Rozdział 17

351 10 3
                                    


Dochodziła godzina druga. Właśnie przysypiałam przy przykładach z chemii, a Takashi leżał rozłożony na moim łóżku i chyba już zasnął.

Poruszyłam się niespokojnie, gdy tekst rozmazywał mi się przed oczami. Postanowiłam wstać i się umyć. Nie zamierzałam zbędnie budzić Kash'a, bo pamiętałam i doceniłam chwile, gdy sam mnie przyjął do swojego mieszkania. Co prawda nowe miejsca często powodują u mnie koszmary, ale on tego nie wiedział i chciał zrobić po prostu dobry uczynek.

Po krótkiej kąpieli ubrałam na siebie dresowe spodenki i czarna oversize koszulkę. Nie zamierzałam spać długo i zapaść w głęboki sen, który mógłby spowodować kolejny koszmar, których przyznam okropnie się bałam. Położyłam się na kanapie i podwinęłam kolana po klatkę piersiową.

- - - - TAKASHI

Ze snu wybudził mnie zduszony krzyk. Nieświadomy niczego otworzyłem oczy i podniosłem się tak szybko, że zakręciło mi się w głowie. Gdy tylko ustały wstałem z łóżka przy okazji rozglądając się po pokoju.

Kurwa mać.

Otworzyłem drzwi i ruszyłem do salonu skąd pochodził krzyk. W ciemnym pokoju, który oświetlała latarnia z ulicy na kanapie skulona siedziała Lottie. Moja pieprzona Lottie. Nie miałem pojęcia co się stało, ale podejrzewałem coś. Prawdopodobnie znowu miała jakiś koszmar.

Pierwszy raz zauważyłem to, w nocy kiedy wszystko się zepsuło. Może nie był to koszmar, ale gadała dziwne rzeczy zanim jeszcze poszedłem spać.

Z zamyślenia wyrwało mnie chlipnięcie dochodzące z kanapy. Poczułem jak moja mięśnie się spięły. Tak bardzo nienawidzę jak kobiety płaczą.

- Lotti... - Nawet nie miałem pojęcia co jej powiedzieć.  Bałem się.

- Wyjdź.

Te słowa spowodowały ukłucie w moim sercu. Poczułem jak moje nogi robią się coraz słabsze.

- Proszę. Wyjdź. - powtórzyła.

Postawiłem kilka kroków w jej stronę. Teraz mogłem zaobserwować jej niepokojący wygląd. Jej skóra była widocznie blada mimo słabego oświetlenia, a gdy spojrzałem na ręce zamarłem. Trzęsły się tak bardzo, że nawet nie byłaby w stanie nic trzymać.

Właśnie w tym momencie poczułem, że coś jest kurwa nie tak. Bardzo nie tak.

- Charlotte. - Mój głos się załamał. - Co się stało?

- Wypierdalaj stąd! - Jej głos spowodował dreszcze na całym moim ciele. - Czego nie rozumiesz?!

Podeszła do mnie momentalnie zwinęła rękę w pięść i przyjebała mi prosto w twarz. Kiedy szok minął zorientowałem się, że ruszyła w kierunku swojego pokoju. Od razu ruszyłem za nią. Zastałem widok dziewczyny grzebiącej po wszystkich szufladach.

- Czego... - Wyjęła z jakiejś szuflady woreczek z... skrętami? - Char, porozmawiaj ze mną!

Na moje podniesienie głosu zareagowała trzaśnięciem drzwiami od balkonu. Usiadłem na łóżku i przetarłem rękami twarz. Cały czas analizowałem co tu się odpierdala. Spojrzałem na blondynkę, która w tak krótkim czasie wypaliła już jednego i przygotowywała drugiego. Wdarłem się na balkon i wyrwałem jej używkę z rąk.

- Leci ci krew. - skrzywiła się na mój widok. - Oddawaj to.

Właśnie w tym momencie uświadomiłem sobie, że ewidentnie mocno mi przypieprzyła. Wytarłem nos rękawem bluzy i zbliżyłem się do dziewczyny.

Jej twarz była lekko opuchnięta od łez oraz zaczerwienienie podkreślało jej dwukolorowe oczy. Wpatrywała się we mnie pustymi, jakby zamglonymi oczami.

Race with confidenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz