Wracałam właśnie na piechotę z moich pierwszych jazd. Postanowiłam, że gdy dotre do domu wezmę swoje auto i przejadę się na tor poćwiczyć manewry. Dotarłam na miejsce i na szczęście udało mi się wyjechać z miejsca, które wybrał Ethan. Poinformowałam go gdzie jadę i ruszyłam najmniej obleganymi przez policję drogami.
Na torze zaczęłam ćwiczyć i nawet chwilę sobie zapierdalałam. Po pół godziny stwierdziłam, że zrobię sobie przerwę. Zaparkowałam auto na uboczu i wyszłam opierając się o tył auta, który zdobił spoiler. Wyjęłam paczkę fajek i wzięłam jedną do buzi. Paliłam wsłuchując się w niedaleko znajdujące się lotnisko. Niedaleko wjazdu na tor usłyszałam pisk opon. Wzdrygnęłam się, licząc, że nikt nie będzie mi towarzyszył. Dźwięk silnika cały czas się do mnie zbliżał aż skończ całkowicie ustał. Odwróciłam się przez ramię i gdy zobaczyła, pojazd zesztywniałam. Zza drzwi czarnego Nissana wyłonił się on. Zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch pojawił się przede mną.
Miał na sobie czarne szerokie jeansy i tego samego koloru bluzę z narzuconym na ciemne włosy kapturem. Jego ciemne tęczówki wypalały we mnie dziurę. Kolczyk na brwi lekko się błyszczał podkreślając drapieżny wygląd chłopaka.
- Fajna fura Evans. - prychnął. Moje ciało spięło się pod wpływem jego niskiego głosu. - szkoda, że prowadzić nie umiesz.
Nie odezwałam, się ani słowem. Patrzyłam jak sparaliżowana na bruneta.
- Stęskniłaś się? Czy Jack ci wystarcza? - powiedział z kpina w głosie. - Ja na przykład wyruchałbym tylko ciebie a nie puszczał bym się z jakimś Jack'iem.
- Ale to ty się puściłeś. - wychrypiałam.
Brunet zaśmiał się. Pokazał przy tym swoje białe zęby, które co było nowością zdobił aparat ortodontyczny.
- Skąd ta pewność? Czyżby ktoś mi zaglądał w telefon? - powiedział na co miałam ochotę mu przywalić.
- Ema się wręcz dobijała. - odpowiedziałam na zaczepkę po czym odwróciłam wzrok.
- Jak zdasz prawo jazdy to pójdziesz ze mną na wyścig. - powiedział pewny siebie. - Jeżeli wygrasz wyścig zrobię co tylko pragniesz, ale jak wygram to idziesz ze mną na kolację.
- Nie. - prychnęłam.
Chłopak się do mnie przybliżył na co się wzdrygnęłam.
- Doskonale wiesz, że mogę się przyczynić do tego, że nie zdasz. Radzę ci się zastosować. - mruknął.
Już myślałam, że zostawi mnie w spokoju, ale ten facet jest kurwa nieprzewidywalny. Chwycił za moją głowę z tyłu po czym wgryzł się w moją szyję zapewne zostawiając ślad podobny do siniaka. Oderwałam się od niego jak oparzona po czym wymierzyłam mu w twarz.
- Spierdalaj już. - warknął.
Oprzytomniałam i wsiadłam do samochodu. Odjechałam bardzo prędko na szczęście panując nad pojazdem wystarczająco dobrze, żeby dotrzeć do domu bezpiecznie
- - - - TAKASHI
Wjechałem na teren starego toru. Kiedyś to tutaj odbywały się największe walki między przeciwnikami. Na poboczu ujrzałem ją. Nie zmieniła się dużo. Wyglądała tak samo seksownie nawet w pierdolonym szarym dresie. Bardzo się dzisiaj powstrzymywałem.Podjechałem tuż obok blondynki na co od razu się spięła. Czuła respekt. Wyszedłem z pojazdu i skierowałem się do mojej Lottie.
- Fajna fura Evans. - nie mogłem powstrzymać śmiechu. - szkoda, że prowadzić nie umiesz.
Przemilczała to. Ignorowała moje zaczepki. Niedługo oto wytrzyma - pomyślałem.
- Stęskniłaś się? Czy Jack ci wystarcza? - powiedziałem wręcz z kpina. Ja się już nigdy nie pogrążę ale ona? Zachowywała się jak obrażony przedszkolak. - Ja na przykład wyruchałbym tylko ciebie a nie puszczał bym się z jakimś Jack'iem.
Jej policzki lekko się zaczerwieniły na moje słowa. Poczułem jak podniecenie zbiera się we mnie.
- Ale to ty się puściłeś. - jej głos był zachrypnięty, tak jakby dawno nic nie mówiła.
Wsumie to miała racje, zjebałem, ale miałem ochotę to naprawić.
Skąd ta pewność? Czyżby ktoś mi zaglądał w telefon? - zacząłem się z nią po prostu droczyć. Nie szukałem w niej ani trochę winy.
- Ema się wręcz dobijała. - powiedziała zgodnie z prawdą.
Z własnej woli nie jest nastawiona na rozmowę. Mogłem to załatwić po dobroci, ale już czułem złe nastawienie.
- Jak zdasz prawo jazdy to pójdziesz ze mną na wyścig. - odezwałem się już pewny, że mi się uda. - Jeżeli wygrasz wyścig zrobię co tylko pragniesz, ale jak wygram to idziesz ze mną na kolację.
- Nie. - nadal nie wiedziała jakie będą tego konsekwencje. Kontynuowałem więc.
-Doskonale wiesz, że mogę się przyczynić do tego, że nie zdasz. Radzę ci się zastosować. - mruknąłem cały czas powstrzymując się żeby jej kurwa nie pocałować.
Nie dałem rady. Zbliżyłem się do niej i poczułem pierdolone motylki w brzuchu. Zbliżyłem się do jej szyi i zassałem ją. Oderwała się ode mnie praktycznie od razu, ale malinka na jej szyi zostanie na dłużej na co się triumfalnie uśmiechnąłem. Po sekundzie mój uśmiech zniknął bo dostałem kurwa z liścia. Poczułem jak emocje we mnie kipią. Nie dowierzałem, że się kurwa odważyła.
- Spierdalaj już. - warknąłem.
Prawdopodobnie oddałbym jej gdyby nie uciekła. Zawsze miałem problem z powstrzymywaniem się i kontrolowaniem agresji. Na szczęście jak poparzona ruszyła do tego swojego sportowego Ferrari i odjechała.
A ja nadal czułem satysfakcji z naszego kontaktu fizycznego.
CZYTASZ
Race with confidence
RomanceOpowieść o 18 letniej Charlotte z trudną traumą do przepracowania.