Rozdział 8

514 11 2
                                    

- - - - CHARLOTTE

Obudziło mnie jasne światło wdzierające się do pomieszczenia. Nie okazał się nim mój pokój, a tak właściwie pomieszczenie szpitalne. Poczułam pulsujący ból głowy i szok, bo nie pamiętałam totalnie co się stało. Spanikowana rozejrzałam się. za guzikiem awaryjnym i go nacisnęłam. Po chwili w mojej sali znalazł się lekarz wyglądający już dość staro.

- Witam panią Evans. Przeszła pani przez wstrząśnienie mózgu po uderzeniu głową w drzwi samochodu. - Zaczął. - Poinformowałem Ethana o przebudzeniu, przykro mi, że poznajemy się w takim miejscu, ale cóż zrobić.

Spojrzałam na niego z niezrozumieniem, dając mu sygnał żeby kontynuował.

- Jestem ojcem Cartera. - Uśmiechnął się. - Wyjdziesz ze szpitala jak twój stan będzie stabilny. Po odwiedzinach zrobimy ci wszystkie badania.

- Dziękuję i miło poznać. - Powiedziałam.

Rozmawialiśmy przez moment, ale po chwili w sali znalazł się Ethan.

- Char... - Zaczął. Wyglądał na bardzo przestraszonego. - Co tam się stało? Kash wyjechał.

Co?

- Jak to wyjechał? - Zapytałam. - Uciekał przed policją jak ćwiczyliśmy jazdę.

- Zawiózł cię tu i gdzieś pojechał. - Wytłumaczył. - Nie odbiera, nie odpisuje, nie ma z nim kontaktu.

Westchnęłam i spojrzałam w telefon. Zobaczyłam tam ponad sto wiadomości od Kasha. Chyba ze mną chciał się skontaktować.

Taco: Charlotte nie chciałem, przepraszam.

Taco: Musze na chwile zniknąć.

Taco: Prosze odpisz.

Taco: Martwię się. Ignorujesz mnie.

Taco: Prosze.

Taco: Lottie myśle, że lepiej byłoby jakbym przy tobie nie był. Zrobiłem Ci krzywdę.

Taco: Nieważne

Taco: Jestem poza miastem. Zostanę tu na jakiś czas. Przepraszam.

Oczy zaszły mi łzami. Otarłam je i spojrzałam na Ethana siedzącego na szpitalnym fotelu.

- Napisał coś? - zapytał

- Że jest poza miastem.

- Cholera.

Chwyciłam telefon i wybrałam konwersacje z Takashim.

Charlotte: Kash, wszystko dobrze. Po prostu jednak nie chce uczyć się jeździć. To nie dla mnie. Odezwij się czy wszystko okej.

Cały czas sprawdzałam, czy na pewno Takashi nic do mnie nie napisał, ale widocznie zniknął bez słowa. Nie odbierał, nie odpisywał, po prostu wyparował. Czułam się zagubiona. Tak jakbym coś do niego czuła.

- - - - TAKASHI:

Byłem pierdolonym niczym.

Lottie była pierwszą osobą, która mi zaufała. Musiałem to spierdolić. Uciekałem przed policją, bo zabraliby mnie do aresztu albo zabrali mi prawko. Nie powinno mnie to interesować. Powinienem zobaczyć, czy Lottie ma zapięte pasy i czy się nie boi. Wszystko zepsułem.

Charlotte: Kash, wszystko dobrze. Po prostu jednak nie chce uczyć się jeździć. To nie dla mnie. Odezwij się czy wszystko okej.

Oczywiście. Już nie chciała. Wystraszyłem ją. Miała traumę, bała się.

Race with confidenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz