
- Po pierwsze, pierdol się. - odparł siedzący na podłodze blondyn. - A po drugie, co myślicie o Kanadzie? W sensie nie wiem czy wiecie, ale to właśnie stamtąd przeprowadził się do Ventury. Moglibyśmy odwiedzić jego rodzinne miasto, pokazałby nam swoją starą szkołę i wiecie, takie tam sentymentalne gówna.
Na twarzach wszystkich znajdujących się w pokoju pojawił się lekki uśmiech, który przerodził się w zaciętą dyskusję.
Przez następne dwie godziny dopinaliśmy szczegóły dotyczące lotu, zakwaterowania i wielu innych rzeczy. Co prawda, sam pobyt w Kanadzie miał trwać równe dwadzieścia cztery godziny, ale tak właściwie o to nam chodziło. Chcieliśmy, aby Ethan spędził całe urodziny w swoim rodzinnym mieście nie martwiąc się niczym. Nasz wylot miał odbyć się równo o jedenastej wieczorem z Los Angeles prosto do Sea Island, które znajdowało się niecałe pół godziny od Vancouver.
Miałam ogromną nadzieję, że wszystko się uda, a Colter spędzi swoje osiemnaste urodziny w najlepszy, możliwy sposób.
***
Od naszego ostatniego spotkania, w którym omówiliśmy kwestie dotyczące wynajęcia kina oraz wyjazdu do Vancouver, minęły trzy dni, w których wszystko się pokomplikowało, czego przyczyną był tak właściwie Colter.
Mianowicie brunet wczorajszego poranka zadzwonił do Aarona, informując go o tym, że mocno się przeziębił, i że w tym roku urodziny spędzi w domu. Oczywiste było to, że chłopak nie wiedział o dwóch niespodziankach, które dla niego przygotowaliśmy, przez co cała sytuacja komplikowała się coraz bardziej. Żadne z nas nie mogło znaleźć prawidłowego wyjścia z całej sytuacji, aż do momentu, w którym postanowiłam wybadać teren i sprawdzić, czy z brunetem faktycznie nie jest najlepiej.
Może działałam instynktownie i nieodpowiedzialnie jadąc bez pytania do domu Ethana, szczególnie zważając na to, że sam Aaron, który był jego najlepszym przyjacielem, zawsze dzwonił z wyprzedzeniem zapowiadając wcześniejszą wizytę, lecz naprawdę bardzo zależało mi chociaż na samym wyjeździe.
Opuszczając długi, żółty pojazd, nerwowo rozglądnęłam się po miejscu, w którym się znalazłam. Rzadko kiedy zdarzało mi się bywać na obrzeżach Ventury, a to właśnie tam mieszkał Colter. Odpalając nawigację wkroczyłam na ulicę, przy której postawione były na pierwszy rzut oka wille, pokroju tych z serialu "Dynasty".
CZYTASZ
What Would Be, If...
Novela JuvenilKto by pomyślał, że przypadkowe spotkanie odemieni ich życia na zawsze. Niczego nieświadoma, siedemnastoletnia Madison Davis dostaje telefon od szefa, że musi pilnie pojawić się w pracy. Podczas jej zmiany, kawiarnie Palermo odwiedza grupka chłopak...