Dochodziła godzina druga. Właśnie przysypiałam przy przykładach z chemii, a Takashi leżał rozłożony na moim łóżku i chyba już zasnął.Poruszyłam się niespokojnie, gdy tekst rozmazywał mi się przed oczami. Postanowiłam wstać i się umyć. Nie zamierzałam zbędnie budzić Kash'a, bo pamiętałam i doceniłam chwile, gdy sam mnie przyjął do swojego mieszkania. Co prawda nowe miejsca często powodują u mnie koszmary, ale on tego nie wiedział i chciał zrobić po prostu dobry uczynek.
Po krótkiej kąpieli ubrałam na siebie dresowe spodenki i czarna oversize koszulkę. Nie zamierzałam spać długo i zapaść w głęboki sen, który mógłby spowodować kolejny koszmar, których przyznam okropnie się bałam. Położyłam się na kanapie i podwinęłam kolana po klatkę piersiową.
- - - - TAKASHI
Ze snu wybudził mnie zduszony krzyk. Nieświadomy niczego otworzyłem oczy i podniosłem się tak szybko, że zakręciło mi się w głowie. Gdy tylko ustały wstałem z łóżka przy okazji rozglądając się po pokoju.
Kurwa mać.
Otworzyłem drzwi i ruszyłem do salonu skąd pochodził krzyk. W ciemnym pokoju, który oświetlała latarnia z ulicy na kanapie skulona siedziała Lottie. Moja pieprzona Lottie. Nie miałem pojęcia co się stało, ale podejrzewałem coś. Prawdopodobnie znowu miała jakiś koszmar.
Pierwszy raz zauważyłem to, w nocy kiedy wszystko się zepsuło. Może nie był to koszmar, ale gadała dziwne rzeczy zanim jeszcze poszedłem spać.
Z zamyślenia wyrwało mnie chlipnięcie dochodzące z kanapy. Poczułem jak moja mięśnie się spięły. Tak bardzo nienawidzę jak kobiety płaczą.
- Lotti... - Nawet nie miałem pojęcia co jej powiedzieć. Bałem się.
- Wyjdź.
Te słowa spowodowały ukłucie w moim sercu. Poczułem jak moje nogi robią się coraz słabsze.
- Proszę. Wyjdź. - powtórzyła.
Postawiłem kilka kroków w jej stronę. Teraz mogłem zaobserwować jej niepokojący wygląd. Jej skóra była widocznie blada mimo słabego oświetlenia, a gdy spojrzałem na ręce zamarłem. Trzęsły się tak bardzo, że nawet nie byłaby w stanie nic trzymać.
Właśnie w tym momencie poczułem, że coś jest kurwa nie tak. Bardzo nie tak.
- Charlotte. - Mój głos się załamał. - Co się stało?
- Wypierdalaj stąd! - Jej głos spowodował dreszcze na całym moim ciele. - Czego nie rozumiesz?!
Podeszła do mnie momentalnie zwinęła rękę w pięść i przyjebała mi prosto w twarz. Kiedy szok minął zorientowałem się, że ruszyła w kierunku swojego pokoju. Od razu ruszyłem za nią. Zastałem widok dziewczyny grzebiącej po wszystkich szufladach.
- Czego... - Wyjęła z jakiejś szuflady woreczek z... skrętami? - Char, porozmawiaj ze mną!
Na moje podniesienie głosu zareagowała trzaśnięciem drzwiami od balkonu. Usiadłem na łóżku i przetarłem rękami twarz. Cały czas analizowałem co tu się odpierdala. Spojrzałem na blondynkę, która w tak krótkim czasie wypaliła już jednego i przygotowywała drugiego. Wdarłem się na balkon i wyrwałem jej używkę z rąk.
- Leci ci krew. - skrzywiła się na mój widok. - Oddawaj to.
Właśnie w tym momencie uświadomiłem sobie, że ewidentnie mocno mi przypieprzyła. Wytarłem nos rękawem bluzy i zbliżyłem się do dziewczyny.
Jej twarz była lekko opuchnięta od łez oraz zaczerwienienie podkreślało jej dwukolorowe oczy. Wpatrywała się we mnie pustymi, jakby zamglonymi oczami.
CZYTASZ
Race with confidence
RomanceOpowieść o 18 letniej Charlotte z trudną traumą do przepracowania.