Dochodziła godzina dwudziesta, więc wygramoliłam się z łóżka i postanowiłam zacząć się ogarniać. Dawno nie miałam fajnej okazji żeby się wystroić i może dzisiejsza nie była idealna, ale wystroić się miałam ochotę.
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Zrobiłam pielęgnację twarzy i nałożyłam na twarz mocny makijaż. Na co dzień się tak nie malowałam, ponieważ nie widziałam w tym sensu. Po nałożeniu makijażu ruszyłam w stronę mojej szafy w celu wybrania ubrań.
Wyjęłam z szafy moją ulubioną czarna długą sukienkę na ramiączka. Zawsze, gdy ja wkładałam miałam wątpliwości czy w niej wyjść. Nie akceptowałam się w niej w stu procentach ponieważ podkreślała ona mój odstający brzuch. Tym bardziej po jedzeniu, na które przecież idziemy.
Zastanawiałam sie chwile po czym stwierdziłam, ze ostatnia osoba, która będzie mnie oceniać to Takashi. Ubrałam ja na siebie i unikałam przeglądania się w lustrze, żeby, przypadkiem nie zmieniła zdania. Długo również zastanawiałam się nad doborem butów, ale skoro idziemy do restauracji to nałożyłam na nogi szpilki.
W małą torebkę włożyłam telefon, klucze i kartę płatniczą. Gotowa do wyjścia skierowałam się jak najciszej do drzwi. Nie chciałam, żeby Ethan się dowiedział, że idę z Kashem na kolacje. Wyolbrzymiłby tą sytuację i robił z tego sensacje.
Spojrzałam na zegarek w telefonie i zobaczyłam, że jest dwudziesta pierwsza dziesięć. Zastanawiałam się czy jako jedyna się spóźniłam i utwierdził mnie w tym fakt, że Kash już stał przy swoim aucie i palił. Miał na sobie białą koszulę i czarne jeansowe spodnie.
- - - -TAKASHI
O mój kurwa Boże.
Chyba nie da się opisać uczucia, które poczułem, gdy zobaczyłem Lottie ubrana w czarna sukienkę, szpilki i z mocnym makijażem. Oczywiście bez tego była również piękna, ale kurwa. Wyglądała jakby przynajmniej była moją szefową.
- Przestań się gapić. - Mruknęła, gdy stanęła obok mnie. - Dasz fajkę?
- Cześć Lottie, dziękuję, że przyszłaś. - Odezwałem się wyrywając z amoku. - Proszę.
Podałem dziewczynie fajki.
- Gdzie jedziemy? - Spytała, gdy wypuściła z ust tytoń.
Słowa ciężko patrzeć na usta, których nie można pocałować nabrały sensu.
- Do takiej japońskiej restauracji. - odezwałem się.
- Kash, nawet nie waż się zabrać mnie na to drogie sushi. - Powiedziała ostrzegawczo. Wiedziałem, że mam lekko przejebane.
Nie odezwałem się. Uśmiechnąłem się lekko, ponieważ jak się denerwowała wyglądała jak mały wkurzony gnom ogrodowy. Okrążyłem auto i uchyliłem drzwi pasażera. Charlotte patrzyła się na mnie zagadkowym spojrzeniem.
- A co jeśli bym chciała prowadzić? - zagadnęła. - Przecież tak mi ufasz.
- Lottie. - Ostrzegłem ją. - Nie znasz tego auta.
- A to nie tak, że to nim się uczyłam jeździć? - Prychnęła. - Poza tym tylko żartowałam. Byłam ciekawa co dla mnie możesz zrobić. Widocznie niezbyt dużo.
Westchnąłem na jej słowa. Czułem, że nadal jest na mnie wkurwiona.
- Dobrze wiesz, że zrobiłbym dla ciebie dużo. - Powiedziałem, gdy odpalałem silnik. - Wszystko ci wytłumaczę, ale błagam dojedźmy w spokoju do restauracji.
Blondynka nie odezwała się ani słowem . Starałem się nad sobą panować, lecz moja cierpliwość już od chwili dobiegała końca.
***
CZYTASZ
Race with confidence
RomansOpowieść o 18 letniej Charlotte z trudną traumą do przepracowania.