Rozdział 4🍓

273 19 0
                                    


Taehyung odwrócił się i zobaczył stojącego na werandzie Jeongguka.

- Co? - zapytał jeszcze raz chłopak.

- Co „Co"? - zapytał Jimin i zmarszczył brwi.

- Co miałeś na myśli mówiąc, że straciłeś szansę na rozmowę z Yoongim? - zszedł z werandy i skierował się w stronę dwójki przyjaciół, a Taehyung odsunął się nieznacznie.

- Yoongi Hyung zna się na mandarynkach. - Jimin zaśmiał się nerwowo, a najmłodszy z nich zmarszczył brwi.

- Co? On w życiu nie hodował mandarynek. - mruknął i wbił wzrok w ziemię głęboko się nad czymś zastanawiając.

- Jak ten czas szybko leci! Już prawie wieczór! Taehyung zbieramy się! - krzyknął Jimin i po raz kolejny pociągnął blondyna za rękę.

- Czekaj, czekaj! Chyba nie myślisz, że nabiorę się na to kłamstwo Jimin! - rzucił Taehyung, wyplatając się z uścisku na nadgarstku.

- Jakie kłamstwo? - zarumienił się i spuścił głowę na dół, a na jego oczy opadła trochę przydługa już grzywka.

- Yoongi Hyung i mandarynki? Nawet ten pajac się na to nie nabrał. Mów o co chodzi, i to już. - zażądał i zaczął intensywnie wpatrywać się w przyjaciela.

- On...Yoongi Hyung mi się podoba. - powiedział nadal nie racząc swojego blondwłosego towarzysza spojrzeniem.

- Wow. - to były jedyne słowa wypowiedziane przez Taehyunga. - Znaczy...ugh nie zrozum mnie źle. Cieszę się, że w końcu kogoś sobie znalazłeś! - Jimin uniósł wzrok. - I jestem nawet w stanie zaakceptować to, że jest przyjacielem tego idioty. - mruknął niezadowolony, ale po chwili uśmiechnął się, kiedy niższy rzucił mu się na szyję.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Myślałem, że będziesz zły, dlatego niczego nie chciałem ci mówić. - mruknął bardziej wtulając się w swojego przyjaciela.

- Jak mógłbym być na ciebie zły Chim.

- Czyli, to znaczy... - zaczął Jimin i lekko odsunął się od hodowcy. - ...że spróbujesz polepszyć swoje relacje z Jeonggukiem dla dobra naszej relacji? - uśmiechnął się słodko, ale jego słowa starły uśmiech z twarzy młodszego na dobre.

- Chyba śnisz Park!



🍓🍓🍓


- Pani Jung! - Jeongguk pomachał do swojej stałej klientki i po chwili podszedł do niej uśmiechając się szeroko. - Przyjedzie pani dzisiaj po jajka? - kobieta zmieszała się na co Jeongguk zmarszczył brwi.

- Jeongguk, obawiam się, że przestanę kupować u ciebie jajka. - Jeongguk spojrzał na nią zszokowany.

- Coś się stało? - zapytał zmartwiony.

- Hoseok pokazał mi to dzisiaj rano, poczekaj chwilkę. - wyciągnęła telefon z kieszeni i podała urządzenie w ręce bruneta.

- „Jeon Jeongguk, sprzedawca jaj z Daegu nie taki święty jak wszyscy myślą? Sprzedaje jaja z wirusem salmonelli?" - Jeongguk przeczytał tytuł artykułu. - To jakieś bzdury!

- Są wypowiedzi zarażonych. - mężczyzna spojrzał na nią przerażony i natychmiast przejechał w dół strony.

Ku jego rozczarowaniu, faktycznie mieściły się wypowiedzi rzekomo zarażonych ludzi. Z każdym, kolejnym, przeczytanym zdaniem, Jeongguk zdawał się blednąć coraz bardziej. Oddał kobiecie telefon i wybiegł na ulice w poszukiwaniu swojego samochodu.

- Kim Taehyung! Otwieraj! - krzyczał Jeongguk, waląc pięściami w drzwi.

- Widzę, że rolę się odwróciły. - mruknął z uśmiechem, Kim, kiedy otworzył drzwi i nie trudził się z zaproszeniem bruneta do środka.

- Ty jesteś odpowiedzialny za te kłamstwa? - wysyczał.

- Jakie znowu kłamstwa?

- Ten artykuł o salmonelli w jajach moich kur! - krzyknął, po czym wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić.

- Jestem hodowcą truskawek, a nie dziennikarzem Jeon. Po co miałbym pisać o twoich jajach? - kiedy zdał sobie sprawę jak zabrzmiało ostatnie zdanie zaczerwienił się lekko, lecz Jeongguk sprawiał wrażenie, że tego nie widział. Albo to ignorował?

- Rozumiem, tak chcesz grać? Wojna, Kim Taehyung, to wojna. - powiedział, po czym nachylił się i ukradł kawałek omleta jajecznego, który Taehyung trzymał między pałeczkami...








1 ⭐️ to 1 🥚 dla Jeongguka!

딸기 TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz