Rozdział 16

703 33 20
                                    

Przetarłam po sobie ręcznikiem nachlapaną wodę na umywalce, a następnie wrzuciłam go do kosza na pranie. Było względnie czysto. Czarne dresy, które pożyczył mi Xavier były o kilka rozmiarów za duże ale miały wszyty sznurek, dzięki czemu mogłam je mocniej ścisnąć. Podobnie było z koszulką, która wisiała na mnie jak na wieszaku ale nie zamierzałam narzekać. Doceniałam fakt, że chłopak pozwolił mi u siebie przenocować. Chociaż nie ukrywam, że chcąc wyjść z łazienki w głowie miałam tysiące myśli jak powinnam się zachować. Nie przyjaźniliśmy się i nie chciałam udawać, że jest inaczej. On też nie bawił się w takie przedstawienia. Ale chyba na jedną noc mogliśmy zawiesić broń i zachowywać się cywilizowanie. Poza tym gdyby tak bardzo mnie nie znosił, to w ogóle by mnie tu do siebie nie zaprosił. Nacisnęłam klamkę.

Przy stoliku, oddzielającym kuchnię od salonu siedział Knox, trzymający w dłoni papierosa. Pisał coś na swoim telefonie. Gdy kątem oka zauważył moją osobę, szybko zablokował urządzenie. Chyba musiał dostrzec mój grymas na twarzy, wywołany unoszącym się zapachem dymu w pomieszczeniu, ponieważ od razu ugasił papierosa.

- Nie musisz - pomachałam prędko ręką.

Nie przepadałam za zapachem tytoniu ale to było jego mieszkanie i on tu wyznaczał zasady. Jeśli przez jedną noc miałam truć się nikotynowym dymem, to musiałam to zaakceptować. Usiadłam naprzeciwko jego osoby, opierając głowę na zaciśniętej dłoni. Zapanowała między nami cisza. Chłopak zwilżył swoje usta językiem i sprawnie postawił przede mną kubek ciepłego napoju. Do moich nozdrzy wkradł się zapach malinowej herbaty. Skąd o tym wiedział Może niejednokrotnie zwrócił uwagę na to, że potrafiłam pić ją litrami. Miłe było to, że zapamiętał ten fakt. Przystawiłam kubek do ust. Postanowiłam przerwać między nami milczenie w najmniej oczekiwany sposób. Xavier zdecydowanie się tego nie spodziewał.

- Wszystkiego najlepszego - szczerze się do niego uśmiechnęłam.

Chłopak w odpowiedzi na moje życzenia, przewrócił swoimi oczami.

- Czy mam gdzieś napisane na czole, że dziś są moje urodziny? - założył ręce na piersi.

Na moment zatrzymałam wzrok na jego umięśnionych rękach pokrytymi tatuażami. Ale szybko uniosłam spojrzenie na jego twarz, dając upust zniechęconemu wydechowi. Zapomniałam, że tak wyglądała z nim rozmowa. Z nim nie dało się utrzymać normalnej konwersacji. Jakim cudem Kai lub reszta z nim się porozumiewali? Ja bym nie wytrzymała nawet pięciu minut.

- Normalni ludzie odpowiadają "dziękuję" - nie był skory do konwersacji ze mną.

Siedział na krześle wpatrując się w mój kubek i stukając palcami o drewno. Na jego dłoniach jak zwykle widniało mnóstwo sygnetów, które odbijały się w przygaszonym świetle. Pomimo jego gburowatości Gargamela, postanowiłam wykrzesać coś z jego osoby. W końcu to były jego urodziny. W dodatku chciałam odwdzięczyć się mu za zapewnienie noclegu. Podniosłam się z siedzenia i wzięłam z kanapy swoją torebkę.

- Zamknij oczy - rozkazałam.

Na moje słowa chłopak obdarzył mnie prowokującym uśmieszkiem. Nawet nie chciałam wiedzieć, co przepłynęło przez jego myśli. Kilka ciemnych kosmyków opadło mu na czoło, co sprawiło, że wyglądał naprawdę niesfornie a zarazem seksownie. Uniósł swoją gęstą brew, czekając na wytłumaczenie mojej prośby.

- Mów dalej - świdrował mnie tym diabelskim wzrokiem.

Westchnęłam, próbując zachować cierpliwość. Stanęłam za nim i objęłam dłońmi jego oczy.

- Nie podglądaj.

Pod palcami poczułam jego delikatnie unoszące się policzki. Czy on się uśmiechał?

Rock My Life [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz