Rozdział 7

394 7 1
                                    

Po naszej cudownej przygodzie Kash odwiózł do domu. A ja zasnęłam. Obudziłam się po trzynastej z lekkim bólem głowy. Dzisiaj miałam w planach pouczyć się chemii i matematyki, żeby nie mieć zaległości z wyjazdu. Codziennie staram się zrobić chociaż kilka zadań, ale średnio mi one wychodzą. Wstałam z łóżka i czułam się strasznie dziwnie. Wzięłam tabletkę przeciwbólową i ruszyłam do pokoju się uczyć. Ethana nigdzie nie było, więc szybko do niego zadzwoniłam.

- Halo? - Odezwał się. - Co tam Char?

- Hej, gdzie jesteś?

- Z Kashem na zakupach. - Powiedział na co lekko się spięłam. - Kupić ci coś?

- Nie, nie trzeba. - Odparłam. - A tak właściwie chyba będę musiała mieć korepetycje z chemii i matmy...

- Kash. - Zawołał. Kurwa mać. - Przyjdziesz do nas pouczyć Charlotte?

Na linii zapadła chwilowa cisza a ja modliłam się, żeby Kash nie zdradził tego co się stało.

- Jasne. - Odparł po chwili. - Dasz mi ją do telefonu?

Ethan najwidoczniej się zgodził, bo nastało jakieś szuranie a po chwili ustało.

- Cześć Lottie. - Powiedział. - Jak się czujesz?

Takashi Aoki to najlepszy człowiek stąpający po ziemi.

- Dobrze, ale boli mnie głowa, brzuch i... Tak. - Walnęłam się w czoło z zakłopotaniem. Co ja gadam?

- Przyjadę niedługo. - Zaśmiał się cicho. - Jak się dobrze nauczysz chemii i matmy to pojedziemy ćwiczyć jazdę autem.

Wymruczałam ciche okej i się rozłączyłam. Wróciłam do czytania podręcznika i robienia zadań i straciłam rachubę czasu. Przerwał mi dźwięk uchylających się drzwi. Domyśliłam się, że to Taco, więc się nawet nie odwróciłam. Pocałował mnie w czubek głowy co było szczerze urocze po czym... Wręczył mi przepiękny bukiet burgundowych róż. W kolorze jego samochodu. Spojrzałam na zadowolonego z siebie chłopaka, wstałam i złożyłam mu czuły pocałunek na ustach oraz na szyi. Dmuchnęłam mu w szyje na co się wzdrygnął.

- Łaskocze. - Mruknął cicho. A ja ponowiłam dmuchnięcie. - Zaraz sobie przechlapiesz.

Kolejny raz dmuchnęłam. Brunet chwycił mnie i przełożył przez ramię na co prychnęłam śmiechem. Położył mnie na łóżku i tam zostawił. Zaczął przeglądać zadania, które robiłam i komentować moje błędy.

- Już całkiem nieźle ci idzie. - Stwierdził.

Zaczął pisać mi przykłady zadań, po czym podał je do rozwiązania. Zaczęłam czytać zadania i przykłady, a w tym czasie Takashi siedział w telefonie. Co jakiś czas spoglądał na mnie i czekał aż skończę. Po 15 minutach udało mi się zrobić wszystkie przykłady i podałam kartkę brunetowi.

- Świetnie ci idzie. - Skomentował.

Robiliśmy zadania z kolejnego działu, które nie szły mi tak dobrze jak poprzednie, ale dzięki czasu poświęconemu na ćwiczenie z Kashem udało mi się to zrozumieć.

- Zaraz mi mózg wyparuje. - Marudziłam. - Koniec na dziś.

- Weź tabletkę i jedziemy.

- Już brałam dzisiaj. - Powiadomiłam po czym zaczęłam wybierać sobie w co się ubiorę.

Wybrałam niebieskie jeansy i różowe body. Wyszłam do łazienki gdzie się przebrałam, bo nie czułam się na tyle komfortowo z chłopakiem i gdy wyszłam był już gotowy do wyjścia. Ruszyliśmy do windy i pojechaliśmy na plac.

- Dzisiaj będziesz jeździć sama. - Zaczął na co na niego spojrzałam. - Wiem, że tęsknisz za siedzeniem na mnie, ale to później.

Poczułam jak się rumienię po czym odwróciłam wzrok.

- A co jak pomylę pedały? - Zapytałam po chwili.

- To samo co jakbyś pomyliła pedały prowadząc na mieście. - Odparł. - Spokojnie, jak się skapniesz to powinnaś zareagować odruchowo. Poza tym zakładam, że nauczyłaś się rozkładu pedałów.

Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi w celu zmienienia miejsca.

Zamieniliśmy się miejscami i zaczęliśmy naukę zaczęłam jeździć coraz szybciej i płynniej. Przerwał nam dźwięk syren.

- Kurwa. - Wyszeptał. - Do tyłu!

Nie wiem jakim cudem tak szybko znalazłam się na tylnym siedzeniu, ale zanim zdążyłam usiąść chłopak ruszył z piskiem opon. Nie minęła chwile a ja zaczęłam panikować. Brunet nie zwalniał, a na dodatek co chwile gdzieś skręcał. Oparłam się żeby usiąść, ale znowu zrobił niepłynny manewr a ja uderzyłam głową o drzwi. Zakręciło mi się w głowie i upadłam na podłogę. Zaczęło mi się robić niedobrze i już myślałam, że zwymiotuje ale obraz został rozmazany przez mroczki. Byłam o krok od zemdlenia.

- Wstawaj do cholery! - Wrzasnął na mnie Kash nadal, który nadal nie uspokoił jazdy.

Zamknęłam oczy i już nic nie usłyszałam. W głowie wytworzył mi się obraz wypadku i momentu, w którym tata mnie przeprosił. Zaczęłam go widzieć i z nim rozmawiać.

- Tata? - Wyszeptałam.

- Cześć, Lottie. - Powiedział z uśmiechem. - Moja ulubiona córeczka. Co u ciebie?

- Wszystko w porządku. - Odpowiedziałam.

Tata podszedł do mnie i mnie objął, ale potem... zniknął. Zostawił mnie i skazał na długą pustkę.

Race with confidenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz