- - - - ETHAN
Po długiej podróży z ośrodka narciarskiego wróciłem zmęczony do domu. Dochodziła godzina piąta, więc planowałem położyć się z do łóżka i odespać podróż pociągiem. Wdrapałem się na piętro i otworzyłem kluczem drzwi. Zdjąłem buty i ruszyłem do sypialnie w celu podłączenia telefonu i wzięcia sobie piżamy.
Wykąpany ruszyłem z powrotem do sypialni, jednak poczułem potrzebę sprawdzenia, czy u Lottie jest wszystko w porządku. Przez wstrząśnienie mózgu nie powinna zostawać sama, ale strasznie nie chciała żebym ,,marnował'' sobie wyjazd. Uchyliłem drzwi, a do pokoju wkradła się smuga światła z korytarza. Rozejrzałem się po pokoju jednak nie zastałem mojej siostry. Ciało mi się spięło, od razu zacząłem szukać jej po całym mieszkaniu, jednak bezskutecznie.
Spanikowany ruszyłem po telefon i powiadomienie sprzed trzech godzin, gdy wyładował mi się telefon, wprowadziło mnie w ogromny szok.
Charlotte: Potrzebuje chwili spokoju. Odbierz jutro auto z lotniska Newark. Wszystko jest w porządku nie martw się :)
Co do cholery? Dlaczego sama jechała autem? A może nie była sama? Gdzie jechała? Dlaczego poleciała gdzieś? Gdzie poleciała?
Nasunęło mi się milion pytań, lecz na żadne nie byłem w stanie odpowiedzieć. Nie wiedziałem co mam jej na to odpisać za to wiedziałem, że wybieram się do Kasha sporządzić mu wpierdol.
- - - - TAKASHI
Obudziło mnie walenie do drzwi. Spojrzałem w bok, ale nie zastałem swojej Lottie. Zdziwiło mi to szczerze, ale może wolała wrócić do domu na noc.
Ale czemu sama, czemu mnie nie obudziła?
Uderzenia nie ustały, więc skierowałem się do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Był to wkurwiony Ethan. No to mam przejebane.
Uchyliłem je, a blondyn przyłożył w nie tak, że się rozchyliły. Spojrzałem na niego z niezrozumieniem.
- Co jej zrobiłeś? - Syknął.
Co? Nic jej nie zrobiłem sama tego chciała.
- Nic. - Powiedziałem zgodnie z prawdą.
- Jasne. - Prychnął. - Była u ciebie?
- Tak.
- Po wypadku? Mogłeś ją zabić, a jeszcze Ci wybaczyła. Może jeszcze ją wykorzystujesz? - Krzyczał tak głośno, że zaczynała mnie boleć głowa. Zacząłem czuć wyrzuty sumienia, bo znowu coś spierdoliłem. - Co mówiła jak sobie szła?
- Nie wiem. - Powiedziałem cicho. - Spałem, a ona wyszła bez słowa.
Blondyn patrzył cały czas w jeden punkt. Tak jakby analizował każde wypowiedziane przeze mnie słowo i możliwe, że to po prostu robił.
- Daj laptop. - Wyszeptał na co wstałem i mu go podałem.
Prawdopodobnie za chwile mi przyjebie, chociaż nie do końca rozumiałem co się dzieje. Po tych wszystkich wydarzeniach i tak byłem dla niej niczym a to, że się przespaliśmy nic nie znaczyło. Chłopak uruchomił go i wszedł na stronę lotniska. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie wiedziałem, że planuje kolejne wycieczki. Zaczął szukać lotów o godzinie trzeciej w nocy, ale dnia... Dzisiejszego? Czy Lottie gdzieś wyleciała? Poczułem jak paraliżuje mnie strach. Co ja odjebałem?
- Jedziesz ze mną na lotnisko, tak niczego nie załatwimy. - Postanowił, na co się spiąłem. - Spałeś z nią prawda?
Pytanie jakie mi postawił decydowało o tym, czy dostanę w mordę, bo blondyn kipiał z wszelkich emocji podobnie jak ja.
- Prawda. - Powiedziałem prawie niesłyszalnie. - Ale to nic nie znaczyło przecież.
- Człowieku? Czy ty siebie słyszysz?! - Wstał z miejsca i zaczął zakładać buty. - Spałeś z nią, zaufała Ci do jazdy autem, po czym wykorzystała umiejętności, żeby jechać autostradą na lotnisko, bo chciała uciec od ciebie!
Poczułem jakby ktoś mi naprawdę dał w mordę. Uciekła? Samochodem?
- Co?
- Spierdoliłeś, Kash. Nie zbliżaj się do niej już nigdy. Zniszczyłeś ją. - Powiedział kierując się do wyjścia. Ruszyłem za nim, bo miałem mu pomóc z dotarciem do lotniska.
Odczuwałem zbliżający się atak paniki. Znałem to uczucie. Zawsze nadchodziło w najgorszych chwilach i musiałem udawać, że nic się nie dzieje. Otworzyłem drżącymi dłońmi samochód. Ruszyłem z piskiem opon i jechałem jak najszybciej w kierunku lotniska. Gdy byłem rozpędzony nie odczuwałem nic. W głowie odtwarzały mi się słowa mojego najlepszego przyjaciela. Jedynego jakiego miałem.
Nie zbliżaj się do niej już nigdy. Zniszczyłeś ją.
Dotarliśmy na lotnisko, a kierując się do wejścia Ethan skierował się na parking, gdzie zastał swoje auto z ogromną rysą na boku drzwi. Uśmiechnąłem się lekko, bo zawsze jak ćwiczyliśmy parkowanie mówiła, że prędzej rozjebie sobie auto. Uśmiech ten jednak szybko znikł, bo wiedziałem, że jej tu już nie ma. Nikt nie skomentował uszkodzenia i oboje ruszyliśmy w kierunku informacji lotniskowej i zaczęliśmy ustalać gdzie poleciała.
Okazało się, że wróciła do domu.
***
Siedziałem na dachu mojego bloku i podziwiałem widoki paląc papierosa. Słońce powoli znikało z horyzontu dając niebie różowo pomarańczowe odcienie. Minęły dwie doby od wyjazdu Lottie. Nadal nie wiedziałem o co chodziło. Czułem się wyprany z emocji i nie czułem już totalnie nic. Moje rozmyślania przerwał mi dźwięk powiadomienia. Spojrzałem na nie od razu z nadzieją, że jest to Lottie, ale była to... Ema?
Ema: Hej wiem, że miałam już nie pisać, ale jest jedna sprawa.
Ema: Jakaś laska ciągle mi ogląda relacje a tylko ty ją obserwujesz.
Ema: Kto to jest?
Wysłała mi zrzut ekranu profilu... Charlotte Evans.
Poczułem jak papieros wypada mi z ręki, a świat osuwa mi się spod nóg. Ona o tym wiedziała.
CZYTASZ
Race with confidence
RomanceOpowieść o 18 letniej Charlotte z trudną traumą do przepracowania.