15.Alfa Aurigae

156 17 4
                                    

Tego poranka zostałam obudzona przez potworny ból głowy i ogromną suchość w gardle, czego przyczyną był wczorajszy czas spędzony u Nicole. Prawdę mówiąc zazwyczaj nie imprezowałam zbyt wiele, a gdy już mi się to zdarzało, to nigdy do takiego stanu, że nie pamiętałam jak wróciłam do domu.

No cóż, wczoraj najwidoczniej przełamałam pierwsze lody.

Leniwym ruchem opuściłam łóżko, a następnie ruszyłam po schodach w stronę kuchni w celu znalezienia czegokolwiek, co przypominało wodę. Nie było to trudne zadanie, przez co po paru minutach ponownie znalazłam się w na miękkim materacu, otulona po samą szyję ciepłą kołdrą. Po chwili egzystencji nad swoim życiem, moje oczy dostrzegły leżący na szafce nocnej telefon, po którego sięgnęłam. Była pierwsza po południu, co oznaczało, że Emily postanowiła się nade mną zlitować i mnie nie budzić.

Po sprawdzeniu godziny zsunęłam palcem wzdłuż ekranu, a gdy to zrobiłam moim oczom ukazały się siedemdziesiąt dwie nieodczytane wiadomości od Nicole, Aarona, Noela i Charlotte, oraz jedna wiadomość od Ethana o treści "Gdzie jesteś?".

Świetnie.

Teraz zapewne wszyscy myślą, że nie żyję. Niestety postanowiłam zniszczyć im to złudne, ale mimo wszystko miłe przekonanie i napisałam do rudowłosej, że jestem w domu i mam się dobrze.

Przez kolejne pięć minut byłam zajęta scrollowaniem otrzymanych dzisiejszej nocy wiadomości, aż do momentu zobaczenia jednej.

Pan Willson: Przypominam, że dziś kończy się twój urlop. Widzimy się o drugiej.

Kurwa nie.

Momentalnie, już kolejny raz tego dnia zerwałam się z łóżka, a następnie pognałam do łazienki. Miałam niecałe trzydzieści minut na to, aby doprowadzić się do porządku, co tego dnia było wyjątkowo trudne przez gigantyczne wory pod oczami.

Wbiegając do pomieszczenia po omacku odnalazłam szczotkę oraz gumkę do włosów, które przydały się do wykonania niskiego kucyka. Następnie postawiłam na lekki makijaż, składający się wyłącznie z podkładu, pudru, różu i tuszu do rzęs, który swoją drogą wpadł mi do sedesu. Na strojenie się również nie miałam czasu, przez co nałożyłam czarne dresy oraz tego samego koloru luźną bluzę na suwak.

Gdy byłam gotowa do wyjścia zbiegłam na dół w celu odnalezienia Emily, co nie udało mi się, ponieważ kobieta co sobotę przed drugą wychodziła na mszę do kościoła, więc nie myśląc więcej chwyciłam w dłoń klucze do domu, a następnie opuściłam go, kierując się w stronę przystanku autobusowego.

Tego dnia, ktoś ewidentnie nade mną czuwał, bo w momencie, w którym dotarłam do miejsca docelowego, moim oczom ukazał się duży, żółty pojazd, do którego jak najszybciej wsiadłam, po czym zajęłam miejsce przy szybie i nałożyłam słuchawki, na których leciała piosenka The Neighbourhood, Sweater Weather.

Bujając się w rytm utworu po niecałych dziesięciu minutach dotarłam do Palermo, które jak szybko zauważyłam, gościło sporo osób. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych, a następnie zaplecza, w którym nałożyłam plakietkę oraz koszulkę z szyldem. W taki sposób byłam gotowa do rozpoczęcia swojej siedmio-godzinnej zmiany.

Tak jak wywnioskowałam na samym początku, ruch był spory, ale dzięki temu czas zawsze leciał jakoś szybciej, przez co po kilkudziesięciu kawach, szarlotkach, sernikach i co dziwne lodach, dobrnęłam do wyczekiwanej przerwy, którą postanowiłam spędzić na dworze przed budynkiem.

Tego dnia pogoda w Venturze nie powalała. Od samego rana na niebie kłębiły się antracytowe chmury, a temperatura nie wznosiła się powyżej dwunastu stopni. W takie dni jak ten zawsze mam ochotę przeleżeć cały dzień w łóżku, oglądając The Vampire Diaries, do którego przekonała mnie Charlotte, zważając szczególnie na mój dzisiejszy stan.

What Would Be, If...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz